- Czy prowadząc dwie drużyny czuł pan dwa stresy?
- Oj, tak – mówi Dawid Cieślok. – Każdy mecz był osobnym wydarzeniem i do każdego spotkania trzeba było podejść oddając całe serce. Wszyscy zawodnicy też dali z siebie naprawdę 110 procent i dlatego ja mogłem się denerwować trochę mniej, bo czułem, że dadzą radę.
- Który mecz był najtrudniejszy?
- W grupie pokonaliśmy Rekord Bielsko-Biała 5:3 i to zwycięstwo nie tylko nas zmotywowało do dalszej walki, ale sprawiło też, że w finale, ponownie grając z bielszczanami byliśmy psychicznie mocniejsi. Dlatego uważam, że właśnie ten grupowy mecz był dla nas najważniejszy. Oczywiście, w finale było ciężko, bo Rekord to bardzo trudny przeciwnik, mający bardzo dobrych zawodników, ale potrafiliśmy się przeciwstawić i drużyna SMS sięgnęła po mistrzostwo. A jeżeli chodzi o Gwiazdę to wydaje mi się, że też grupowy mecz z KS Kamionka był najważniejszy. Gospodarze turnieju wysoko zawiesił nam poprzeczkę, ale nie straciliśmy gola i remisem 1:1 zapewniliśmy sobie wyjście z grupy do fazy pucharowej, w której po porażce z SMS zagraliśmy rewanż z Kamionką i wygraliśmy 3:2, ale moim zdaniem zasłużenie. Chłopcy byli podbudowani wyjściem z grupy i to dawało nam kopa w walce o medal.
- Jaki był klucz podziału na drużyny SMS i Gwiazdy?
- W takim składzie drużyny grają też w Lidze Futsalu i w różnych turniejach. Na co dzień to są koledzy z klasy, bo niemal wszyscy zawodnicy Gwiazdy chodzą do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Zresztą futsal kojarzy się z Gwiazdą, której seniorzy występują w I lidze futsalu, a drużyny młodzieżowe grają w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski. Zdarzają się rotacje w kadrach, ale przetasowania są niewielkie, bo chodzi przecież o zgranie, które w takiej grze jak futsal jest niezwykle ważne.
- Czy ten podwójny sukces jest dla pana niespodzianką?
- Rok temu rocznik 2007 zajął trzecie miejsce w Młodzieżowych Mistrzostwach Śląska więc tegoroczne podwójne miejsce na podium można nazwać dużym krokiem do przodu. Szczególnie, że Rekord w poprzednim roku był poza zasięgiem rywali, a teraz to my możemy się cieszyć z tytułu.