Śląski ZPN

Krzysztof Oszek w reprezentacjach Śląskiego ZPN jest bohaterem drugiego planu

8/04/2019 12:13

Gdy reprezentacja Śląskiego Związku Piłki Nożnej przygotowuje się do gry na pierwszy plan wysuwają się zawodnicy i trenerzy. Żeby jednak wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, najbardziej zabieganym człowiekiem dnia meczowego jest… kierownik drużyny. Dlatego Krzysztofa Oszka można nazwać bohaterem drugiego planu.  


- Pochodzę z Halemby i tam zacząłem moją piłkarską przygodę w Grunwaldzie, w którym jako prawy obrońca grałem do 17 roku życia – mówi Krzysztof Oszek urodzony 3 kwietnia 1976 roku w Rudzie Śląskiej. – Później miałem jeszcze epizod w Sokole Orzesze, ale tak naprawdę moje boiskowe występy skoncentrowały się na piłce amatorskiej w Orzeszu, w którym osiedliłem się po ślubie. Żona zanim mnie poznała nie miała wprawdzie nic wspólnego ze sportem, ale na pierwszą randkę zaprosiłem ją… na mecz Grunwaldu i złapała bakcyla. Dzisiaj mogę już powiedzieć, że Monika zna się na futbolu. W piłkarskim klimacie wyrośli więc też nasi synowie Sebastian i Maciek.

- Jak został pan działaczem?

- Zaczęło się od tego, że zorganizowałem drużynę, która zgłosiła się do osiedlowych rozgrywek amatorskich w Orzeszu i FDP Kwiatowa, bo pod takim szyldem występowaliśmy, dwukrotnie wygrała naszą ligę. Później byłem działaczem Sokoła Orzesze, aż wreszcie reaktywowałem klub, którego korzenie sięgają 1924 roku. W historii piłki nożnej w Orzeszu znalazłem ślad Sarmacji, którą postanowiłem przywrócić do życia. W 2015 roku zostałem więc jej działaczem, sponsorem, bo działam w branży AGD-RTV oraz zawodnikiem i zgłosiłem nasz zespół do Orzeskiej Ligi Orlika. Niedługo później trafiłem do zarządu Gwarka Ornontowice, w którym u trenera Grzegorza Sikory trenował mój młodszy syn, a ja 2,5 roku temu zostałem kierownikiem drużyny, mając już doświadczenie zdobyte w reprezentacjach Śląskiego Związku Piłki Nożnej.

- Kiedy pan do nich trafił?

- We wrześniu 2016 roku trener koordynator Śląskiego Związku Piłki Nożnej Damian Galeja zaproponował mi taką rolę i zacząłem od ogarnięcia siedmiu drużyn. Wtedy w rozgrywkach młodzieżowych uczestniczyły reprezentacje U13 i U16 dziewcząt, U13, U14, U15 i U16 chłopców oraz zespół seniorów grający w Regions Cup. Teraz drużynami dziewcząt zajmuje się już Tadek Kozielski, a mnie po reorganizacji młodzieżowych rozgrywek chłopców zostają drużyny U13 i U14 oraz grupa selekcyjna i zespół seniorów przed którym kolejna edycja Regions Cup.

- Który mecz reprezentacji Śląskiego Związku Piłki Nożnej najbardziej utkwił panu w pamięci?

- Był taki mecz podczas finałowego turnieju Mistrzostw Polski Kadr Wojewódzkich w U16 w 2017 roku w Płocku. Po remisie z Wielkopolskim Związkiem Piłki Nożnej 2:2 i zwycięstwie z Małopolskim 3:1 z optymizmem przystąpiliśmy do ostatniego meczu fazy grupowej z Podlaskim Związkiem Piłki Nożnej. Po golu Mateusza Bogusza byliśmy już nawet jedną nogą w finale tym bardziej, że graliśmy z przewaga jednego zawodnika. Minutę później jednak rywale wyrównali, a remis dawał nam awans do meczu o trzecie miejsce. Niestety w ostatnich sekundach straciliśmy jeszcze jedną bramkę i wróciliśmy do domu z pustymi rękami. Ten turniej zapamiętam także z tego, że znany sędzia Szymon Marciniak, który prowadził nasz mecz z Małopolskim ZPN, testował wtedy wprowadzany dopiero system VAR. Dodam jeszcze, że w naszej drużynie grał Mateusz Bogusz, który wyróżniał się wśród rówieśników. Zresztą pół roku później zadebiutował już w I lidze, a teraz jest zawodnikiem Leeds United i reprezentacji Polski U20.

- Co czeka pana na finiszu sezonu 2018/2019?

- Przed nami mecze grupowe Regions Cup oraz finisz rozgrywek kwalifikacyjnych Mistrzostw Polski Kadr Wojewódzkich U13 i U14. Do 30 czerwca grafik mam więc wypełniony, a krótki urlop zaplanowałem od 1 lipca, żeby szybko wrócić do obowiązków klubowych w Gwarku Ornontowice. Ale mogę powiedzieć, że to już od kilku lat reguła i cieszę się, że mogę w tym piłkarskim życiu tak aktywnie uczestniczyć.