Śląski ZPN

Kibice katowickich 12-latków cieszą się, że znowu mogą jechać do Warszawy

27/01/2019 12:39

W zespole GKS GieKSa Katowice na parkiecie bojszowskiej hali prym wiedli Szymon Kawała i Jakub Kokosiński, a na trybunach ich rodzice mocno przeżywali każdą akcję, aż do ostatniego rzutu karnego.


Dopiero gdy wręczony przez Henryka Kulę Puchar Prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej w kategorii U12 trafił do rąk podopiecznych Kamila Androsiuka i Kamila Cholerzyńskiego napięcie spadło i można było się było wspólnie cieszyć.

- Emocje były niesamowite - mówi Tomasza Kawała ojciec Szymona. - Jeździmy tam gdzie grają nasze dzieci i często mamy okazję do przeżywania radosnych chwil, ale te na pewno zostaną w naszej pamięci na dłużej. W bardzo dobrze zorganizowanym turnieju, w funkcjonalnym obiekcie, w którym było wszystko czego potrzebuje kibic, żeby miło spędzić czas, zdobyliśmy okazałe trofeum. Sympatyczne było także to, że drużyny wychodziły na mecz wyprowadzane przez działaczy, a także to, że byli zawodnicy oraz trenerzy uświetnili ceremonię dekoracji. To sprawiało, że czuło się wysoką rangę turnieju.  

Radość w katowickiej ekipie była podwójna, bo zdobycie Pucharu Śląskiego Związku Piłki Nożnej oznacza jednocześnie prawo reprezentowania województwa w turnieju o Puchar Prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.

- Rok temu nasze dzieci grały w Warszawie w kategorii U11 - przypomina Tomasz Kokosiński, tata Jakuba. - Wtedy jednak zabrakło koncentracji i nie wyszliśmy z grupy. Chcieliśmy więc wrócić do stolicy, a nasze dzieci w każdym występie starają się udowodnić, że wyciągnęły wnioski z tamtej porażki i dobrze przepracowały ten rok. Dlatego wszyscy razem cieszymy się, że jedziemy do Warszawy. Tam także ranga turnieju jest wysoka i chcemy się przekonać, czy oprawą ten warszawski turniej dorówna temu co było w Bojszowach. Zaczynając od spikera po atrakcje dla kibiców wszystko było na najwyższym poziomie.

Od pochwał dla organizatorów swoją wypowiedź z pucharem trzymanym mocno w rękach zaczął także Jakub Kokosiński. - Atmosfera była znakomita. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i mogliśmy się koncentrować tylko na grze. Nie było co prawda łatwo, ale w najtrudniejszych chwilach pokazaliśmy charakter i dwa, a nawet trzy razy odrobiliśmy straty. W półfinale przegrywaliśmy 0:1, a wygraliśmy 2:1 po golu, którego strzeliłem w przedostatniej minucie. Natomiast w finale było 2:1 dla Górnika i też w końcówce doprowadziliśmy do remisu i powiem szczerze, że czekaliśmy na karne. Czuliśmy się w nich mocni, a mimo to dwa razy byliśmy już na krawędzi. Na szczęście Mateusz Pruchniewski, broniąc strzały przeciwników, ratował nas przed porażką i w końcu przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą stronę. Z tego powodu na pewno ten turniej zapamiętamy na długo, ale mamy też świadomość, że potrafimy grać lepiej i cały czas chcemy się rozwijać. Ja najchętniej wracam do turnieju w Częstochowie, bo tam zagraliśmy najlepiej. Jeszcze lepiej chcemy się jednak zaprezentować w Warszawie w turnieju o Puchar Prezesa PZPN. Rok temu nam nie poszło tak jakbyśmy chcieli, ale wyciągnęliśmy wnioski i jedziemy do Warszawy po zwycięstwo dla siebie, dla naszych rodziców-kibiców oraz wszystkich, którzy się nami opiekują w szkole - zakończył Jakub Kokosiński.