Śląski ZPN

Kolejna zmiana lidera w IV lidze po remisie Decoru z rezerwami Podbeskidzia

4/05/2019 20:12

O ile w I grupie IV ligi sytuacja na czele tabeli od wielu kolejek nie ulega zmianie, bo Polonia Bytom wyraźnie przewodzi stawce, to w II grupie trwają przetasowania.


Także po 24 kolejce doszło do zmiany lidera, bo zajmujący pierwsze miejsce Decor Bełk na swoim boisku zremisował 1:1 z rezerwami Podbeskidzia i natychmiast został przeskoczony przez LKS Czaniec oraz Kuźnię Ustroń. Ale różnica jest tak minimalna, że kolejne rotacje na szczycie po następnych kolejkach nikogo nie zdziwią.

Trzeba jednak dodać, że na boisku w Bełku podopieczni Jarosława Kupisa zaprezentowali się jak na kandydata do mistrzostwa przystało. Na tle bardzo silnego rywala, który w obronie miał dwójkę zawodników z ekstraklasowym doświadczeniem, a w sumie czwórkę pierwszoligowców w wyjściowej jedenastce, gospodarze imponowali zaangażowaniem i płynnością rozgrywanych akcji. Od pierwszych minut przejęli inicjatywę i już w 11 minucie powinni strzelić gola, bo Olczak przedarł się lewym skrzydłem i zagrał do Spórny, który na wysokości długiego słupka przyjął sobie piłkę na pierś i nie atakowany przez nikogo z 8 metra huknął z woleja nad poprzeczkę. Znakomita była też akcja rozegrana przez Stryczka i Raska w 15 minucie, ale kolejny raz Spórna nie zdołał jej sfinalizować, choć do bramki było bardzo blisko. Do tego dodajmy groźne uderzenie Groborza z dystansu w 20 minucie, kiedy to Leszczyński musiał się wykazać wysokimi umiejętnościami, żeby wybić piłkę z okienka na róg. Mniejszym wysiłkiem 19-letni bramkarz bielszczan bronił strzały Dymowskiego w 25 i 36 minucie, a jego vis a vis dopiero w 39 minucie musiał interweniować po uderzeniu Modelskiego z wolnego z 18 metrów. Piłka zmierzała pod poprzeczkę, ale 20-letni Zemanek, zastępujący leczącego uraz Łobaczewskiego, przeniósł futbolówkę na rzut rożny.

Po przerwie gra się wyrównała, bo gospodarze musieli przez spore fragmenty na jej początku grać w osłabieniu. Po płaskim strzale Raska z 16 metrów w 49 minucie, obronionym z trudem przez Leszczyńskiego, Decor wykonał rzut rożny. Po nim w podbramkowym zamieszaniu Moskwik i Mizia tak energicznie zderzyli się głowami, że pomocnik zespołu z Bełku z rozbitą głową musiał dość długo korzystać z pomocy fizjoterapeuty nim wreszcie wrócił na boisko z "kokardką" na głowie. W dodatku po chwili musiał znowu wrócić za linię, żeby opatrunek zamienić na "bandażową czapeczkę". Grając z przewagą zawodnika bielszczanie zaczęli poczynać sobie coraz śmielej, aż wreszcie przejęli inicjatywę i atakowali nawet wtedy gdy siły liczebne były już wyrównane. Efektem tych ataków były dwie bramkowe sytuacje. W pierwszej z nich, w 53 minucie, piłka uderzona przez Kozaka, wykonującego rzut wolny z 35 metrów, po rykoszecie trafiła w słupek. Natomiast w drugiej, w 56 minucie, po rzucie rożnym wykonanym przez Modelskiego Stanclik wyskoczył najwyżej i celnie strzelił głową, ale trafił w dobrze ustawionego Zemanka.

Jak się powinno główkować pokazał napastnikowi gości obrońca gospodarzy. Po rzucie rożnym wykonanym przez Raska w 58 minucie Grabiec strzelił z 5 metra nie do obrony. Niewiele zabrakło, żeby w 60 minucie było 2:0, bo po dalekim wybiciu piłki przez Zemanka, Olczak na środku boiska przedłużył głową lot piłki, którą Rasek podał do Spórny, ale prawoskrzydłowy Decoru i tym razem nie zdołał sfinalizować akcji.

Zamiast podwyższenia odnotowaliśmy więc wyrównanie. W 70 minucie bowiem podbijana piłka spadła pod nogi Stanclika, który z 18 metra, bez namysłu uderzył w dolny róg i Zemanek nie miał czasu na reakcję. To wystarczyło bielszczanom do remisu, bo w 79 minucie Spórna główkując z 5 metra posłał piłkę obok celu, a doliczonym czasie gry strzał Raska z 16 metra Leszczyński obronił na stojąco. Mający przewagę w sytuacjach podbramkowych gospodarze przyjęli więc punkt z niedosytem, ale dodać też trzeba, że bielszczanie mieli swoją piłkę meczową. W 90 minucie bowiem po akcji lewą stroną boiska Moskwik zagrał w pole karne do Sierackiego, którego Zemanek powstrzymał rzucają się ofiarnie na piłkę, będącą pod nogami 18-letniego pomocnika Podbeskidzia II.        

- Bez pauzującego za kartki Wójcika oraz oraz pięciu kontuzjowanych zawodników zdołaliśmy zebrać tylko 15 zawodników i tylu zostało wpisanych do protokołu z mającym uraz Łobaczewskim włącznie - mówi Jarosław Kupis. - Dlatego w tej sytuacji kadrowej i z tak silnym rywalem, jakim był na naszym boisku zespół rezerw Podbeskidzia, ten remis uważam za dobry. A co najważniejsze, naszą grę uważam za dobrą. Cały zespół zasłużył na pochwałę, choć z powodu straconej, tak trochę "z niczego" bramki możemy odczuwać niedosyt. Dopisaliśmy jednak punkt do swojego dorobku i w dalszym ciągu walczymy o jak najwyższe miejsce w tabeli.

- Doświadczeni zawodnicy wspierający naszą obronę pojawili się w tym zespole niedawno i na pewno ich przydatność dla drużyny walczącej o utrzymanie jest bezdyskusyjna - wyjaśnia Wojciech Fluder. - Ja jednak za ten mecz chciałbym pochwalić nominalnego skrzydłowego, Studnickiego, bo zagrał na pozycji defensywnego pomocnika, zastępując Bierońskiego, powołanego do kadry I-ligowej drużyny. Poradził sobie w tej roli i z tego się cieszę. Zadowolony jestem też z kolejnego gola Stanclika. To zawodnik o niesamowitych parametrach i możliwościach. Znam go od kilku dobrych lat, bo z rocznikiem 2000 pracowałem kilka sezonów, prowadząc grupę młodzieżową, a teraz oni wrócili pod moje skrzydła w rezerwach. Potrafimy się dogadać o czym świadczą bramki.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.

Decor Bełk - Podbeskidzie II Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
1:0 - Grabiec, 58 min (głową)
1:1 - Stanclik, 76 min
Sędziował Rafał Rokosz (Siemianowice Śląskie).
DECOR: Zemanek - Stryczek (80. Niewiedział), Grabiec, Lach, Groborz - Spórna, Mizia, Dymowski, Barnik (53. Semeniuk) - Rasek, Olczak. Trener Jarosław KUPIS.
PODBESKIDZIE II: A. Leszczyński - Modelski, Mizera, Bogaidis, Moskwik - Kozak, Studnicki, Machalica (37. Kopytko), Sieracki, Oczko (88. Gąsiorek) - Stanclik. Trener Wojciech FLUDER.
Żółte kartki: Lach, Stryczek - Oczko.