Śląski ZPN

Aleksandra Oślizlok dla chwałowickich juniorów jest jak mama

12/10/2018 12:27

Prezes Michał Oślizlok do zarządu GKS Pierwszy Chwałowice trafił idąc śladem… żony, która dla ponad 20 zawodników drużyny juniorów, występującej w rozgrywkach A1 Junior „PLJS r.2000 Rybnik” jest drugą mamą.


- W naszym klubie zaczęłam działać jakieś sześć lat temu, a od pięciu lat jestem w zarządzie – mówi Aleksandra Oślizlok. – Przyprowadziłam syna na zajęcia i patrzyłam na treningi oraz jeździłam na mecze. Tak mnie to wciągnęło, że choć Szymon, który ma już 17 lat, przestał trenować i nie ma nic wspólnego z klubem, to ja dalej jestem z drużyną, która już teraz uczestniczy w rozgrywkach juniorów, a pierwsi nasi wychowankowie wchodzą do zespołu seniorów. Gdy zaczynałam się angażować prezesem był Mariusz Wojaczek i to on widząc mój zapał zaproponował mi wejście do zarządu, a gdy dwa lata temu były wybory prezesa zostałam „podwładną” męża i pomagam mu. Przede wszystkim jestem jednak w klubie oddana drużynie juniorów. Kiedy widzę jak na każdym meczu chłopcy zostawiają na boisku serducho to daje mi siły do codziennego działania. Prowadzę firmę krawiecką i w godzinach pracy, czyli od 8.00 do 16.00 często goszczę zawodników i ich rodziców, którym jestem bardzo wdzięczna, bo są nie tylko wiernymi kibicami, ale także bardzo mi pomagają. To, że nierzadko w godzinach pracy załatwiam też piłkarskie sprawy stało się praktycznie normą. Już pogodziłam się także z tym, że każdy weekend, teraz już razem z mężem, mamy praktycznie wyjęty z życiorysu. Ale sport ma w sobie coś takiego, że jest jak magnes. Poznałam to uczucie gdy przez cztery lata trenowałam aikido, czyli japońską sztukę walki. Wtedy jednak dojeżdżałam do Jankowic, a teraz mam swoją „sztukę walki” bliżej domu. Wciągnęliśmy także do klubu młodszego syna, bo 15-letni Kuba, gra w drużynie juniorów młodszych, występującej w rozgrywkach B2 Junior Młodszy „PLJM r.2003 Rybnik”. Możemy powiedzieć, że klub to nasz drugi dom.

Z takim kierownikiem drużyny zespół chwałowickich juniorów sięga po sukcesy.

- W poprzednim sezonie byliśmy bezapelacyjnie najlepsi – mówi trener Łukasz Wojaczek. – Zresztą bilans bramkowy 109:16 mówi wszystko. W rozgrywkach dla rocznika 1999 i młodszych wystawiliśmy zespół z rocznika 2000 i byliśmy postrachem rywali. Na przykład z LKS Baranowice wygraliśmy aż 11:1. Liderów mieliśmy mnóstwo. Nasz kapitan Michał Rozrażewski, najlepszy strzelec naszej drużyny Denis Janota, środkowy pomocnik Kamil Kolus z bardzo dobrym podłączeniem się i dograniem, Bartek Greiner najlepszy lewy pomocnik ligi, bracia Rubinowie Piotr i Paweł oraz wszyscy pozostali z kluczowym obrońcą z poprzedniego sezonu, choć najmłodszym, bo urodzonym w 2002 roku Jakubem Lipką, który poszedł do ROW 1964 Rybnik i liczę na to, że się przebije, bo ma talent. Gdyby nie poszedł to na pewno grałby u nas w pierwszej drużynie. Trochę mi żal, że zostaliśmy w tej samej lidze, bo z niej się już nigdzie nie awansuje i znowu wygrywamy, tak jak na przykład z Orłem Jankowice 10:0. Dlatego już teraz myślimy o tym, żeby większość zgłosić do pierwszej drużyny, do której już teraz zatwierdzonych jest pięciu: Michał Fatan, Michał Rozrażewski i Kacper Zakurzewski z rocznika 2000 oraz Bartosz Greiner i Wiktor Sebastian z rocznika 2001. Trzech z nich już grał wśród seniorów, a Bartek Greiner ostatnio nawet wybiegł w podstawowym składzie i grał do 65 minuty. To są zawodnicy, którzy są ze mną od początku, czyli od 2013 roku i ci którzy do nich dochodzili. Zespół jest z Chwałowic i okolicy, bo przychodzili do nas chłopcy i twardo dojeżdżają na treningi, choć na niedzielnych porannych meczach już czasem pojawia się mniej niż zwykle, bo młodzież w wieku 18 lat lubi się wyspać, albo w sobotę wieczorem pobawić. Ale młodość ma swoje prawa, za którymi czasem trudno nadążyć i zapanować, ale staram się. Jeżeli ktoś chciałby iść wyżej to nie będziemy robić problemów, bo potencjał mają duży. Najlepiej to widać jak gramy wewnętrzną grę z pierwszą drużyną. Dotrzymują im kroku i naprawdę rosną na godnych następców obecnych seniorów. Przy okazji także dostali zadanie pokazania się do końca rundy jesiennej z dobrej strony w rozgrywkach juniorów, bo to jest ich „baza wyjściowa”. A zimą będziemy się zastanawiać i indywidualnie rozmawiać z zawodnikami oraz ich rodzicami co dalej, bo chcemy żeby się rozwijali i szli jak najwyżej.