Śląski ZPN

Sebastian Idczak chwali cały zespół Unii Kosztowy

2/11/2019 19:45

Unia Kosztowy na pierwszym miejscu w tabeli I grupy IV ligi to widok niespodziewany. Myliłby się jednak ten kto myślałby, że jej trener Sebastian Idczak do gry swoich podopiecznych podchodzi na luzie.


- Mecz z Unią Dąbrowa Górnicza już się skończył, a pan nadal w meczowym transie?

- Taki już jestem - mówi Sebastian Idczak. - Angażuję się w to co robię na ponad 100 procent. Jak już było pewne, że ten mecz wygramy to nadal mobilizowałem swoich zawodników, żeby nie stracili gola. I zadowolony jestem zarówno z tego, że wygraliśmy czwarty mecz z rzędu i że czwarty raz z rzędu zagraliśmy na zero z tyłu.

- Jak oceni pan waszą grę w tym spotkaniu?

- Pierwsza połowa była wyrównana. Rywale zaczęli mocno i odważnie atakowali przez pierwsze 10 minut, ale zabrakło im chyba trochę jakości z przodu. Natomiast my grając konsekwentnie z tyłu odparliśmy te ataki, a gra z kontry przyniosła nam prowadzenie. Przerzuty piłki na wolne pole i zdobywanie terenu to były nasze atuty w pierwszej połowie. Natomiast drugi gol tuż po przerwie praktycznie "skończył" mecz. Daniel Kowalski odebrał piłkę przeciwnikowi i z obrońcą na plecach oddał strzał, po którym Jakub Borkowski drugim trafieniem w tym meczu załatwił sprawę. Nasza przewaga od tego momentu była już bowiem duża i zastanawialiśmy się już tylko ile wygramy. Skończyło się czwórką, ale sytuacji było więcej, a przeciwnik już nie był w stanie odpowiedzieć.

- Kto był ojcem zwycięstwa?

- Cały zespół. Choć zaczęliśmy bez Kocurka, który nie trenował ostatnio o wszedł dopiero w końcówce, a etatowy młodzieżowiec Nowakowski i Turczyński nie mogli zagrać, stanowiliśmy kolektyw. Weszli zmiennicy i pokazali jakość. Cieszę się z tego, bo to pokazuje, że mamy 16 równorzędnych zawodników i kogo nie wpuszczę to wchodzi i zespół gra, a ukoronowaniem tej gry są gole. W meczu z Unią Dąbrowa Górnicza trafili po dwa razy Borowski i Chrabąszcz, który zdobywając swoją 12 i 13 bramkę w tym sezonie wyrósł na snajpera. Ale to nie on wygrywa mecze, bo dostaje piłki, które inni odbierają rywalom i podają do niego, a on kieruje do bramki finalizując dobrą pracę całej drużyny. Chwaląc Chrabąszcza trzeba też pamiętać o Bajorze i Adamkach, bo defensywa spisuje się kapitalnie o czym świadczy 10 goli straconych w tej rundzie. Dlatego jednego zawodnika nie da się pochwalić, bo wygrywa cały zespół.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.