Śląski ZPN

11-latkowie ŻAPN rozpoczęli turniej o Puchar Prezesa PZPN od wygranej, ale nie awansowali do ćwierćfinału

16/02/2019 10:18
11-latkowie ŻAPN rozpoczęli turniej o Puchar Prezesa PZPN od wygranej, ale nie awansowali do ćwierćfinału Foto. SMS ŻAPN

Drużyna Żywieckiej Akademii Piłki Nożnej, która wywalczyła prawo reprezentowania Śląskiego Związku Piłki Nożnej w turnieju o Puchar Prezesa PZPN w kategorii U11, występy w Warszawie zaczęła z wysokiego C. Jednak po wygranej 3:0 z FCB Escola Varsovia podopieczni Tomasza Fijaka przegrali 2:3 z BKS Lublin i 1:2 z Wisełką Bydgoszcz-Fordon, a trzecie miejsce w grupie kwalifikacyjnej oznaczało pożegnanie ze stolicą.


Przy głośnym śpiewie dopingujących radośnie kibiców-rodziców zespół Tomasza Fijaka w pierwszym swoim występie w stolicy pokonał 3:0 rówieśników z FCB Escola Varsovia. Co prawda w pierwszych sekundach spotkania widać było w poczynaniach młodych piłkarzy z Żywiecczyzny tremę i zdenerwowanie, ale szybko opanowali nerwy i zabójczą kontrą odpowiedzieli na ataki warszawian. Krzysztof Drewniak wznowił grę spod bramki, podając do Oliwiera Skolika, który uruchomił Adama Ciućkę. Snajper żywieckiego zespołu ruszył do szturmu lewym skrzydłem, uciekł obrońcy i widząc, że bramkarz wychodzi do niego, żeby skrócić kąt, podał do Mateusza Kani, który na długim słupku zamknął akcję, trafiając do pustej bramki.

Prowadzenie wywalczone w 2 minucie utrzymywało się dość długo, bo... Adam Ciućka w kilku sytuacjach musiał uznać wyższość bramkarza rywali. Przełamał się w 11 minucie, bo wtedy wysoki pressing przyniósł skutek. Mateusz Kania zaatakował lewego obrońcę warszawskiego zespołu i odebrał piłkę przy linii bocznej, na wysokości pola karnego. Błyskawicznie ruszył do ataku, a widząc ustawionego przed bramką Adama Ciućkę dograł do niego i strzał z 4 metra był już tylko formalnością. A gdy przeciwnicy, próbując odrobić straty ruszyli do ataku, nadziali się na zabójczą kontrę. Po udanej interwencji Krzysztof Drewniak rzucił piłkę do Mateusza Kani, który na swojej połowie minął przeciwnika i zagrał za linii obrony rywali. Tam najszybciej przy piłce znalazł się Adam Ciućka i mając przed sobą tylko bramkarza, bez przyjęcia uderzył z woleja z 7 metra. Golkiper próbował interweniować, ale mimo jego wysiłków piłka wpadła do siatki i w 13 minucie (mecze trwają 15 minut) wynik został ustalony.

Także początek drugiego spotkania fazy grupowej przebiegał po myśli drużyny Tomasza Fijaka. Już w 35 sekundzie gry Oliwier Skolik huknął z dystansu i ulokował piłkę pod poprzeczką bramki BKS Lublin. W następnej minucie po szybkiej kontrze, obsłużony idealnie przez Mateusza Kanię Adam Ciućka spudłował z 2 metrów, mając przed sobą pustą bramkę. Snajper ŻAPN szybko poprawił jednak celownik i w 5 minucie, po kolejnym podaniu Mateusza Kani, wypracował sobie w polu karnym sytuację strzelecką, zamieniając ją na gola.

W 6 minucie jednak obraz gry się zmienił. Lublinianie uderzeniem z rzutu wolnego pokonali Krzysztofa Drewniaka, który także w 10 minucie, po rykoszecie, nie zdołał zatrzymać piłki zmierzającej do siatki. O końcowym wyniku zadecydował strzał z rzutu wolnego z 7 metra w 14 minucie. Krzysztof Drewniak nie zdołał obronić mocnego uderzenia w długi róg i w ten sposób BKS Lublin zapewnił sobie zwycięstwo 3:2.

Przed ostatnim występem fazy grupowej górale z Żywiecczyzny wiedzieli, że tylko zwycięstwo da im awans do ćwierćfinału. Nie dali jednak rady najlepszej drużynie w grupie i przegrali z KS Wisełka Bydgoszcz-Fordon 1:2. Rywale w 4 minucie płaskim strzałem z dystansu zdobyli pierwszego gola, a w 9 minucie dalekim zagraniem z autu wypracowali sytuację strzelecką, zamienioną na gola wolejem z 6 metra w okienko. Zespół ŻAPN zdołał odpowiedzieć tylko Mateusz Kania, wykonując rzut wolny z 9 metra. Na więcej rywale nie pozwolili.

- Smutno nam, że już po fazie grupowej musimy jechać do domu - mówi Tomasz Fijak. - Szkoda szczególnie tego co się stało w drugim meczu, bo prowadziliśmy 2:0 i byliśmy już jedną nogą w ćwierćfinale. Jak się później okazało nawet remis w tym meczu wystarczyłby nam do awansu, ale przegraliśmy po naszych błędach. W ostatnim meczu musieliśmy wygrać, żeby pozostać w grze, ale nie daliśmy rady. Awans wywalczyli bydgoszczanie i lublinianie, a my z pucharem, dyplomami i upominkami wręczonymi przez prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryka Kulę, zaczęliśmy pakowanie na podróż powrotną. Na pewno ten turniej był dobrą lekcją i cennym doświadczeniem dla naszych zawodników i to będzie procentować w przyszłości, ale na razie przede wszystkim jest nam smutno... 

ŻAPN grał w składzie: Drewniak - Sapiński, Skolik, Kania, Ciućka oraz Lejawa, Holbowski, Loranc, Stokłosa, Kantyka.