Śląski ZPN

Odbudowana Concordia Knurów awansowała do okręgówki

17/07/2019 11:57

Choć w sezonie 2016/2017 Concordia Knurów zajęła 13 miejsce w IV lidze i na boisku zapewniła sobie utrzymanie to wycofała się z seniorskich rozgrywek. Rok temu, wróciła do gry w klasie A Podokręgu Zabrze i z marszu wywalczyła awans do okręgówki.


- Odbudowaliśmy się – mówi Zbigniew Matuszek, wiceprezes klubu i trener zespołu, który 15 czerwca, wygrywając 2:0 z MKS Zaborze, przypieczętował zdobycie drugiego miejsca, także dającego prawo wejścia do klasy okręgowej. – Ostatnie dwa lata pozwoliły nam uporządkować struktury klubowe. Mamy wszystkie grupy młodzieżowe od skrzatów do juniorów młodszych, a rok temu zgłosiliśmy do rozgrywek dwa zespoły seniorskie. Pierwsza drużyna trafiła do klasy A, natomiast rezerwy wystartowały w klasie C.

- Czy budowaliście zespół na zawodnikach, którzy grali w IV lidze?

- Nie. Z czwartoligowego zespołu zostało trzech piłkarzy, a resztę stanowili wychowankowie, którzy wrócili z innych klubów. Do tego doszła nasza młodzież z rocznika 2000, a bramkarz Damian Misiak oraz Grzesiu Suchanek i Marek Kocur stali się podstawowymi zawodnikami i mocno się przyczynili do awansu.

- Kto był motorem napędowym drużyny?

- Grzegorz Górka to nasz prawdziwy kapitan. Nie tylko strzelił 35 goli i dorzucił do tego dorobku mnóstwo asyst, ale także w szatni był przywódcą. Choć ma 22 lata to naprawdę jest liderem, który pomagał mi jako trenerowi i wiceprezesowi do spraw organizacyjnych. A najważniejsze, że udało się nam zbudować zespół. Najstarszy w nim jest 28-letni Dawid Piórkowski, który jest jednym z dwóch zawodników nie będących wychowankami. Przeprowadził się do Knurowa i zgłosił akces gry więc przeszedł do nas z Sokoła Łany Wielkie. To jest nasz „weteran”, co też świadczy o młodzieżowym obliczu drużyny.

- Który mecz kosztował pana najwięcej nerwów?

- Sporo było takich spotkań, ale najwięcej wiary w to, że możemy wywalczyć awans, dała nam jesienna wygrana 2:0 u siebie z ŁTS Łabędy. W końcówce spotkania Grzesiu Suchanek zapewnił nam prowadzenie, a w doliczonym czasie Grzesiu Górka postawił pieczęć na zwycięstwie. Po bardzo dobrym meczu w naszym wykonaniu uwierzyliśmy, że mimo najmłodszej średniej wieku wśród drużyn grających w tej klasie, z każdym jesteśmy w stanie wygrać. Trochę straciliśmy pewność siebie w końcówce sezonu, bo zwycięstwa przeplataliśmy porażkami i remisami, ale na finiszu zespół pokazał dojrzałość. W ostatniej kolejce wychodziliśmy na boisko ze świadomością, że musimy wygrać. Po pierwszej połowie było 0:0, ale gdy wszedłem do szatni zobaczyłem spokój i pełną mobilizację. Dzięki temu na drugą połowę zawodnicy wyszli „jak po swoje” i bramki Grześka Górki z 55 i 65 minuty dały nam radość.

- Czy po awansie dojdą do zespołu nowi zawodnicy?

- Pierwszym sukcesem okresu transferowego jest to, że… utrzymaliśmy kadrę, bo kilku zawodników znalazło się na „celowniku” innych klubów. Nasi piłkarze stwierdzili jednak w komplecie, że chcą dalej grać w Concordii. Wierzę, że dołączą do nas trzej wychowankowie i knurowianie, którzy chcą wrócić do swojego klubu, ale dopóki nie dopełnimy formalności nie chcę podawać nazwisk.

- O co będziecie walczyć w sezonie 2019/2020?

- Bytomsko-zabrzańska grupa klasy okręgowej jest silna i bardzo wyrównana. Każdy może z każdym wygrać. Są takie drużyny jak Jedność 32 Przyszowice, czy Piast II Gliwice i to są faworyci. Bytomskich zespołów nie znam więc dopiero musimy się im przyglądnąć. A my w każdym meczu chcemy grać o trzy punkty i na mecie zobaczymy ile ich zgromadzimy. Myślę, że piłkarsko i sportowo jesteśmy spokojnie na poziomie okręgówki, choć są tu i takie kluby, które przebijają nas finansowo. My jednak bazujemy na wychowankach i kolejni zawodnicy, z rocznika 2002, już wchodzą do zespołu seniorów. To wiąże się także z tym, że nie mamy drużyny juniorów i juniorów starszych, bo nasze najstarsze zespoły młodzieżowe to rocznik 2003 i bardzo ciekawy rocznik 2004. Za rok, dwa powinniśmy już mieć ciągłość szkolenia młodzieżowego do juniora starszego, żeby młodzież miała ten swój czas na rozwój.

- Macie jakiegoś rywala, na którego przyjazd szczególnie czekacie?

- Nie. Każdego traktujemy tak samo. Z każdym klubem żyjemy w przyjaźni. Najlepszy dowód mieliśmy w meczu z ŁTS Łabędy, na którym u nich było 600 kibiców. Nasza knurowska grupa kibiców też się rozrasta. Na meczu z Gwiazdą Chudów trzy kolejki przed końcem sezonu było u nas z 250 widzów, z czego połowa to była nasza Torcida. Wierzę, że dobrą grą będziemy przyciągać coraz więcej kibiców.

- A czego życzy pan sobie na progu nowego sezonu?

- Dalszej wyrozumiałości żony Barbary i dwójki synów. Zawodowo, od 7 lat, pracuję na kopalni i po „szychcie” idę do klubu. Rodzina bardzo mnie wspiera dlatego dla niej mam najwyższe słowa uznania. Starszy syn Tomasz co prawda po piłkarskich początkach i kontuzji przerzucił się na siatkówkę. Trenuje w TKKF Szczygłowice, ale w papierkowej pracy jest moją prawą ręką. A młodszy 14-letni Marcin gra w piłkę, oczywiście, w Concordii. Powiem nieskromnie, że pytają o niego inne kluby i mam nadzieję, że się rozwinie. Natomiast żona jest największym mentorem oraz najwierniejszym kibicem Concordii i moim, za co jej dziękuję i bardzo to sobie cenię.