- Kibicom mecz się podobał, a jak wyglądał z trenerskiej ławki?
- Na pewno dużo było radosnej gry, zwłaszcza w końcówce meczu i z tego widzowie mogli być zadowoleni - mówi Wojciech Gumola. - Mnie natomiast cieszą: nasza gra, uzyskana przewaga i postęp jaki zawodnicy zrobili w krótkim czasie.
- Jak długi pracuje pan w Tempie?
- Jestem z tymi chłopakami cztery tygodnie i miałem możliwość poprowadzić pięć-sześć treningów. Miesiąc temu zawarłem dżentelmeńską umowę z zarządem klubu z racji tego, że jestem bezrobotny, a od boiska w Puńcowie mieszkam 100 metrów w linii prostej. Podjąłem się więc tego wyzwania i razem z Danielem Flejszmanem staramy się prowadzić drużynę. O sportowych celach nie rozmawialiśmy. Miałem za zadanie doprowadzić zespół do końca rundy, a co będzie dalej zobaczymy.
- Co udało się zrobić w tym krótkim czasie?
- Założyliśmy sobie, że postaramy się, żeby zespół odżył, bo wkradło się zniechęcenie. Udało się, a ten spontaniczny taniec po zwycięstwie w Łękawicy świadczy o tym, że ten zespół znowu się umie cieszyć. Na półmetku sezonu jesteśmy na szóstym miejscu. Jeżeli będzie nam dane dalej prowadzić drużynę to zobaczymy w jakim kierunku będziemy mogli z nią iść.
- Kto puńcowskich zawodników ma papiery na granie wyżej?
- Mamy Mateusza Szustera, Alana Pastuszaka i Jakuba Legierskiego, do których dodałbym też Arka Szlajssa, którzy na pewno poradziliby sobie wyżej. Ale jeszcze raz podkreślam, że jestem z tym zespołem od niedawna i na dokładniejszą analizę na pewno jeszcze za wcześnie.
Zdjęcia z meczu Orzeł Łękawica - Tempo Puńców można oglądać TUTAJ.