Śląski ZPN

Marian Bartosz w Tworkowie zakończył piłkarską przygodę i rozpoczął pracę działacza

30/01/2019 16:07

Marian Bartosz do klubu z Tworkowa trafił za namową żony i od roli piłkarza, przez gospodarza doszedł do godności prezesa. Nie o zaszczyty mu jednak chodzi, o czym świadczy fakt, że choć podczas ostatnich wyborów przegrał walkę o miejsce na "kapitańskim mostku" to nadal deklaruje pełne zaangażowanie w działalność w tworkowskim LKS, w roli wiceprezesa do spraw gospodarczych.


- Jak zaczęła się pana piłkarska droga?

- Od najmłodszych lat grałem w piłkę - mówi Marian Bartosz. - Z tym, że w moich młodzieńczych czasach, a urodziłem się w 1963 roku, w Bojanowie, gdzie się wychowałem, nie było drużyn młodzieżowych. Nikt wtedy nie słyszał o młodzikach, orlikach czy grupach naborowych, a trampkarze byli tylko w największych klubach. Małe kluby miały jedynie zespoły juniorów, które grały przedmecze, czyli spotkania przed seniorami. Trzeba więc było cierpliwie trenować i czekać, na swoją szansę. Nie było się łatwo przebić, ale jak już trafiłem do zespołu juniorów w Bojanowie to grałem, aż do momentu poważnej kontuzji, złamania obojczyka. Potrzebne było operacyjne składanie i skręcanie śrubami więc musiałem przerwać swoją boiskową przygodę, do której wróciłem już po odbyciu służby wojskowej. Trenowałem w międzyczasie w Stali Racibórz, gdzie chodziłem do szkoły, ale na treningach się wtedy skończyło.

- Od kiedy jest pan związany z LKS 05 Tworków?

- W Bojanowie grałem do 1991 roku, bo wtedy zmieniłem klub. W Tworkowie zamieszkałem w 1989 roku, idąc za głosem serca, a dwa lata później posłuchałem żony. Gdy tworkowska drużyna spadła z terenówki Edyta namówiła mnie do tego, żebym pomógł działaczom, którzy wzięli się za odbudowę klubu. Nie do końca się im to co prawda udało, ale ja występując w zespole wrosłem w tworkowskie piłkarskie środowisko, w którym grałem do 33 roku życia.

- W jaki sposób został pan działaczem?

- Kończąc piłkarską przygodę byłem najstarszym zawodnikiem zespołu i miałem dwójkę dzieci więc pomyślałem o tym, żeby swoje doświadczenie wykorzystać, pomagając w klubie. W tamtym czasie jednak wejść do zarządu nie było łatwo. To był naprawdę zaszczyt dlatego najpierw trzeba było się pokazać i przez jedną kadencję "terminowałem", ciesząc się, że syn gra w trampkarzach. Jeździłem z Adamem na mecze i zasłużyłem na "przepustkę" do zarządu, w którym oficjalnie znalazłem się w 2006 roku.

- Od jakiej funkcji pan zaczął?

- Zacząłem jako gospodarz klubu, a w kadencji 2009-2012 byłem kierownikiem zespołu. W 2012 roku wybrano mnie wiceprezesem do spraw sportowych i w tej roli świętowałem awans do okręgówki w 2014 roku, a na kadencję 2015-2019 zostałem wybrany prezesem. Co prawda teraz funkcję prezesa powierzono Danielowi Huptasiowii, ale ja nadal będę działał w zarządzie jako wiceprezes do spraw gospodarczych.

- Jaki jest aktualny stan posiadania tworkowskiego klubu?

- Mamy dwie drużyny seniorów oraz siedem zespołów młodzieżowych, których trenerem koordynatorem jest Piotr Mucha, znakomicie pracujący z dziećmi. W sumie jest w klubie około 150 zarejestrowanych piłkarzy i jeszcze działa u nas sekcja szachowa. Pierwszy zespół piłkarzy prowadzi trener Adam Jachimowicz, który wrócił do nas, po uzupełnieniu kwalifikacji i wprowadza do pierwszej drużyny chłopców z zespołu juniorów. Po rundzie jesiennej zajmujemy pierwsze miejsce w klasie A oraz czwarte miejsce w klasie C, a juniorzy są na drugim miejscu w podokręgu. Wysokie miejsca zajmują także w swoich ligach pozostałe nasze zespoły młodzieżowe. Możemy się też pochwalić organizowanymi często turniejami młodzieżowymi. Ostatnio, czyli w sobotę w Boguminie, byliśmy gospodarzami mocno obsadzonego turnieju dla drużyn z rocznika 2010-2011. Gościliśmy tam: Bronowiankę Kraków, UKS Cieszyn, MFK Karvina, TS Gwarek Tarnowskie Góry, TS Skalanka Skała, Naprzód Rydułtowy, Hattrick Głuchołazy, UKKS Katowice i FB Jasienica.

- Jaki cel macie na rok 2019?

- Cel jest jeden. Wszyscy chcą awansu i drużyna, której najlepszym strzelcem jest doświadczony, 32-letni Wojtek Podolak, ma za zadanie utrzymać, wywalczone w rundzie jesiennej, pierwsze miejsce w tabeli. Obok naszego snajpera, który ma za sobą przeszłość w Unii Racibórz, wiodącą postacią zespołu jest zbliżający się do czterdziestki Edward Kowalczyk, będący mózgiem drużyny. Mamy też młodego, obiecującego 20-letniego bramkarza Marka Świrzewskiego. Ponadto jesienią dołączył do nas kolejny doświadczony, bo 34-letni zawodnik Przemysław Ekiert, który uzupełnił nasz skład, bo tego właśnie uzupełnienia i szerokiej kadry zabrakło nam w 2017 roku, żeby utrzymać się w okręgówce, choć zdobyliśmy 34 punkty. Uważam, że gra w klasie okręgowej jest wyróżnieniem. Gra się na lepszych boiskach. Można spotkać ludzi, którzy w piłce coś osiągnęli. Organizacja też jest na wyższym poziomie, od którego nie odstajemy. Obiekt mamy dobry. W ubiegłym roku z inicjatywy sołtysa Andrzeja Bulendy i dzięki zaangażowaniu wójta Grzegorza Utrackiego zostało wykonane zadaszenie na jednym z czterech sektorów naszych trybun. A wiosną tego roku, zgodnie z porozumieniem podpisanym przez wójta, zadaszony zostanie drugi sektor. Byłem już w gminie i załatwiałem niezbędne formalności więc czeka nas drugi etap zadaszania. Do czerwcowego międzynarodowego turnieju Tworków Cup będziemy mieli dwa sektory gotowe. To nasz sztandarowy turniej, na którym przez trzy dni chłopcy z roczników od 2010 do najmłodszych rywalizują na tworkowskim boisku o Puchar Wójta Gminy Krzyżanowice. O  randze tego turnieju najlepiej świadczy liczba drużyn, które startowały w minionym roku. Było ich 54. Co prawda mamy tylko jedno boisko, ale rozwiązujemy ten problem trenując także na Orliku, a zimą gramy w halach. Albo organizujemy turnieje, albo jeździmy do innych miejscowości gdzie nas zapraszają i w ten sposób zima jest wypełniona piłką.

- Czy pana dzieci też połknęły piłkarskiego bakcyla?

- Syn już nie gra w piłkę. Adam chodził na treningi i jeszcze w juniorach grał, będąc nawet kapitanem zespołu, ale przerwał występy przez problemy ze wzrokiem. Następnie przyszedł czas studiów i będą poza domem już nie trenował. Wrócił wprawdzie do Tworkowa, ale teraz pracuje w Rafako i nie kontynuuje piłkarskiej przygody. Natomiast córka zamieszkała w Bełsznicy i też nie ma nic wspólnego z naszym klubem. Ja natomiast, jako emeryt, mam czym wypełnić swój czas i to nie tylko na działalność w Tworkowie, bo od 2016 roku jestem w zarządzie Podokręgu Racibórz. Wykorzystuję swoje doświadczenie tam gdzie mogę zrobić coś dla piłki i dla tych, którzy chcą w nią grać.