Śląski ZPN

Piąty z rzędu przegrany przez radziechowian półfinał Pucharu Polski na szczeblu Śląskiego ZPN

5/06/2019 23:13

Na wynik półfinałowego meczu Pucharu Polski na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej GKS Radziechowy-Wieprz - Rekord Bielsko-Biała można popatrzeć z dwóch stron.


Z jednej strony widać zwycięstwo faworyta, bo grający na co dzień w III lidze bielszczanie pokonali 3:1 na wyjeździe zespół występujący klasę niżej. Z drugiej jednak dostrzec trzeba... fatum jakie wisi nad radziechowianami. Wszak już piąty raz z rzędu stanęli oni przed szansą awansu do finału i znowu przegrali.

Najbliżej szczęścia byli w 2015 roku, ale po remisem 1:1 zakończonym meczu z LKS Czaniec gorzej wykonywali rzuty karne. W 2016 roku przegrali 1:3 z GKS 1962 Jastrzębie, choć rywale przyjechali do jednej najstarszych wsi na Żywiecczyźnie i korzystając z uprzejmości gospodarzy zagrali w ich strojach, a później doszli aż do ćwierćfinału na szczeblu centralnym. W 2017 roku wyeliminował ich Rekord wygrywając 4:1, a przed rokiem Polonia Łaziska Górne u siebie wygrała 1:0.

Tym razem znowu Rekord okazał się bezlitosny w... drugiej połowie. Po 45 minutach gry gospodarze prowadzili bowiem 1:0, a gola ustalającego wynik pierwszej części gry strzelił z 39 minucie M. Byrtek, wykorzystując rzut karny, podyktowany za faul Karety na Łąckim. Co prawda goście mieli więcej okazji bramkowych, ale w 26 minucie po uderzeniu Szymańskiego piłka zatrzymała się na słupku, a w 33 minucie, główkujący Rucki, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, trafił w poprzeczkę.

W przerwie bielszczanie z Wróblem na czele, uregulował celowniki i już w 48 minucie po długim zagraniu Gaudyna i rozegraniu piłki z Czaickim snajper Rekordu uderzeniem z 13 metra doprowadził do wyrównania. W 54 minucie wykorzystał natomiast nieporozumienie stopera z bramkarzem, który z okrzykiem "moja" wybiegł na 16 metr i... nie złapał piłki. Wystarczyło więc trafić do pustej bramki, żeby zapewnić bielszczanom prowadzenie. A wynik ustalił w 74 minucie Czernek. Mający za sobą okres gry na wypożyczeniu w GKS Radziechowy Wieprz pomocnik Rekordu po prostopadłym podaniu od Szymańskiego wbiegł w pole karne i wykorzystał sytuację sam na sam z Ł. Byrtkiem.

Walka trwała do ostatnich sekund i gospodarze bliscy strzelenia kontaktowego gola byli w 87 minucie, kiedy to po akcji Sz. Byrtka wycofana piłka dotarła na 5 metr do Stasicy, ale ten skiksował i szansa została zmarnowana. To samo można powiedzieć o okazji Czernka w doliczonym czasie gry, gdy w sytuacji oko w oko z Ł. Byrtkiem próbował "podcinki", ale bramkarz okazał się sprytniejszy.

Ostatecznie Rekord awansował do finału i o prawo gry na szczeblu centralnym oraz czek na 40 tysięcy złotych bielszczanie na swoim boisku za tydzień zmierzą się z rezerwami Górnika Zabrze, które w drugim półfinale 1:0 pokonały w Pawłowicach tamtejszy GKS Pniówek-74.

- Dla mnie był to mecz szczególny - mówi Piotr Jaroszek, trener Rekordu. - Dwa lata temu grałem przecież w tym zespole i mam ogromny szacunek do kolegów z boiska i działaczy tego klubu. Pindel, Dudka, Krasny czy cała trójka Byrtków to zawodnicy, z którymi występowałem w Radziechowach, a z Janikiem grałem jeszcze wcześniej w Skałce Żabnica. W dodatku z Rekordu do GKS przeszli bracia Franusikowie, z których jeden zagrał przeciwko nam. To wszystko jednak nie miało znaczenia gdy rozpoczęła się walka o awans i wywalczyliśmy go zasłużenie. Z gry jednak nie jestem zadowolony, bo na boisku w Radziechowach nie dało się rozgrywać piłki, a do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Dopiero po rozmowie w szatni, gdy powiedziałem, że mamy grać prostymi środkami, udowodniliśmy naszą wyższość i za drugą połowę mogę zespół pochwalić.   

- W pierwszej połowie mieliśmy szczęście - dodaje Robert Sołtysek, który na ławce trenerskiej podczas meczów zastępuje ukaranego szkoleniowca radziechowian Łukasza Błasiaka. - Uratowały nas słupek i poprzeczka, a po zagraniu Janika Łącki wywalczył karnego, którego zamieniliśmy na prowadzenie. Szkoda, że w drugiej połowie tak niefrasobliwie straciliśmy drugą bramkę, bo rywale wykorzystali nieporozumienie Łukasza Byrtka i Widenki. Mogliśmy jeszcze wrócić do gry tuż przed końcem spotkania, ale Stasica nie wykorzystał szansy i musimy się pożegnać z pucharowymi rozgrywkami.

GKS Radziechowy-Wieprz - Rekord Bielsko-Biała 1:3 (1:0)
1:0 - M. Byrtek, 39 min (karny)
1:1 - Wróbel, 48 min
1:2 - Wróbel, 54 min
1:3 - Czernek, 74 min
Sędziował Paweł Dziopak (Tychy).
GKS: Ł. Byrtek - Kubieniec, Dudka, Widełka, Krasny - M. Franusik (84. Łukoszek), M. Byrtek, Janik, Pindel (65. Stasica), Sz. Byrtek - Łącki (75. Płaza). Trenerzy Łukasz BŁASIAK i Robert SOŁTYSEK.
REKORD: Kucharski - Gaudyn, Rucki, Kareta, Waliczek - Gleń (72. Żołna), Szymański, Czaicki (69. Wyroba), Czernek, Sobik (80. Caputa) - Wróbel (85. Ogrocki). Trener Piotr JAROSZEK.
Żółte kartki: Janik, Kubieniec - Kareta, Czernek.