Śląski ZPN

Młodzi bielszowiczanie mile zaskoczyli trenera Dariusza Ogońskiego

11/11/2018 10:37

Dla liderującego w Klasie A Podokręgu Katowice Jastrzębia Bielszowice mecz z rezerwami GKS GieKSa Katowice był wyjątkowy. Wprawdzie podopieczni Dariusza Ogońskiego nie grali o punkty, ale chcieli się swojej publiczności pokazać z jak najlepszej strony i wygrali 9 raz w tym sezonie.


- Traktowaliśmy ten mecz normalnie, jako spotkanie 12 kolejki - mówi Dariusz Ogoński. - Wiadomo, że punkty zdobywane lub tracone w meczach z rezerwami katowickiego pierwszoligowca nie są liczone w tabeli, ale sama ranga spotkania była dla naszych zawodników wysoka. Zagrać z z takim rywalem, mającym w swoich szeregach znanych piłkarzy i utalentowanych juniorów, to sama przyjemność.

- Ale w waszym składzie brakowało pięciu zawodników, którzy wybiegli w podstawowej jedenastce tydzień wcześniej.

- To prawda. Babczyński, Michalski, Pawlak, Piszczatowski i Walczyk dostali wolne, a skupiliśmy się na tych, którzy mogli wystąpić i uważam, że pokazali się z bardzo dobrej strony. Zresztą rywale także zaprezentowali dobrą piłkę i kibice zobaczyli dobry mecz, w którym remis nie skrzywdziłby żadnej z drużyn. Ja przyglądałem się szczególnie naszym dublerom, dwóm-trzem zawodnikom, którzy nie należą do naszego podstawowego składu, bo dopiero wchodzą do zespołu i muszę powiedzieć, że na tle tego przeciwnika zaskoczyli mnie in plus. Wiedziałem, że drzemią w nich umiejętności, ale obawiałem się, że w konfrontacji z tak trudnym rywalem mogą mieć problemy, żeby się dobrze zaprezentować.  Szczególnie świeżo upieczony 18-latek Piotrek Banisz, który grał w środku boiska, nie tylko kierował zespołem, ale jeszcze strzelił piękną bramkę z rzutu wolnego. To jest powód do radości.

- Działacze głośno mówią o awansie. Czy zespół jest gotowy na walkę o mistrzostwo?

- Specyfika naszej drużyny polega na tym, że jeżeli wszyscy zawodnicy są do mojej dyspozycji i biorą udział w treningach to jesteśmy w stanie walczyć o zwycięstwo z każdym rywalem w naszej klasie. Zresztą nas bilans 9 wygranych, 2 remisy i 1 porażka w pełni o tym świadczy. Ale niestety, jak to w tych ligach, jedni muszą iść do pracy, inni mają ważne sprawy osobiste albo rodzinne i gdy przed meczem okazuje się, że nie ma kilku podstawowych zawodników to zaczyna się problem. Trenujemy trzy razy w tygodniu i frekwencja bywa różna, bo czasem jest ośmiu, kiedy indziej dwunastu zawodników więc gdy przychodzi mecz zaczyna się dylemat czy ma grać ten co był na treningach czy ten, którego nie było, ale ma wyższe umiejętności.

- Z kim zagraliście najlepszy mecz w kończącej się rundzie jesiennej?

- W piątej kolejce gościliśmy Wawel Wirek i to był nasz najlepiej rozegrany mecz pod względem taktycznym. Nie dość, że to były derby to jeszcze rywale także zaprezentowali wysoką kulturę gry i było od początku widać, że kto strzeli gola ten wygra. Ponieważ trafił nasz snajper Adam Pawlak to punkty zostały w Bielszowicach. Także z Józefką w siódmej kolejce zagraliśmy bardzo dobrze i z trudnym przeciwnikiem, którego się obawiałem, bo jako beniaminek dobrze wszedł w ligę, wygraliśmy 2:0. Ale ta liga naprawdę jest bardzo wyrównana. Nie ma takich zespołów, które byłyby zdecydowanie ponad resztą, tak jak to bywało wcześniej, tylko jest spora grupa silnych drużyny i dlatego walka o awans do końca może być bardzo ciekawa.

- Kto w waszym zespole jest duszą szatni i liderem na boisku?

- W szatni rządzą ci starsi zawodnicy, czyli dwaj kapitanowie Damian Solak i Marcin Michalski. A na boisku bywa różnie, ale mamy takiego wojownika Łukasza Piszczatowskiego, który w ciężkich chwilach zawsze daje impuls. Jak krzyknie to potrafi zmobilizować wszystkich.

- Myślicie już o zimowych urlopach?

- Jeszcze nie, bo przed nami ostatni, ale bardzo trudny wyjazdowy mecz z rezerwami AKS Mikołów. Zawsze z nimi mamy ciężkie boje i musimy się przygotować na trudne spotkanie, bo chcemy dobrą rundę zakończyć udanym występem. A po nim postaramy się załatwić jeszcze dwa sparingi i potrenować na luzie. Od połowy grudnia planujemy zasłużony odpoczynek, bo chłopcy są zabiegani między pracą i treningami więc potrzebują oddechu, żeby od połowy stycznia wrócili do zajęć.