Śląski ZPN

Tyski serial meczów bez zwycięstwa ma już siedem odcinków

20/10/2018 21:35

Ostatni raz GKS Tychy wygrał 1 września, pokonując na koniec wakacji na swoim stadionie Wartę Poznań 1:0. W tym roku szkolnym podopieczni Ryszarda Tarasiewicza jeszcze nie cieszyli się z kompletu punktów, bo licząc z remisem 0:0 wywalczonym w 14 kolejce rozgrywek Fortuna I Liga u siebie z Rakowem Częstochowa, mają już na koncie 7 spotkań bez zwycięstwa. 4 razy dzielili się z rywalami punktami, a 3 razy schodzili z murawy pokonani. Tym razem jednak byli zadowoleni, bo dotrzymali kroku liderowi.


Zespół Marka Papuszna od początku spotkania wykazywał większą ochotę do gry ofensywnej i jako faworyt miał chrapkę na zwycięstwo. Jako pierwszy stworzył też groźną okazję. W 27 minucie bowiem na strzał z dystansu zdecydował się Schwarz i Jałocha musiał się wykazać, żeby paradą sparować piłkę na rzut rożny. Po nim gospodarze, mający w wyjściowej jedenastce trzech młodzieżowców, wyprowadzili jednak groźną kontrę, zakończoną przez Grzybka uderzeniem z 20 metra. Wysunięty przed bramkę Gliwa ledwo musnął futbolówkę końcami palców, ale wystarczyło to, żeby z pomocą poprzeczki zażegnać niebezpieczeństwo.

Cios za cios oglądaliśmy także w 38 minucie, kiedy to Formella kończący akcję częstochowian wolejem z ostrego kąta, zmusił Jałochę do interwencji, a w odpowiedzi po rzucie rożnym wykonanym przez Grzeszczyka do wybitej na 17 metr piłki doskoczył Daniel i bombą z woleja sprawił Gliwie sporo problemów. Do odbitej futbolówki dobiegł jeszcze Tanżyna, ale blokowany strzelił za wysoko.

Ostatnie minuty pierwszej połowy należały jednak do zespołu GKS. W 40 minucie po rzucie rożnym Grzeszczyka Bogusławski główkował celnie, ale obrońcy Rakowa sprzed linii bramkowej wybili piłkę zmierzającą do siatki na kolejny rzut rożny. Z drugiej strony także jego wykonawcą był  kapitan tyszan i tym razem zagrał na "krótki słupek" gdzie Staniucha próbował główką strzelić gola, ale 17-latek, pierwszy raz grający od 1 minuty, spudłował.

Po przerwie częstochowianie znowu ruszyli do szturmu i w 49 minucie wypracowali trzy okazje bramkowe, przy których Jałocha zasłużył na miano bohatera spotkania. Najpierw po dośrodkowaniu Kuhna z rzutu rożnego Niewulis główkował z 5 metra, ale tyski bramkarz odbił piłkę wykazując się znakomitym refleksem. Kapitan Rakowa nie dał jednak za wygraną, popędził za futbolówką, dopadł ją na 17 metrze i oddał mocny strzał w długi róg, ale Jałocha paradą wybił piłką na aut. Z niego szybko grę wznowił Kościelny, uruchamiając w polu karnym Formellę, który miał już przed sobą tylko bramkarza, ale Jałocha skrócił kąt i rzutem pod nogi obronił uderzenie zza bocznej linii pola bramkowego.

Po tym pokazie bramkarskich umiejętności Jałochy częstochowianie jakby przestali wierzyć, że mogą strzelić gola i z wyjątkiem centrostrzału Kuhna z 72 minuty niczym już bramkarzowi tyszan nie zagrozili. Gospodarze natomiast z Vojtuszem, który w ataku po godzinie gry zmienił Staniuchę, próbowali zakończyć swoją serię. Najbliżej szczęścia byli w 1 minucie doliczonego czasu gry, bo po wypuszczony przez Grzeszczyka Abramowicz dobrze dośrodkował z lewego skrzydła, ale Vojtusz minimalnie spóźnił się na 5 metrze do piłki, która przeleciała na prawe skrzydło. Tam przejął ją Steblecki i nieatakowany dobiegł do narożnika pola bramkowego skąd strzelił nad poprzeczką.

- Początek drugiej połowy był najtrudniejszy - mówi Konrad Jałocha, nazwany mianem "Człowiek, który zatrzymał lidera". - Raków doszedł do trzech sytuacji, do których nie powinniśmy dopuścić. Poza tym fragmentem jednak bardzo dobrze broniliśmy jako drużyna i udało się zagrać na "zero z tyłu". Szkoda, że nie udało się strzelić gola, bo czasem gdy gra się takie mecze, w których trzeba się głównie bronić, to uda się wyprowadzić zabójczą kontrę. Nam się to nie udało, ale i tak wydaje mi się, że możemy być zadowoleni, bo mamy jeden punkt, zdobyty w meczu z najlepszą w tej chwili drużyną naszej ligi.        

GKS Tychy - Raków Częstochowa 0:0
Sędziował Wojciech Myć (Lublin). Widzów 4672.
GKS: Jałocha - Grzybek, Biernat, Tanżyna, Abramowicz - J. Piątek (86. Mańka), Bogusławski (46. Steblecki), Daniel, Adamczyk -  Grzeszczyk, Staniucha (59. Vojtusz). Trener Ryszard TARASIEWICZ.
RAKÓW: Gliwa - Kasperkiewicz, Niewulis, Kościelny - Malinowski, Schwarz, Listkowski, Kun (81. Bartl) - Formella, Musiolik (75. Lewicki), Szczepański (70. Radwański). Trener Marek PAPSZUN.
Żółte kartki: Steblecki, Abramowicz.