Śląski ZPN

Krystian Bielik podbudowany dobrą grą młodzieżówki w drugiej połowie wierzy w awans

16/11/2018 21:54

Po pierwszym meczu barażowym o awans do przyszłorocznego turnieju finałowego mistrzostw Europy U21 obrońca reprezentacji Polski Krystian Bielik nie krył niedosytu po porażce 0:1 z portugalskimi rówieśnikami.


- Na pewno pierwsza połowa nie zaczęła się tak jak sobie tego życzyliśmy - mówi Krystian Bielik. - W dodatku straciliśmy gola zbyt łatwo... Wykonywaliśmy aut na połowie przeciwnika, a w zasadzie na wysokości ich pola karnego. Stamtąd Portugalczycy wyszli z szybką kontrą, dograli piłkę w pole karne i zdobyli bramkę. Nie chcę na gorąco analizować tego gola, bo do końca go nie widziałem. Sam chyba gdzieś zgubiłem krycie, zabrakło asekuracji i przegrywaliśmy 0:1. Myślę natomiast, że dumni możemy być z drugich 45 minut. Pokazaliśmy, że ta Portugalia wcale nie jest taka straszna i możemy grać z nimi tak jak my tego chcemy. Dlatego cieszę się, że tak szybko jedziemy na rewanż, i uważam, że możemy powalczyć tam o zwycięstwo. Czeka nas teraz analiza, i wyciągnięcie pozytywnych wniosków, bo uważam, że z drugiej połowy można ich wyciągnąć co najmniej kilka.

- Wspomniałeś, że druga połowa była w waszym wykonaniu lepsze. Co na tym zaważyło?

- W przerwie trener dał nam kilka rad, niektórym zwrócił uwagę aby uwierzyli w siebie, bo jeszcze nie wszystko stracone. Bardzo nam to pomogło. Zaczęliśmy naprawdę lepiej grać. Uważam, że w takich momentach bardzo ważna jest pewność siebie i zdanie sobie sprawy, że Portugalczycy to nie jacyś doskonali piłkarze. My musimy grać swoje, powoli konstruować akcje bokami, bo wiemy, że tam mamy swoją szansę.

- Czy można powiedzieć, że po tym spotkaniu jesteście ,,mądrzejsi"? Przekonaliście się już na własnej skórze jak gra wasz przeciwnik.

- Już przed tym spotkaniem wiedzieliśmy czego można się spodziewać. Mieliśmy sporo analiz, a sam trener z tego co pamiętam już od blisko trzech tygodni pokazywał nam konkretne zagrania Portugalczyków. Celem w tym spotkaniu było zagranie na zero z tyłu, niestety się to nie udało i musimy na wyjeździe gonić wynik. Myślę, że w tych najbliższych dniach będziemy się już mniej skupiać na grze rywala, a bardziej skoncentrujemy się na sobie i myślę, że możemy być spokojniejsi o ten meczy wyjazdowy.

- Zawodnicy gości pokazali, że nie jest im obcy finezyjny i kombinacyjny futbol. Czy można powiedzieć, że są oni od was w jakiś aspektach lepsi?

- Wydaje mi się, że tak szczególnie w momentach, w których mają piłkę. Widać w nich wtedy pewność siebie, natomiast w mojej opinii wyglądają gorzej gdy tej futbolówki przy nodze nie mają. W naszym zespole jest sporo chłopaków, którzy potrafią zagrać równie fajną piłkę. Musimy szukać pozytywów, a  tak jak już wspomniałem z przebiegu drugiej połowy możemy być zadowoleni i jedziemy do Portugalii z podniesionym czołem.

- Na swoją szansę do trenera Michniewicza czekałeś jakiś czas. Czy gdy ją dostałeś pokazałeś się z dobrej strony?

- Zgadza się, faktycznie czekałem długo, ale było to spowodowane małą ilości rozegranych meczów w zeszłym sezonie. Borykałem się cały czas z kontuzjami, zagrałem raptem cztery spotkania w lidze U-23, więc tamten sezon jest do zapomnienia. Teraz powoli wracam do formy w Charltonie (III poziom rozgrywkowy w Anglii) i jest szczęśliwy, że mogę znów grać w piłkę i pomagać chłopakom w kadrze jak i w lidze.

- Jak podobała ci się atmosfera na stadionie w Zabrzu?

- Było naprawdę super. Kibice wypełnili prawie w całości miejsca, które były przeznaczone na to spotkanie. Ja sam w ciągu meczu skupiam się bardziej na grze, ale gdy słyszy się z trybun hymn narodowy daje ci to bardzo pozytywnego kopa i pozwala na wykrzesanie z siebie jeszcze ostatnich sił nawet kiedy może ich już brakować.
Rozmawiał Kamil Binda