Jak doszło do sosnowieckiej niespodzianki? Gospodarze, plasujący się w dolnej połowie tabeli, na mecz z katowiczanami mocno się wsparli.

- Zasilili nas zawodnicy z rocznika 2000, grający nominalnie w rezerwach, bo my w rozgrywkach juniorów gramy głównie zawodnikami z rocznika 2001 - wyjaśnia trener sosnowiczan Łukasz Nadolny. - Tym razem zostaliśmy wzmocnieni i te posiłki okazały się pożyteczne. Cały zespół zasłużył jednak na pochwałę za zaangażowanie i wiarę w zwycięstwo z liderem, nawet gdy straciliśmy gola.

W 53 minucie bowiem na prowadzenie wyszli goście. Todorski zagrał do Marędowskiego, a prawoskrzydłowy zespołu GKS GieKSa w sytuacji sam na sam z bramkarzem wykazał się zimną krwią.

- Tej zimnej krwi zabrakło chwilę później Małeckiemu - dodaje szkoleniowiec katowiczan Adrian Napierała. - Najpierw mając 4 metry do pustej bramki nie trafił w piłkę, zagraną przez Kantykę, a po chwili po podaniu Szwedzika spudłował z 7 metra. Gdybyśmy w tym momencie podwyższyli na 2:0 zamknęlibyśmy mecz.

Niewykorzystane okazje zemściły się, bo najpierw Kłosek, główkując po dośrodkowaniu Durasia z rzutu wolnego, doprowadził do wyrównania, a następnie po solowej akcji Pietrzaka wycofana piłka dotarła na 15 metrze do Polaka, który w drugim kontakcie oddał płaski strzał i zapewnił sosnowiczanom 3 punkty.

Zagłębie Sosnowiec - GKS GieKSa Katowice 2:1 (0:0)
0:1 - Marędowski, 53 min
1:1 - Kłosek, 80 min (głową)
2:1 - Polak, 84 min
Sędziował Robert Kowalczyk (Częstochowa).
ZAGŁĘBIE: Suchocki - Prokop, Hałatek, Kłosek, Janicki - Durnaś (90. Lipkiewcz), Ratkowski, Polak, Pietrzak, Kaczmarek (60. Popczyk) - Jochymek (70. Wiszniowski). Trener Łukasz NADOLNY.
GKS: Frankowski - Todorski, Majeranowski, Szmit, Skiba - Jedyński, Zalewski (56. Podstawa), Małecki - Marędowski (71. Sęczek), Szwedzik (66. Grzechynka), Kantyka. Trener Adrian NAPIERAŁA.
Żółte kartki: Kłosek, Janicki - Małecki.