- Zwycięstwo cieszy, a na uwagę zasługuje także sporo dobrych momentów. Najlepiej w pierwszym meczu spisali się Oskar Drzyzga i Miłosz Swatowski, ale cały zespół zasłużył na plus. Momentami graliśmy jednak zbyt indywidualnie - podsumował debiut trener Damian Mikołowicz. - Poprawy wymaga także organizacja gry.

A po drugim spotkaniu dodał: - Ustawienie 4-3-1 pozwoliło nam wykorzystać potencjał bocznych obrońców, którzy zagrali w roli "wahadeł". Rywale nie potrafili sobie z taką naszą grą poradzić i jako zespół spisaliśmy się dobrze, a najlepiej Mateusz Swatowski kierujący ofensywą i pracujący w defensywie.

Następnego dnia, ostatniej potyczce turnieju, lepsi okazali się Czesi reprezentujący Moravskoslezsky Krajski Fotbalowy Svaz, a porażka 1:3 zepchnęła zespół Śląskiego Związku Piłki Nożnej z rocznika 2007 na drugie miejsce.  

- W porównaniu z pierwszym dniem trochę zmieniliśmy ustawienie i przemeblowaliśmy skład, bo cały czas szukamy dla zawodników optymalnych pozycji - stwierdził Wojciech Tomasiewicz. - Ale nie to zaważyło na wyniku. W porównaniu z pierwszym dniem nasi zawodnicy fizycznie wyglądali znacznie gorzej i to się odbiło na grze. Z tym, że przy wyniku 1:1 mieliśmy znakomitą okazję na strzelenie drugiego gola i tym samym kontrolowalibyśmy grę, ale niewykorzystanie okazji się zemściło i musieliśmy przełknąć gorycz porażki.

Wracamy do tych wydarzeń w materiale filmowym i przypominamy, że okazja do rewanżu w październiku w Ustroniu.