Śląski ZPN

Trzy piłki w życiorysie Artura Jankowskiego

17/01/2019 14:35

Zaczynał od piłki nożnej, po której przyszła kolej na futsal, a do tego doszła jeszcze piłka ręczna. Sportowy życiorys Artura Jankowskiego pisany jest więc trzema piłkami...


- Jako piłkarz grałem w Górniku Knurów, bo pod takim szyldem wtedy funkcjonował knurowski klub – mówi Artur Jankowski, urodzony 27 marca 1971 roku. - Spędziłem w nim 8 lat, zaczynając od szkółki, przez trampkarzy po juniorów. Na tym etapie skończyłem występy grając w lidze międzywojewódzkiej. Rywalizowaliśmy z Górnikiem Zabrze, Gwarkiem Zabrze czy Ruchem Chorzów i to były naprawdę ciekawe spotkania, ale w mojej pamięci z tamtych lat najbardziej zapisał się sparingowy występ w seniorach Górnika Knurów. Stanąłem twarzą w twarz z Piotrkiem Jegorem czy Krzyśkiem Zagórskim i dla 16-latka było to niezapomniane wydarzenie. Niestety kontuzja spowodowała, że moja piłkarska kariera szybko dobiegła końca.

- Jak został pan działaczem?

- Jeszcze zanim zostałem działaczem wróciłem na boisko, ale to mniejsze i grając w knurowskim zespole piątek piłkarskich  zdobyłem z kolegami piąte miejsce w Polsce na boiskach otwartych. Następnie zostałem współwłaścicielem futsalowego klubu Rancho-Amica Knurów, który po zmianie nazwy grał też pod szyldem Radio Flash Katowice. Występowaliśmy przez cztery sezony w najwyższej lidze i należeliśmy do czołówki futsalowej ekstraklasy. Zawiesiłem działalność na czas wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, ale gdy z nich wróciłem Roman Sowiński, który prowadził reprezentację Polski, zaproponował mi rolę menedżera futsalowej drużyny narodowej. Z niej trafiłem do powstającej Komisji Piłki Nożnej Pięcioosobowej, bo tak nazywała się wtedy w PZPN pierwsza oficjalna jednostka odpowiadająca za futsal. Jej przewodniczącym był poseł Marek Wielgus, po którego śmierci w 1996 roku stery przejął Piotr Werner, a ja byłem członkiem tej komisji do 2001 roku. Ten rok wiąże się ze zmianami w moim życiu zawodowym, bo kończyłem pracę w Radiu Flash i dostałem propozycję z Grupy Radiowej Agory, a zostając szefem stacji poznańskich odszedłem od działalności piłkarskiej.

- Kiedy pan do niej wrócił?

- Gdy w 2010 roku wróciłem na Śląsk szybko odnowiłem sportowe kontakty i w 2011 roku objąłem funkcję prezesa zarządu Górnika Zabrze S.A, a następnie wróciłem do działalności w piłkarskich strukturach. W 2012 roku wybrano mnie na wiceprezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej oraz do Komisji Rewizyjnej PZPN. W Górniku pracowałem do marca 2014 roku czyli do momentu, w którym dostałem propozycję objęcia stanowiska członka Rady Nadzorczej Górnika, w której byłem do końca 2017 roku. W 2018 roku natomiast wróciłem do Komisji Rewizyjnej PZPN, przechodząc do niej z Komisji ds. Etyki i Fair Play PZPN, w której byłem od 2016 roku.

- Który dzień z życia działacza pamięta pan szczególnie?

- Prawie 100 spotkań Górnika śledziłem w roli prezesa i każdy z nich bardzo przeżywałem. Ale mecz ze Śląskiem Wrocław w rundzie jesiennej w 2013 roku był niezwykły ze względu na huśtawkę emocji. Po pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:2 i choć Radek Sobolewski na początku drugiej połowy strzelił kontaktowego gola, to w 90 minucie ciągle przegrywaliśmy. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Bartek Iwan doprowadził jednak do wyrównania, a w następnej minucie Prejuce Nakoulma zapewnił nam zwycięstwo. Zapamiętałem też poniesioną niespełna miesiąc później porażkę w Poznaniu, gdzie po bramce Nakoulmy wygrywaliśmy 1:0 z Lechem do 65 minuty. Dwie steki niewykorzystane przez napastnika z Burkina Faso zemściły się porażką 1:3 i to przez bramkę ze spalonego, bo od niej gospodarze zaczęli swój marsz po zwycięstwo. Przez te trzy lata mojej prezesury byliśmy cały czas w pierwszej ósemce ekstraklasy, a do reprezentacji trafiało z Górnika wielu piłkarzy, którzy przechodzili także do słynnych europejskich klubów. Przeprowadziłem transfery Arkadiusza Milika do Bayeru Leverkusen i Łukasza Skorupskiego do Romy, a Krzysztofa Mączyńskiego do chińskiego Guizhou Renhe. Od nas do reprezentacji trafił też selekcjoner Adam Nawałka.

- Czy Górnik wypełnia pana czas i... serce?

- Działam na kilku frontach, ale sercem jestem cały czas z Górnikiem. Wspieram go pracując dla piłki nożnej i jednocześnie od 1 sierpnia 2017 roku jestem dyrektorem zarządzającym Górnikiem Zabrze Piłka Ręczna S.A. i walczymy o najwyższe miejsca w kraju. Do tego jako członek zarządu ŚLZPN pracuję dla śląskiej piłki i w wolnym czasie wykładam na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Na rok 2019 mam więc dwa cele – po pierwsze utrzymanie piłkarzy w ekstraklasie i po drugie medal piłkarzy ręcznych. Natomiast marzeniem i to niespełnionym już od kilku pokoleń jest ta piętnasta gwiazdka w mistrzowskiej koronie piłkarzy. Chciałbym, żeby Górnik mający takich wspaniałych kibiców i nowy obiekt, doczekał się na nim tytułu, który sprawi, że staniemy się najbardziej utytułowanym klubem w Polsce.