Śląski ZPN

Futsaliści Rekordu zdobyli Puchar Polski, a Bartłomiej Nawrat bramkę i... serca kibiców

1/05/2019 21:03

Ostatni akord futsalowego Pucharu Polski rozegrano w Bielsku-Białej. Rekord po wyjazdowym zwycięstwie z Piastem Gliwice 7:2, na swoim boisku, remisem 4:4 postawił pieczęć na okazałym trofeum.


Razem ze złotymi medalami i czekiem na 30 tysięcy złotych, trzeci już w 25-letniej historii klubu Puchar Polski przekazali bielszczanom reprezentujący PZPN wiceprzewodniczący Komisji do spraw Futsalu i Piłki Plażowej Grzegorz Morkis wraz z członkiem komisji Tomaszem Kulczyckim oraz naczelnikiem Wydziału Kultury Fizycznej i Turystyki Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej Ryszardem Radwanem.

Ci, którzy obawiali się, że rewanżowe spotkanie będzie formalnością, szybko przekonali się, że futsal jest ciekawą, szybko i bardzo emocjonującą grą. Gliwiczanie nie zamierzali się poddać i na każdego gola strzelonego przez gospodarzy odpowiadali swoim trafieniem.

Na gola Budniaka z 9 minuty odpowiedział Omylak, główkując w 15 minucie. Na bramkę Kubika, który w 17 minucie skarcił gości za wycofanie bramkarza, błyskawiczną ripostą popisał się Bonilla i w 18 minucie ustalił wynik pierwszej połowy. Po przerwie wynik 2:2 utrzymał się przez 9 minut i 26 sekund, choć po drodze wiele było dogodnych okazji włącznie ze strzałem Popławskiego w poprzeczkę w 27 minucie i znakomicie obronionym przez Rozmusa uderzeniem Marka w 28 minucie.

Wreszcie sposób na bramkarza gliwiczan znalazł... bramkarz bielszczan. Gdy szybką akcję Rekordu w polu karnym faulem na Surmiaku przerwał Śmiałkowski golkiper gospodarzy przebiegł całe boisko i zgłosił sędziemu, że będzie egzekutorem. A gdy pewnie wykonał rzut karny to pobiegł po piłkę włożył ją pod koszulkę i podbiegł do siedzącej na trybunach żony z córeczką, żeby całusem oznajmić wszystkim, że znowu zostanie ojcem.

Niewiele brakowało, żeby w 32 minucie znowu fetował zdobycie gola, bo gdy gliwiczanie zaryzykowali i grając piątką zawodników zostawili pustę bramkę, golkiper Rekordu po przechwycie piłki strzelił przez całe boisko i trafił w słupek.

Po tym strzale został jednak pokonany, bo w 33 minucie Śmiałkowski, po szybko rozegranej przez gliwiczan akcji w przewadze, skierował piłkę do pustej bramki. O tym, że remis nie zadowala gości świadczyła ich dalsza gra z "lotnym bramkarzem". Nie zniechęciły ich nawet strzały w kierunku pustej bramki - niecelne: Budniaka w 35 minucie, Bondara w 36 minucie i Popławskiego, który w 37 minucie trafił w słupek. Nawet gol Kubika strzelającego z połowy boiska do pustej bramki na 62 sekundy przed końcem meczu nie oznaczał końca emocji, bo Piast do końca walczył o pełne prawo do odebrania srebrnych medali, czeku na 10 tysięcy złotych i mniejszego pucharu za udział w finale.

Dopiął swego i na 12 sekund przed ostatnim gwizdkiem Douglas po zagraniu Franza, pokonał Kałużę, który wszedł między słupki w końcówce spotkania i ustalił wynik na 4:4. Dopiero wtedy... emocje opadły, a zawodnicy zostawili piłkę na boisku i zaczęli sobie dziękować za mecz godny finału Pucharu Polski.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.

Rekord Bielsko Biała – Piast Gliwice 4:4 (2:2)
1:0 - Budniak (8:29), 1:1 – Omylak (14:24), 2:1 - Kubik (16:40), 2:2 - Bonilla (17:44), 3:2 - Nawrat (30:01), 3:3 – Śmiałkowski (32:12), 4:3 - Kubik (38:57), 4:4 - Douglas (39:48).
REKORD: Nawrat (Kałuża) - Popławski, Marek, Budniak, Gąsior, Kubik, Surmiak, Dudek, Bondar, Łasak. Trener Andrzej SZŁAPA.
PIAST: Rozmus - Bugański, Grzywa, Śmiałkowski, Szadurski, Pepo, Bonilla, Omylak, Franz, Grecz, Douglas, Dewucki. Trener Klaudiusz HIRSZ.