Śląski ZPN

Piątek to jeszcze nie święto

11/10/2018 22:56

W drugim meczu Ligi Narodów UEFA Polska przegrała na Stadionie Śląskim z Portugalią 2:3.


Zaczęło się jednak bardzo dobrze. Prawie 49 tysięcy widzów na trybunach chorzowskiego giganta przez pierwszy kwadrans z zaciekawieniem patrzyło na taktyczne ustawienie reprezentacji Polski, która przeciwko Portugalczykom grała praktycznie bez prawego pomocnika. Trener Jerzy Brzęczek postawił bowiem na dwóch defensywnych pomocników Krychowiaka i Klicha, grającego przed nimi rozgrywającego Zielińskiego oraz lewoskrzydłowego Kurzawę, a z przodu ustawił Lewandowskiego z Piątkiem na szpicy. Ten wolny korytarz po prawej stronie boiska był polem… do popisu dla Bereszyńskiego, który grał bardzo ofensywnie i co ciekawe rywale nie potrafili skontrować tą wydawało się wolną przestrzenią. Biało-czerwoni natomiast właśnie po akcji z prawego skrzydła, już w 3 minucie dali pierwszy sygnał, że mogą być groźni, bo po zagraniu Zielińskiego Piątek uderzeniem z 14 metra sprawdził czujność bramkarza gości. Rui Patricio był jednak na posterunku i z płaskim strzałem w krótki róg poradził sobie bez problemów. Ale w 18 minucie, gdy po akcji prawą stroną biska Polacy wywalczyli rzut różny, wykonany przez Kurzawę, Piątek w polu bramkowym znakomicie zamknął dośrodkowanie za długim słupkiem i główkując podtrzymał swoją znakomitą strzelecką passę. Snajper Genoi, dla której w siedmiu kolejnych meczach strzelał gole i z dorobkiem 9 trafień, przewodzi w klasyfikacji snajperów „Serie A”, zdobył w ten sposób swoją pierwszą bramkę w drugim występie seniorskiej reprezentacji.

Podrażnieni straceniem gola mistrzowie Europy szybko ruszyli do odrabiania strat i najpierw znaleźli lukę na lewej stronie naszej defensywy, przez którą przebili się z łatwością, a dogranie spod końcowej linii boiska wzdłuż bramki otworzyło drogę do bramki. W 31 minucie Andre Silva z 3 metra, mając przed sobą tylko Fabiańskiego, nie dał mu szans na skuteczną interwencję. Idąc za ciosem Portugalczycy atakowali dalej i w 42 minucie piłka drugi raz znalazła się w polskiej siatce. Najpierw jednak po ponad 50-metrowem podaniu, za plecami obrońców na punkcie rzutu karnego znakomicie przyjął ją Rafa Silva, mijając od razu Fabiańskiego. Napastnik Benfiki nie wpisał się jednak do protokołu, bo gdy już składał się do strzału z 3 metra do pustej bramki uprzedził go Glik, próbujący wślizgiem z tyłu ratować sytuację. Polski stoper nie był już jednak w stanie zażegnać niebezpieczeństwa i trafiona przez niego piłka wpadła do bramki.

Po przerwie goście nadal śmiało atakowali i w 52 minucie Bernardo Silva okazał się nie do zatrzymania. Zaczął rajd na prawym skrzydle i biegnąc wzdłuż linii pola karnego mijał polskich obrońców aż dobiegł na wysokość długiego słupka i płaskim strzałem z 17 metra pokonał Fabiańskiego.

Polacy wrócili do gry po akcji rezerwowych, gdy po zmianach w ustawieniu zespół Jerzego Brzęczka grał już w klasycznym ustawieniu 4-4-2. Grosicki przedarł się prawą stroną boiska (sędzia asystent nie dostrzegł, że piłka przekroczyła linią boczną) i dograł w pole karne, skąd odbita przez rywali piłka trafiła idealnie na nogę wbiegającego na 16 metr Błaszczykowskiego. Strzał z woleja w długi róg ustalił wynik spotkania, choć w końcówce bliżsi zdobycia bramki byli Portugalczycy. Renato Sanches na 11 metrze minął w pojedynku sam na sam Fabiańskiego, ale gdy strzelał zza linii bocznej pola bramkowego do pustej bramki Kędziora ofiarną interwencją na linii bramkowej wybił piłkę na rzut rożny.

- Rozpoczęliśmy mecz w systemie 4-3-1-2 i był to pierwszy mecz w takim ustawieniu – stwierdził Jerzy Brzeczek. - Jak spojrzymy, na to co się działo w pierwszych 30 minutach, to z naszej gry możemy być zadowoleni. Strzeliliśmy gola, a wcześniej była jeszcze świetna sytuacja po podaniu Rafała Kurzawy do Roberta Lewandowskiego, ale sędzia niesłusznie pokazał spalonego. Później przyszły błędy przy golach. Przy pierwszym trafieniu zabrakło asekuracji, a przy drugim nie można dopuścić, żeby piłka lecąca 50 metrów spadła w polu karnym wprost pod nogę nieatakowanego rywala. Po tych golach straciliśmy pewność siebie, a na drugą połowę wyszliśmy bez Bartosza Bereszyńskiego, który po starciu z rywalem źle się czuł. Miał zawroty głowy i stwierdził w przerwie, że nie da rady kontynuować gry. Musiałem więc dokonać wymuszonej zmiany i po niej źle weszliśmy w drugą połowę, a po golu na 1:3 nastąpiło załamanie. Zmiany w składzie i przejście na system 4-4-2 dały efekt, bo bramka Kuby Błaszczykowskiego pozwoliła nam wrócić do gry, ale punkty zdobył zespół mistrza Europy. W naszej grze było jednak też trochę pozytywów. W środku boiska mieliśmy dużą liczbę odbiorów, które jednak nie zawsze odpowiednio wykorzystywaliśmy. Zamierza nadal sprawdzać wariant gry z dwójką napastników. Nie jest to takie proste, kiedy jest tylko jeden dzień treningowy na doskonalenie taktyki, ale będziemy starać się ten wariant szlifować, żeby mieć różne schematy rozgrywania piłki.

A w niedzielę o 20.45 na Stadionie Śląskim kolejny mecz Ligi Narodów Polska - Włochy.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.

Polska – Portugalia 2:3 (1:2)
1:0 – Piątek, 18 min (głową)
1:1 – Andre Silva, 31 min
1:2 – Glik, 42 min (samobójcza)
1:3 – Bernardo Silva, 52 min
2:3 – Błaszczykowski, 77 min
Sędziował Carlos del Cerro Grande (Hiszpania). Widzów 48783.
POLSKA: Fabiański – Bereszyński (46. Kędziora), Glik, Bednarek, Jędrzejczyk – Krychowiak, Klich (63. Błaszczykowski), Zieliński, Kurzawa (63. Grosicki) – Lewandowski, Piątek. Trener Jerzy BRZĘCZEK.
PORTUGALIA: Patrício – Cancelo, Pepe, Ruben Dias, Mario Rui – Pizzi (75. Renato Sanches), Ruben Neves, Carvalho – Bernardo Silva (90. Bruno Fernandes), Andre Silva, Rafa Silva (85. Danilo). Trener Fernardo SANTOS.
Żółte kartki: Klich, Krychowiak – Andre Silva, Carvalho, Pepe, Mario Rui.