Śląski ZPN

Juniorzy młodsi GKS Tychy przechodzą na inny system

5/10/2019 20:11

Po remisie 1:1 z liderującym w tabeli I Ligi Wojewódzkiej B1 Junior Młodszy "InterHall" Rakowem Częstochowa wydawało się, że drużyna GKS Tychy, w rundzie rewanżowej rundy jesiennej, jest w stanie powalczyć o najwyższe miejsce w tabeli. Porażka 1:3 na swoim boisku z niżej notowanym ROW 1964 Rybnik oddala jednak podopiecznych Sebastiana Szwedy od czołówki.


Obserwujący mecz GKS Tychy - ROW 1964 Rybnik dyrektor sportowy tyskiego klubu Ryszard Komornicki stwierdził, że tyski zespół przechodzi w trakcie rozgrywek na nowy sposób gry. Ustawienie z "rąbem" w środku zostaje stopniowo zmieniane na system 4-3-3. Ryszard Komornicki uważnie obserwuje więc z trybun mecze tyskiej młodzieży i daje jej czas na przystosowanie, a przede wszystkim szuka talentów, wyławiając indywidualne predyspozycje zawodników.

- Zmodyfikowaliśmy troszeczkę rozwiązania jeśli chodzi o atak i jego ostatnią fazę - mówi Sebastian Szweda. - Powoli będziemy wprowadzać zalecenia dyrektora sportowego, które nawiązują do częstszego atakowania bocznymi sektorami boiska. Dla młodych zawodników jest to pewna zmiana, bo muszą zmieniać decyzje i wypracowywać nowe nawyki ruchowe, a to wymaga powtarzalności i czasu. Nie mamy w swoich szeregach zawodnika o profilu klasycznej "dziewiątki", co również wpływa na stopniowe tempo wdrażania zaleceń. O konkretniejszych zmianach będziemy mogli pomyśleć dopiero zimą. Staraliśmy się tworzyć przewagę w środku pola, aby stamtąd kierować podania w boczne sektory i tam rozwiązywać ataki.

- Czego zabrakło do zwycięstwa w meczu z niżej sklasyfikowanym w tabeli zespołem ROW 1964 Rybnik?

- Na pewno większej konsekwencji, uważności i dojrzałości w grze – zwłaszcza w fazie defensywnej w drugiej połowie. Pierwsza połowa była lepsza w naszym wykonaniu, w której zdołaliśmy uzyskać prowadzenie 1:0. Przeciwnik grał długimi podaniami i z wszystkimi odbitymi, „drugimi” piłkami, o które trzeba było walczyć, reagować i wyprzedzać rywala, mieliśmy problemy. Popełnialiśmy również zbyt wiele fauli na własnej połowie, dopuszczając rywali do licznych dośrodkowań z rzutów wolnych. Zwróciliśmy na to uwagę w szatni w trakcie przerwy i uczulaliśmy na to, bo to był jeden z elementów do skorygowania.

- Czy można było zapobiec stracie bramek?

- Przy tych straconych bramkach ktoś się poślizgnął, ktoś się za późno ustawił przy stałym fragmencie gry i przeciwnik to wykorzystał. Przede wszystkim jednak wyraźnie oddaliśmy pole gry przeciwnikowi, stosującemu bardzo proste rozwiązania oparte na sile fizycznej i bezpośredniej grze. Problemem w tej fazie meczu było utrzymanie piłki w momentach, w których wchodziliśmy w jej posiadanie.  Czas biegnie dalej, a młodzi zawodnicy muszą się rozwijać, pracując codziennie z najwyższą starannością na treningach. Przed nami praktycznie cała runda rewanżowa i z pewnością będziemy mieli okazje się podnieść po tej porażce. W najbliższym czasie do pełnej dyspozycji powinni już wrócić Miłosz Pawlusiński - po kontuzji oraz Bartek Kolec, który po chorobie w meczu z ROW 1964 Rybnik zagrał tylko drugą połowę.  Dodatkowo przerwę w treningach ma inny zawodnik -  Kacper Żelazowski. Są to zawodnicy, którzy są wartościowi dla zespołu. Mieliśmy więc swoje problemy kadrowe w meczu z rybniczanami. Ponadto nasi najzdolniejsi zawodnicy z rocznika 2003 nie zasilają zespołu U17, funkcjonując w zespole U19. W ten sposób podnosimy wymogi zarówno jednym jak i drugim, by  mogli optymalnie się rozwijać. Jesteśmy przekonani, że praca, którą wykonujemy, sukcesywnie będzie podnosiła poziom gry zespołu i umiejętności indywidualne poszczególnych zawodników. Potrzeba oczywiście na to czasu i cierpliwości – wtedy dopiero będziemy mogli zobaczyć wymierne efekty.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.