Śląski ZPN

Od 3:0 do 3:4, czyli juniorzy Zagłębia w meczu z Rozwojem w kwadrans pognębili faworyta

29/10/2018 11:43

12 kolejka I Ligi Wojewódzkiej A1 Junior okazała się pechowa dla drużyny Rozwoju. Po 11 spotkaniach bez porażki, pierwszy raz w tym sezonie, katowiczanie zeszli z boiska pokonani, choć do 78 minuty prowadzili 3:0!


Niesamowity finisz Zagłębia Sosnowiec sprawił, że tydzień po przełamaniu passy niepokonanego i liderującego zespołu GKS GieKSa Katowice podopieczni Łukasza Nadolnego ponownie odebrali punkty faworytom.

Po 11 kolejkach Rozwój plasował się na 3 miejscu i do spotkania z plasującym się w środku stawki rywalem podchodził z optymizmem.

- Wiedzieliśmy, że Zagłębie ostatnio sprawiło niespodziankę, wygrywając z liderem, ale to akurat podziałało mobilizująco na nasz zespół – mówi Rafał Bosowski ze sztabu szkoleniowego Rozwoju. – Zaczęliśmy dobrze i po wrzutce Kaletki Zielonka uprzedzając obrońców strzałem z 5 metra zapewnił nam prowadzenie. Mogliśmy już przed przerwą podwyższyć jego rozmiary, bo wypracowaliśmy kolejne sytuacje, ale brakowało celności, czego dowodem jest także strzał z dystansu Kamińskiego, który trafił piłką w poprzeczkę. Trzeba jednak dodać, że przeciwnicy również grali odważnie i mieli swoje szanse. Jednak po przerwie wydawało się, że opanowaliśmy już całkowicie sytuację, bo po kwadransie gry było 3:0. Najpierw, po przebojowej akcji Wrozy, który wdarł się w pole karne, piłka dotarła do Marchewki, a ten stojąc tyłem do bramki wykonał sprytny odwrót i trafił uderzeniem z  5 metra. A następnie Woźniak strzałem z 10 metra kończąc naszą akcję sprawił, że wynik wydawał się zamknięty. Tego co się stało w ostatnim kwadransie nikt się nie spodziewał. Zaczęliśmy dokonywać zmian, bo Marchewka miał uraz, Kunka wraca do gry po kontuzji. Ponadto Kamiński, który dzień wcześniej grał drugą połowę w II lidze i Gembicki, też mający za sobą wejście na murawę w Rybniku zeszli, żeby byli w pełni gotowi do gry w środowym meczu 1/16 Pucharu Polski z Wisłą Puławy, na który wyjeżdżamy już we wtorek. Ci którzy zostali na boisko dokonali jednak dużej sztuki. I nie chodzi tylko o porażkę, bo dla naszego zespołu grającego w lidze juniorów rezultaty nie są najważniejsze. Chodzi raczej o to, że nasi 17 i 18-latkowie mają w tych rozgrywkach udowadniać, że są już gotowi do gry w seniorskiej piłce. Tym kwadransem tego nie potwierdzili i dlatego będą musieli wysłuchać cierpkich uwag, bo tak nie wolno grać.

Co się stało w ostatnim kwadransie meczu na sztucznej trawie boiska Kolejarz w Katowicach? Najkrócej mówiąc piłka cztery razy wpadła do katowickiej siatki.

- Wynik 3:0 po 60 minutach gry zupełnie nie oddawał tego co się działo na boisku – twierdzi Łukasz Nadolny. – Od początku mecz był bowiem wyrównany. Na straconego gola z początku meczu mogliśmy odpowiedzieć wyrównującą bramką przed przerwą, ale solowa akcja Kiwiora, który dobrze strzelił, zakończyła się szczęśliwą interwencją bramkarza katowiczan. Odbita piłka trafiła w słupek i przeleciała wzdłuż linii bramkowej. Po przerwie dwa indywidualne błędy, wykorzystane przez doświadczonych i ogranych w II lidze rywali, kosztowały nas stratę kolejnych bramek. Jednak cały czas nasza gra wyglądała dobrze i to dawało nam wiarę, że możemy odwrócić losy tego spotkania. Dobry impuls dali też wchodzący zawodnicy, bo strzelili gole. Najpierw Lipkiewicz, wykonując rzut wolny z bocznej strefy boiska, z lewego skrzydła, prawa nogą, z 25 metra posłał piłkę w kierunku bramki i w 78 minucie zaskoczył bramkarza. Kontaktowy gol był dziełem Popczyka, który w 87 minucie po zagraniu Kiwiora, wykorzystał sytuację sam na sam i poszliśmy za ciosem. 2 minuty później Mociak pociągnął lewą stroną o dograł do Kiwiora, który uderzeniem z 8 metra doprowadził do wyrównania. To jednak nie był koniec, bo w 3 minucie doliczonego czasu gry Kaczmarek przedarł się skrzydłem i zagrał wzdłuż bramki w kierunku Pawlika. Piłka nie dotarła jednak do naszego zawodnika, bo interweniujący na 2 metrze obrońca katowiczan wpakował futbolówkę do swojej bramki. Wygraliśmy dzięki postawie całej drużyny, która walczyła i do końca wierzyła w zwycięstwo. A trzeba dodać, że w porównaniu ze składem, który mieliśmy na mecz z drużyną GKS GieKSa Katowice w wyjściowej jedenastce było tylko czterech zawodników: Suchocki, Prokop, Kaczmarek, Jochymek. Nasi najlepsi piłkarze oddelegowani zostali bowiem do zespołu rezerw, który zremisował w okręgówce ze Szczakowianką. U nas dostali więc szansę zawodnicy z rocznika 2002, których grało trzech, a większość stanowili zawodnicy z rocznika 2001, czyli młodsi od tych, którzy mogą grać w tej lidze. Naszym celem jest spokojny rozwój naszej młodzieży.

Rozwój Katowice – Zagłębie Sosnowiec 3:4 (1:0)
1:0 – Zielonka, 13 min
2:0 – Marchewka, 57 min
3:0 – Woźniak, 61 min
3:1 – Lipkiewicz, 78 min
3:2 – Popczyk, 87 min
3:3 – Kiwior, 89 min
3:4 – Tworzydlak, 90+3 min (samobójcza)
Sędziował Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie).
ROZWÓJ: Szczuka – Kaletka, Gubała, Kunka (67. Gregor), Tworzydlak – Gembicki (77. Kucharczyk), Zielonka, Kamiński (55. Bednarz), Wroza – Marchewka (70. Kazek), Woźniak. Trener Kamil PĄGOWSKI.
ZAGŁĘBIE: Suchocki – Prokop, Kujawa (80. Kulawik), Pawlik, Mociak – Krajewski 65. Popczyk), Wiszniowski, Chatys (65. Lipkiewicz), Kiwior, Kaczmarek – Jochymek. Trener Łukasz NADOLNY.
Żółte kartki: Zielonka, Kazek, Wroza, Kucharczyk – Prokop, Krajewski.