Śląski ZPN

Trener Kamil Androsiuk jest dumny z katowickich 12-latków

17/02/2019 19:33

Po dwóch remisach i jednym zwycięstwie w fazie grupowej oraz ćwierćfinałowym zwycięstwie i półfinałowym remisie, po którym karne zadecydowały o zakończeniu warszawskiej przygody, zespół 12-latków GKS GieKSa Katowice został sklasyfikowany w gronie czterech najlepszych drużyn II edycji Pucharu Prezesa PZPN.


- Co czuliście, gdy prezes PZPN Zbigniew Boniek i prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryk Kula gratulowali wam występu w stolicy?

- Jesteśmy naprawdę dumni z naszej drużyny - mówi Kamil Androsiuk. - Znaleźliśmy się w czwórce najlepszych w Polsce drużyn z rocznika 2007 i młodszych. Mogę szczerze powiedzieć, że swoją postawą chłopcy zasłużyli na to miejsce, bo wykonali bardzo dobrą pracę i zrealizowali założenia.

- Jak oceni pan grę zespołu na warszawskich parkietach?

- Początek wyglądał słabo. Dał o sobie znać tygodniowy brak wspólnych treningów, bo pierwszy tydzień ferii chłopcy mieli wolny. Większość przyjechała na sobotnie zajęcia w Katowicach, ale Jarosz, Kawała, Pruchniewski i Wiktorczyk dołączył już do nas w Warszawie. Można więc powiedzieć, że dopiero w niedzielę rano mieliśmy zespół w komplecie.

- Przez fazę grupową w hali OSiR Bemowo przeszliście bez straty gola. Taki był plan?

- Nasza sukces rodził się w wielkich bólach. Liderem zespołu w tych pierwszych meczach, czyli w fazie grupowej, był Mateusz Pruchniewski. Nasz bramkarz, szczególnie w meczu z UKS Gol Brodnica, pomógł zespołowi. Nie znaczy to, że rywale w tym spotkaniu byli lepsi, ale mieli kilka okazji, w których nasz bramkarz musiał się wykazać. Natomiast w fazie pucharowej w hali OSiR Wola najbardziej pomógł drużynie Oskar Ludyga. To nasze hasło, że najważniejszym zawodnikiem jest "pomóc koledze" w ich grze miało właśnie swoje odzwierciedlenie.

- Rozegraliście pięć spotkań, ani jednego nie przegraliście, ale nie doszliście do finału. Z jakim uczuciem wracacie do domu?

- Ludzie, którzy naprawdę znają się na piłce chwalili nas za grę, za dyscyplinę, za to, że tworzymy zespół. Ja cieszę się także z tego, że udowodniliśmy, że robimy postępy. W poprzednim meczu z Pogonią przegraliśmy 2:4, wyraźnie ustępując szczecinianom, a teraz byliśmy bardzo blisko wyeliminowania ich w półfinale. Podkreślić trzeba także wkład naszych kibiców i myślę, że im możemy zadedykować ten sukces. Około 30-osobowy fanklub rodzinny dotarł do Warszawy i było go widać oraz słychać. Jak zwykle rodzice zawodników dobrze się bawili i do końca wierzyli oraz wspierali swoje pociechy. To także jest dla naszego sztabu szkoleniowego, bo razem ze mną prowadzili drużynę drugi trener Kamil Cholerzyński i trener bramkarzy Arkadiusz Łażewski, bardzo ważne. Czujemy akceptację i to jest dla nas budujące. Myślę więc, że motywacji do dalszej pracy potrzebnej dla rozwoju tych chłopców, którzy w Warszawie osiągnęli sukces dochodząc do półfinału turnieju o Puchar Prezesa PZPN, na pewno nie zabraknie.