W Tarnowskich Górach, choć pod względem sportowych trofeów radzionkowianie na pewno mają więcej powodów do chluby, kibice uważają, że to zespół trenera Krzysztofa Górecki jest zdecydowanym faworytem, a i sam szkoleniowiec, choć podkreśla atuty rywali i nie ukrywa kadrowych problemów Gwarka, z optymizmem czeka na pierwszy gwizdek sezonu 2018/2019 na stadionie przy ulicy Wojska Polskiego.
- Zwycięskie otwarcie sezonu okupiliście kontuzją Grzegorza Fonfary. Czy wiadomo już jak długo rozgrywający Gwarka będzie musiał pauzować?
- Jeszcze nie. We wtorek Grzesiek był na pierwszych badaniach, ale ze względu na dużą ilość płynu w kolanie lekarz nie postawił dokładnej diagnozy. Przyjdzie na nią czas gdy tylko "uda się zaglądnąć" przez skórę do kontuzjowanego stawu, ale muszę powiedzieć, że trudno w tej sytuacji być optymistą.
- Czy to znaczy, że Gwarek szuka jeszcze na transferowym rynku zawodnika, który wzmocni drugą linię?
- Nie. Mamy w kadrze 24 zawodników i jeżeli uraz Grześka faktycznie okaże się poważny to będziemy czekać aż się wyleczy. Jedynie uzupełnimy kadrę jednym młodzieżowcem z tej grupy, która latem trenowała z nami.
- Kogo jeszcze zabraknie w pana zespole na mecz z Ruchem Radzionków?
- Sławka Pacha, który w ostatnim meczu poprzedniego sezonu został ukarany czerwona kartką i musi odpokutować dwa spotkania. Reszta zawodników jest do mojej dyspozycji.
- Co pan wie o Ruchu Radzionków, czyli waszym najbliższym - dosłownie także - rywalu?
- Znam ten zespół jeszcze z IV ligi. Ponadto na pierwszym meczu w tym sezonie na trybunach w Orzechu był nasz wysłannik, a skróty ze spotkania Ruch - Miedź II analizowałem prawie od razu po spotkaniu. Powiem szczerze, że gdy radzionkowianie przystępowali do walki o awans z Polonią Bytom dawałem im 10 procent szans na to, że zagrają z nami w III lidze. To, że pokonali bytomian najlepiej świadczy jednak o charakterze tej drużyny i umiejętnościach trenera Kamila Rakoczego oraz odwadze działaczy. Jeżdżąc na treningi do Tarnowskich Gór przejeżdżam obok miejsca, w którym jeszcze niedawno stał stadion Ruchu Radzionków. Dziwię się, że już go tam nie ma, a klub z takimi tradycjami i drużyną, która awansowała do III ligi jest "bezdomny". To nie jest wina klubu. Uważam, że Gmina Radzionków mogła wykupić ten historyczny dla radzionkowskiej piłki teren i przekazać go klubowi, albo wcześniej pomyśleć o wybudowaniu obiektu, który ma służyć piłkarzom. Patrząc na tę "dziurę w ziemi" tym bardziej cieszę się z tego, że w Tarnowskich Górach baza tak się nam rozwija. Za miesiąc ukończony zostanie remont piętra w budynku klubowym, a następnie zacznie się budowa dwóch boisk i niebawem będziemy mieli kompleks sportowy na miarę ambicji.
- Na co bardziej zwrócił pan uwagę analizując wyniki pierwszej kolejki, czy na to, że radzionkowianie inaugurując III ligowy sezon strzelili 4 gole, czy na to, że stracili 3.
- Na to, że szybko strzelili trzy gole i na przerwę schodzili prowadząc 3:0. To uśpiło trochę ich czujność i w konsekwencji stracili gole, ale nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa. Na pewno Robert Wojsyk, który zaczął sezon od hat-tricka i jest od prawdziwym snajperem Ruchu będzie pod naszą baczną opieką, ale na innych zawodników też będziemy zwracać uwagę. Radzionkowianie mają bowiem wielu piłkarzy, dla których III liga to bułka z masłem, jak choćby Marcin Trzcionka, czy Konrad Bąk. Uważam jednak, że niebawem zderzą się z III-ligową rzeczywistością.
- Jakie są atuty Gwarka?
- Stabilna gra defensywa, dzięki której trudno nam strzelić gola. W poprzednim sezonie tylko mistrz miał mniej straconych goli niż my, a pracowaliśmy latem żeby jeszcze poprawić ten element. Mamy też indywidualności, które wyrastają ponad III ligę i nawet bez Grzesia Fonfary i Sławka Pacha takich piłkarzy nam nie zabraknie, bo są: Dawid Jarka, Kamil Cholerzyński, Przemek Oziębała czy Michał Chrabąszcz, który grając w Polonii Bytom musiał przełknąć gorycz barażowej porażki z Ruchem i ma okazję się zrewanżować. Są także Andrzej Wiśniewski od lat prezentujący wysoką formę w bramce, Adam Dzido, który bardzo się rozwinął, czy imponujący doświadczeniem Mateusz Śliwa. Zresztą tych "moich pewniaków" jest więcej i dlatego wierzę, że w meczu rywali zza miedzy, na naszym boisku, sięgniemy po 3 punkty, choć walka na pewno będzie zacięta i wyrównana.