Śląski ZPN

Siemianowiczanka z "przetrąconym kręgosłupem" zwycięsko rozpoczęła weekendowe granie

5/04/2019 21:57

Weekendowe granie na boiskach województwa śląskiego tym razem rozpoczęło się nietypowo od spotkania w ramach 19 kolejki rozgrywek ZINA Klasa Okręgowa grupa IV.


Z powodu zaplanowanego na sobotę i niedzielę w siemianowickim parku Pszczelnik ekstremalnego biegu z przeszkodami "Barbarian Race" piłkarze MKS Siemianowiczanka zmierzyli się z rywalami z MKS Łazowianka-Wysoka Łazy już w piątkowe popołudnie. Jak przystało na zespół z czołówki tabeli gospodarze wykorzystali atut swojego boiska i wygrali 5:2.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że goście to zespół z dolnej połowy tabeli i zdobycie trzech punktów to niejako nasz obowiązek, ale powiem szczerze, że obawiałem się tego spotkania - mówi trener Siemianowiczanki Krzysztof Szybielok. - Przystąpiliśmy do gry z "przetrąconym kręgosłupem". Z powodu nadmiaru żółtych kartek musieli pauzować: snajper Mieszczak, środkowy pomocnik Mierzwa i środkowy obrońca Szurek, a w poniedziałek kontuzji doznał bramkarz Stasiczek. Musiałem więc dokonać czterech zmian w podstawowej jedenastce oraz paru przesunięć w ustawieniu.

Efekt był taki, że choć od początku meczu na sztucznej trawie bocznego boiska sportowego kompleksu w Siemianowicach przewaga należała do gospodarzy, to pierwszego gola strzelili łazowianie. Kowalski popisał się uderzeniem z okolic narożnika pola karnego, zza linii bocznej z lewego skrzydła, lobem trafiając w długi róg. Radość przyjezdnych trwała jednak krótko, bo w 22 minucie Ryłko doprowadzi do wyrównania, główkując w podbramkowym zamieszaniu z najbliższej odległości. 14 minut później po ostrej wrzutce Walczaka do wypuszczonej przez bramkarza piłki błyskawicznie doskoczył Maciaszek i strzałem z 3 metra ustalił wynik pierwszej połowy.

Prowadzący 2:1 siemianowiczanie po przerwie grali już znacznie spokojniej i podwyższali rezultat. W 56 minucie po zagraniu Ogryzka Maciaszek mając przed sobą tylko bramkarza "podcinką" z 11 metra drugi raz w tym spotkaniu ulokował piłkę w siatce. W 64 minucie w roli podającego wystąpił Walczaka, a Przątka huknął z 12 metra i trener Krzysztof Szybielok mógł odetchnąć z ulgą.

Co prawda goście jeszcze w 85 minucie po błędzie Wiśniewskiego, który wybiegł na 11 metr i tam nie utrzymał piłki w rękach, strzelili drugiego gola, bo Wnuk dobrze się złożył do trudnego technicznie uderzenia z woleja i trafił w długi róg, ale ostatnie słowo należało do Siemianowiczanki. Ogryzek po zagraniu Cubera z linii końcowej w polu bramkowym przyłożył tylko nogę do piłki i postawił pieczęć na zwycięstwie.

- Mieliśmy cały mecz przewagę, ale za dużo było "szarpania" w naszej grze - podsumował Krzysztof Szybielok. - To, że graliśmy w piątek o piątej i strzeliliśmy pięć goli wcale nie oznacza, że to był występ na piątkę. Zdobyliśmy trzy punkty i wygraliśmy różnicą trzech bramek więc co najwyżej zasłużyliśmy na trójkę. Od drużyny, która tydzień wcześniej wygrała wyjazdowy mecz z liderem i potwierdziła, że chce się włączyć do walki o najwyższe miejsce w tabeli wymagam więcej.

MKS Siemianowiczanka - MKS Łazowianka-Wysoka Łazy 5:2 (2:1)
0:1 - Kowalski, 15 min
1:1 - Ryłko, 22 min (głową)
2:1 - Maciaszek, 36 min
3:1 - Maciaszek, 56 min
4:1 - Przątka, 64 min
4:2 - Wnuk, 85 min
5:2 - Ogryzek, 90 min
Sędziował Szymon Janicki (Bytom).
SIEMIANOWICZANKA: Wiśniewski - Kowalczyk (73. Krysiak), Twardawa (79. Cuber), Chrobok, Worek (46. Klaus) - Bobryk, Ogryzek, Maciaszek (69. Bocek), Tomczyk - Walczak, Ryłko (55. Przątka). Trener Krzysztof SZYBIELOK.
ŁAZOWIANKA: Drożdzik - Białek (70. Iwański), Wilk, Otręba, Stanisławek - Nowak, Ł. Piżuch, A. Piżuch, Kyrcz (81. Gołda) - Kowalski, Zieliński (65. Wnuk). Trenerzy Andrzej MIŚKOWIEC i Hubert MACIĄŻEK.
Żółte kartki: Tomczyk, Chrobok.