Śląski ZPN

Prezes Grzegorz Wieczorek dba o rodzinny charakter Przełomu Kaniów

4/03/2019 10:48

Grzegorz Wieczorek ma 32 lata, a 8 z nich spędził jako prezes Przełomu Kaniów. Można więc powiedzieć, że jest młodym, ale i doświadczonym działaczem.


- Jak został pan prezesem LKS Przełom Kaniów?

- W sierpniu 2010 roku, w połowie dwuletniej kadencji, zachorował prezes Edward Jonkisz – mówi Grzegorz Wieczorek. – Wtedy jego obowiązki przejęli Marek Pękala i Czesław Tomala, którzy do końca roku stali na czele klubu, a w styczniu 2011 roku, na posiedzeniu zarządu, zostałem wybrany prezesem.

- Od kiedy jest pan związany z kaniowskim klubem?

- Pochodzę z Kaniowa. Grałem w trampkarza i juniorach, na których zakończyłem swoją boiskowa przygodę, bo zacząłem studiować w Bielsku-Białej i nie było już możliwości pogodzenia tego z treningami. Nie zerwałem jednak kontaktów z klubem i działałem w nim. Najpierw zostałem kierownikiem drużyny juniorów, a później seniorów. Następnie wszedłem do zarządu, w którym byłem sekretarzem, a od 8 lat jestem prezesem.

- Na kim się pan wzorował stając za sterami klubu?

- Miałem dobre wzory, bo wielu działaczy naszego klubu naprawdę mocno się angażowało. W uroczystości obchodów 70-lecia uczestniczyli byli prezesi: Stanisław Kłoda, Łukasz Furczyk, Jacek Siewniak i Edward Jonkisz, którego muszę szczególnie wyróżnić. Przejmując po nim klub zastałem wszystko tak poukładane i uporządkowane, że każdemu nowemu prezesowi mogę tylko życzyć takiego porządku na starcie.

- Kto panu najbardziej pomaga w klubowej działalności?

- Moją prawą ręką jest wiceprezes Łukasz Jonkisz, który skupia się na sprawach działalności gospodarczej, a ja zajmuję się sprawami sportowymi i organizacyjnymi. Bardzo dobrze się uzupełniamy, choć mamy inne charaktery. W zarządzie jest w sumie 8 osób, a w Klubie Kibica około 20 osób. Dużą pomocą służą także zawodnicy i trener pierwszej drużyny, kierownicy i trenerzy zespołów młodzieżowych oraz oldboje. To jest właśnie ta grupa, która ciągnie Przełom do kolejnego jubileuszu. Liczymy też na dalsze wsparcie Gminy Bestwina, której wójt Artur Beniowski jest naszym sprzymierzeńcem. Bardzo ważne dla mnie jest także wsparcie narzeczonej. W klubie co prawda rola Izy jest taka, że patrząc z zewnątrz można tego nie zauważyć, ale we wszystkich sprawach papierkowych i wielu sprawach, które trzeba załatwić, przygotować bilety czy pomóc w przygotowaniu poczęstunku dla drużyny po meczu, zawsze mogę na nią liczyć. Wspiera mnie także po przegranych meczach, po których muszę pomilczeć, żeby dojść do siebie, ale ona to rozumie. Nie ma co prawda nic wspólnego ze sportem, a z zawodu jest architektem wnętrz, ale pomaga mi i to na pewno jest dla mnie bardzo ważne.

- Czym się pan zajmuje poza działalnością w klubie?

- Po studiach na filologii polskiej medialnej pracowałem jako dziennikarz, pisząc dla portalu bielsko.pl, bo dziennikarstwo też mnie pasjonuje. A obecnie pracuję w firmie Business Partners Club zajmując się sprawami dotyczącymi ochrony danych osobowych, czyli RODO, które teraz jest na topie.

- Jaki sukces z historii klubu uważa pan za najcenniejszy?

- Awans do okręgówki był czymś niezwykłym. Pasjonowałem się meczami. Byłem na treningach. Kręciło mnie to bardzo. Mamy kolektyw. To, że najlepszym strzelcem drużyny prowadzonej przez Wiesława Kucharskiego jest Dominik Domka nie znaczy, że on jest liderem. Bardzo ważną rolę pełni w zespole kapitan Szymon Kóska, mający 26 lat, ale już od 10 lat grający w pierwszym zespole, bo zaczął w nim występować jako 16-latek. Doświadczeniem mogą natomiast imponować 46-letni stoper Wojtek Czulak i 39-letni Robert Jurczyga. 34-letni Mateusz Grygierzec także prawie 10 lat gra w naszym zespole, w którym najważniejsza jest jednak współpraca.

- Ile drużyn skupia LKS Przełom Kaniów?

- Mamy: maluchów, skrzatów, żaków, młodzików i trampkarzy oraz seniorów i oldbojów. Stawiamy na rozwój dzieci i młodzieży, bo to jest nasz priorytet i chcemy kontynuować naszą pracę dla naszego środowiska, a moim wielkim marzeniem jest zdrowy awans seniorów do klasy okręgowej. Mówiąc zdrowy mam na myśli oparty na wychowankach reprezentujących Kaniów, bez ściągania zawodników. W tej chwili w zespole grającym w klasie A mamy połowę kaniowiaków, a wychowanków jest prawie całość. W pewnym momencie dołączyli do nas czechowiczanie, którzy tu zaczynali, więc możemy ich traktować jako swoich.

- Czym dla Przełomu Kaniów jest działający już 29 lat oficjalny Klub Kibica?

- Nasz Klub Kibica to nie jest grupa ludzi, która wyciąga flagi i dopinguje zespół podczas meczu. Nie wiem jak to wyglądało na początku jego działalności, bo został powołany w 1990 roku, gdy miałem 3 lata, ale teraz to jest grupa społeczników oddanych klubowi, pomagających i wspierających klub. Na jego czele stoi Antoni Wojsław, a sportowa pasja przechodzi u nas z pokolenia na pokolenie. Przykładem tego jest rodzina Górów, czyli potomków pierwszego prezesa Alojzego Góry. Jego córka Anna Okruta angażuje się w festyny organizowane przez klub. A synowie to Kazimierz Góra, którego wnuk gra w naszych żakach i Edward Góra były sędzia i nadal aktywny działacz Śląskiego Związku Piłki Nożnej, służący nam w razie potrzeby swoją pomocą i radą. Ten rodzinny charakter klubu widać także w naszej działalności, bo robimy festyny charytatywne, turnieje i zabawy, z których też możemy być dumni. Jesteśmy jednym z nielicznych klubów w powiecie bielskim, działającym w ten sposób i wychodząc poza to co jest zapisane w statucie.