Śląski ZPN

Mikołaj Zuber karne broni pół na pół i chce iść śladem Jerzego Dudka

26/10/2019 15:45

Mikołaj Zuber za występ w ostatnim meczu Międzynarodowego Turnieju Młode Talenty U12, współfinansowanego przez Województwo Śląskie, zebrał wiele pochwał. Bramkarz reprezentacji Śląskiego Związku Piłki Nożnej U12 w spotkaniu z rówieśnikami z Małopolskiego Związku Piłki Nożnej spisał się znakomicie broniąc między innymi rzut karny.


- Najpierw obroniłem parę strzałów, które decydowały o losach meczu i mogę ze swojego występu być zadowolony - mówi Mikołaj Zuber. - Karne nie są moją specjalnością, bo mogę powiedzieć, że bronię je pół na pół, czyli pięć na dziesięć strzelanych. Czekałem do końca na strzał zawodnika z Małopolskiego Związku Piłki Nożnej i obroniłem, a zaraz po tej obronie... zszedłem z boiska w nagrodę za dobrze wykonaną robotę (śmiech). Cieszę się, że zachowałem w tym meczu czyste konto.

- Kto jest twoim bramkarskim wzorem?

- Wojciech Szczęsny. Wśród polskich drużyn kibicuję Lechowi Poznań, a w Lidze Mistrzów moją ulubionym zespołem jest Liverpool. Co prawda, gdy w 2005 roku "The Reds" sięgali po Puchar Europy nie było mnie jeszcze na świecie, ale Dudek Dance w wykonaniu Jerzego Dudka przy karnych to dla mnie coś szczególnego. Marzę o tym, żeby tak jak on zostać profesjonalnym bramkarzem i bronić w reprezentacji Polski oraz z Liverpoolem wygrać Ligę Mistrzów.

- Jak się zaczęła twoja piłkarska przygoda?

- Na pierwszy trening, gdy miałem 4 lata i nie wiedziałem co to jest piłka nożna, zaprowadziła mnie mama i zachęciła mnie do uprawienia sportu. Była na turnieju w piątek i widziała jak grałem, a o sobotnim występie będę jej musiał dokładnie opowiedzieć, bo nie mogła być. Kiedy jednak może być to zawsze jest i mnie wspiera.

- Czy dobrze się czujesz w roli reprezentanta Śląskiego Związku Piłki Nożnej?

- Bardzo fajnie. Pierwszy raz powołany zostałem na Memoriał Cieślika, a później były jeszcze konsultacje na Stadionie Śląskim. W Ustroniu trzeci raz spotkałem się z kolegami i choć nie byłem debiutantem to przed pierwszym meczem czułem lekki stres. Wiem, że to było widać w moich pierwszych interwencjach w piątkowym meczu ze Słowakami. Wszystko skończyło się jednak dobrze, a później było już spokojnie. W kadrze szybko znalazłem wspólny język z Marcelem Kowalczykiem, z którym mieszkaliśmy w pokoju, a z pozostałymi kolegami też dogadywałem i mam nadzieję, że na następnych turniejach znowu się spotkamy.

Zdjęcia z turnieju można oglądać TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.