Śląski ZPN

Byli członkowie zarządu Śląskiego ZPN zawitali do siedziby przy ulicy Francuskiej

10/12/2018 17:36

Możemy powiedzieć, że zaczął się okres przedświąteczny. Zasłużeni działacze, tworzący historię Śląskiego Związku Piłki Nożnej, zawitali do siedziby przy ulicy Francuskiej, rozpoczynając cykl spotkań podsumowujących rok 2018.


Z zaproszenia prezesa Henryka Kuli skorzystali: prezes honorowy Rudolf Budgoł, oraz Czesław Biskup, Henryk Ciechelski, Józef Kubica, Stanisław Mitas, Krystian Rogala, Jan Szot, Jerzy Szymański, Franciszek Wrana i Henryk Zawiszowski. Nie zapomnieliśmy również o Damianie Bartyli, Janie Bzowym, Ireneuszu Serwotce, Zygmuncie Szwedzie, Maksymilianie Treli i Maurycym Wieczorku.

- Dzięki waszemu zaangażowaniu i oddaniu śląskiej piłce nasz związek stał się marką – stwierdził Henryk Kula witając gości. – Na hasło Śląski Związek Piłki Nożnej otwierają się drzwi instytucji bez względu na układ polityczny, bo jesteśmy ponad nim. Cieszymy się, że możemy kontynuować wasze dzieło i rozpoczynać nowe inicjatywy, wśród których kolejne wyzwanie to między innymi przygotowanie obchodów 100-lecia naszej organizacji, założonej w 1920 roku.

A po krótkiej części oficjalnej, z 6-minutowym filmem podsumowującym rok 2018, przyszedł czas na rozmowy o piłce i to zarówno śląskiej, jak i polskiej oraz światowej. Słychać było wyraźnie, że bez względu na to w jakiej roli są dzisiaj byli członkowie zarządu Śląskiego ZPN piłka nożna w dalszym ciągu jest im niezwykle bliska.

Na przedświątecznym spotkaniu ludzi oddanych śląskiej piłce Krystian Rogala czuł się jak „karp w sosie własnym”. Członek zarządu OZPN za kadencji Mariana Dziurowicza i Rudolfa Bugdola oraz prezes Ruchu Chorzów, pełniący tę funkcję przez 10 lat, czyli od 1994 do 2004 roku, chętnie wracał pamięcią do miłych chwil w historii, ale także z troską opowiadał o mijającym roku mówiąc, że był bardzo trudny.

- W układzie sportowym, a szczególnie w kontekście kibicowania Ruchowi Chorzów, nie spodziewałem się, że przyjdzie nam przełknąć gorycz spadku do II ligi, z której w dodatku nie widać na razie szansy na awans – mówi Krystian Rogala. – Cieszę się jednak z tego, że Ruch jeszcze istnieje, bo był taki moment, że pomyślałem sobie, że to już może być koniec.

- Czego spodziewa się pan po 2019 roku?

- Na rok 2019 czekam z nadzieją, że ta drużyna na tyle się skonsoliduje i sportowo, organizacyjnie i finansowo przygotuje się do walki o awans w następnym sezonie.

- Było okazja porozmawiać o tym podczas świątecznego spotkania w Śląskim Związku Piłki Nożnej?

- Oczywiście i bardzo fajnie, że prezes o takich w cudzysłowie „leśnych dziadkach” nie tylko pamięta, ale też wsłuchuje się w nasze zdanie. Ci ludzie, z którymi miałem się okazję spotkać w Śląskim Związku Piłki Nożnej tworzyli historię nie tylko śląskiej, ale także polskiej piłki. Ja się z nimi widuję dość często, bo „wpadamy na siebie” na meczach. Najczęściej spotykamy się z Rudkiem Bugdołem, bo Prezes Honorowy Śląskiego Związku Piłki Nożnej też podobnie jak ja często zagląda na stadion przy ulicy Cichej w Chorzowie.

- Co pan robi zawodowo?

- Jestem Doradcą Zarządu do Spraw Inwestycyjnych Przedsiębiorstwa Usług Górniczych Greenway, jednej ze spółek pana Zdzisława Bika. Pracujemy nad reaktywowaniem kopalni Barbara-Chorzów. Staramy się o otrzymanie koncesji na wydobycie węgla, czyli ponowne uruchomienie chorzowskiej kopalni, która może zaoferować prawie tysiąc miejsc pracy, co w naszym regionie też jest bardzo istotne.

- A co słychać w życiu rodzinnym?

- Żona bardziej pyskata i to chyba efekt magisterium, które robi. Córka też idzie jej śladem, to znaczy… też jest coraz bardziej pyskata (śmiech) jak przystało na dziewczynę zbliżającą się do 18 urodzin. Przegrywam w rodzinnych dyskusjach 1:2, ale potrafię się z tymi porażkami godzić z honorem nie tylko przy okazji Świąt Bożego Narodzenia, podczas których będzie okazja do odpoczynku w gronie najbliższych.