Śląski ZPN

Prezes Honorowy Śląskiego ZPN Rudolf Bugdoł uczcił Światowy Dzień Futbolu

11/12/2018 13:02

Prezes Honorowy Śląskiego Związku Piłki Nożnej Rudolf Bugdoł na czele zarządu stał od 2002 do 2016 roku, a wcześniej był wiceprezesem urzędującym. Piastując te funkcje w sumie blisko 30 lat zadomowił się w budynku przy ulicy Francuskiej, gdzie pojawił się ponownie na spotkaniu świątecznym z zasłużonymi działaczami.


- Ostatni raz w tych murach byłem kilka miesięcy temu – mówi Rudolf Bugdoł. – Ale nie byłem tu w „kategoriach służbowych” czy oficjalnych. Skorzystałem po prostu z okazji, bo żona, która od dwóch dekad leczy się w pobliskiej poradni miała akurat termin wizyty. Gdy ją podwiozłem na ulicę Lompy zaglądnąłem więc na Francuską. Wizyta żonie wypada jednak raz na pół roku więc zbyt częstym gościem tu nie bywam.

- Ucieszył się pan widok ludzi, z którymi pan współpracował?

- Ucieszyłem się tym bardziej, że nasze spotkanie wypadło w Światowym Dniu Futbolu. Dowiedziałem się o tym przypadkowo, ale idealnie się złożyło, bo mogłem świętować w zacnym gronie.

- Kogo nie widział pan najdłużej?

- Chyba Józia Kubicy, bo od naszego ostatniego spotkania minął rok. Wtedy byli także Maurycy Wieczorek i Irek Serwotka, których też raczej nie widuję. Cieszę się jednak, że z tego grona „weteranów” nikt nie ubył, bo to jest nadzieja, że jeszcze się spotkamy.

- Jaki był ten mijający rok dla pana?

- Dla mnie prywatnie mogę powiedzieć, że minął pozytywnie, bo zawirowania zdrowotne, które się pojawiły to nie skutkowały źle. Regularnie się badam i właściwie mogę powiedzieć, że jest dobrze. A jeżeli chodzi o rodzinę, bo w tej chwili jej poświęcam najwięcej czasu, ogólnie mówiąc nie był jakiś fortunny. Oby jednak nie było gorzej.

- A pod względem piłkarskim?

- Byłem na meczach reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim i cieszyłem się ogromnie, że obiekt, przy którym spędziłem kilkadziesiąt lat, znowu żyje. Od 1992 roku jako Okręgowy Związek Piłki Nożnej, bo tak się wtedy nazywaliśmy, podjęliśmy się zadania doprowadzenia do odbudowania prestiżu tego stadionu, który wtedy był ruiną i to pod każdym względem, czyli od strony widowni, zaplecza i oświetlenia. Także infrastruktura wokół stadionu była bardzo zaniedbana. Ale gdy w ubiegłym roku zakończył się kolejny etap modernizacji i pojawiły się znowu wielkie imprezy to bardzo się ucieszyłem. I to jest dla mnie największy w tym roku sportowy powód do radości i satysfakcji.