Śląski ZPN

Zbigniew Boniek stwierdził, że śląski futbol był zawsze ważny dla polskiej piłki

26/02/2020 08:38

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek spędził na Śląsku pracowite dni. Znalazł jednak czas, żeby podzielić się swoimi przemyśleniami nie tylko na temat śląskiej piłki.


- Śląski futbol zawsze był ważny dla polskiej piłki – stwierdził Zbigniew Boniek. - Nie przypominam sobie reprezentacji Polski bez śląskich piłkarzy. Tak było w przeszłości i tak jest teraz, że wymienię choćby nazwisko Kamila Glika, który jest obecnie filarem reprezentacyjnej obrony. Oczywiście, ten region przeszedł wiele przeobrażeń. Kiedyś był mecenat górnictwa. Kiedy przyszedł kryzys to się zmieniło i są inne uwarunkowania, ale gdyby się tak zastanowić to ilość śląskich drużyn, które grają na szczeblu centralnym od ekstraklasy do II ligi jest na pewno największy z Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej.

- Czy biorąc udział w gali 100-lecia zastanawiał się pan nad tym jakie wyzwania stoją dzisiaj i w najbliższych latach przed Śląskim Związkiem Piłki Nożnej?

- Kluby na Śląsku są podmiotami niezależnymi i my jako PZPN nie mamy wpływu na ich działanie. Natomiast Śląski Związek Piłki Nożnej ma wiele projektów dotyczących przede wszystkim masowości i rozwoju piłki oraz spowodowania, żeby jeszcze większa część młodego społeczeństwa w wieku 12-16 lat garnęła się do uprawiania sportu. Nie zapominajmy o tym, że piłka nożna jest motorem napędowym dla wszystkich innych dyscyplin. Bo z dzieci, które w wieku 6 lat zaczynają grać w piłkę nożną, 70-80 procent idzie później do innych dyscyplin. My zaczynamy więc propedeutykę fizyczną i dzieci uczą się wielu rzeczy, a gdy stwierdzą, że piłka sprawia im zbyt wiele problemów to idą na inne boiska i grają w siatkówkę czy koszykówkę. A więc musimy szczególnie myśleć o tym, żeby dzieci miały możliwość dobrego rozwoju. Musimy o to zadbać w codziennej prozie życia. My wychowaliśmy się godziny spędzając na podwórku, a dzisiaj tego nie ma i dlatego zmieniamy sposób wychowania sportowego. Natomiast pamiętać też trzeba, że ani Śląski Związek Piłki Nożnej, ani Polski Związek Piłki Nożnej nie jest odpowiedzialny za politykę klubów, które mogą sobie robić co im się podoba, oczywiście w ramach regulaminów i zasad, które my tworzymy.

- Skoro mowa o regulaminach i zasadach – jak skomentuje pan reformę ekstraklasy?

- To jest wyjście najbardziej rozsądne. Polska piłka klubowa jest – jeżeli chodzi o postrzeganie z zewnątrz poziomu sportowego – jest bardzo nisko, bo w trzeciej dziesiątce w Europie. Z prostej przyczyny. W rozgrywkach europejskich nasze drużyny nie odnoszą żadnych sukcesów. Gdyby polska piłka klubowa wprowadzała co roku jedną drużynę do fazy grupowej Ligi Mistrzów czy Ligi Europy to odbiór byłby zupełnie inny. Żadna reforma rozgrywek nie zmieni jednak poziomu. Forma rozgrywek i poziom to są dwie różne sprawy i coś zupełnie innego. Uważam, że w tak wielkim kraju jak Polska, gdzie baza infrastrukturalna ciągle się rozwija, powinniśmy klubom zapewnić normalność. Właśnie 18-zespołowa liga w naszym kraju to liga normalna, w której gra się 34 kolejki systemem mecz i rewanż, czyli tak jak przez wiele lat się to w Polsce odbywało. Uważamy, że to jest jeden z fundamentów dalszego rozwoju piłki klubowej. Zacznijmy od tego, żeby to było normalne, bo dzisiaj system rozgrywek nie jest normalny. Dam przykład z zeszłego roku. Mistrzem Polski, wywodzącym się z województwa śląskiego, jest Piast Gliwice, który po podziale ligi na dwie 8-zespołowe grupy miał 7 punktów straty do liderujących wtedy Lechii Gdańsk i Legii Warszawa i odrobił tę stratę. Natomiast mająca 6 punktów straty do czwartej w tabeli Cracovii Wisła Kraków nie mogła powalczyć o udział w europejskich pucharach, bo grała w innej grupie, dlatego, że w momencie podziału plasowała się na 9 miejscu. Wydaje mi się, że piłka w każdym poważnym kraju musi opierać się na zasadach normalności. Mistrzem Polski powinna być drużyna, która przez 9 miesięcy jest najlepsza, a nie przez jeden miesiąc.

- Co reforma ekstraklasy da polskiej piłce?

- Uwaga. Nie okłamujmy się i nie mówmy, że to jest reforma polskiej piłki. To jest po prostu spowodowanie, żeby kluby miały satysfakcję z gry. Kluby same nie chcą grać w tym układzie, który obowiązuje w tej chwili. Nie chcą grać w lidze 16-zespołowej i z podziałem na grupy oraz trzema spadkowiczami. Jedyną rozsądną alternatywą, która zabezpieczyłaby podobną liczbę meczów, bo z 296 meczów przechodzimy na 306 w sezonie i spełniłaby potrzeby klubów, jest właśnie liga 18-drużynowa. To jest fajny, normalny, stabilny system, przy którym mam nadzieję nikt nie będzie grzebał przez następne 20 lat. Dodam jednak jeszcze raz, że nie ma co myśleć, że to coś zmieni pod względem poziomu sportowego.

- A co trzeba zrobić żeby poziom się zmienił?

- Poziom się zmieni jeżeli w klubach będą ludzie, którzy będą mieli lepsze koncepcje, będą lepiej działać na rynku transferowym, mądrzej inwestować w polskich zawodników oraz lepiej przygotowywać zespoły do gry. Potrzebujemy ciągłego rozwoju menedżmentu. Bardzo często słyszę od dziennikarzy, że liga słowacka, czy liga czeska, węgierska i bułgarska są znacznie lepsze. A ja uważam, że w 99 procentach polska liga jest od tych lig na wyższym poziomie. Tam jednak mają jedną-dwie drużyny flagowe, które widać w Europie, a pozostałe zespoły są tylko przeciętne. Ale właśnie te flagowe drużyny sprawiają, że odbiór piłki klubowej w porównaniu ich i nas jest właśnie niekorzystny dla nas. Dam przykład drużyny Rakowa, wywodzącego się z województwa śląskiego. Częstochowianie nie grają na swoim boisku. Ponadto gdybyśmy zrobili przetarg na piłkarzy tej drużyny to inne kluby byłyby zainteresowane jednym może dwoma zawodnikami, ale ekipa trenera Marka Papuszna gra fajną piłkę i jest dobrze zorganizowana oraz przygotowana taktycznie i fizycznie. Czyli gdy jest dobry właściciel, dobry prezes i dobry trener to zrobienie dobrej piłki nie jest problemem. Wystarczy pomyśleć i wykorzystać zdolności ludzi, żeby mając dobrą strategię w ciągu roku-dwóch zbudować coś wartościowego. Jednak jeszcze raz powtórzę , że ani Śląski Związek Piłki Nożnej, ani Polski Związek Piłki Nożnej nie jest odpowiedzialny za politykę klubów. My mamy 8 tysięcy drużyn z czego około 40-50 to kluby profesjonale i musimy dbać o wszystkie.

- Kto zastąpi Zbigniewa Bońka na fotelu prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej?

- Nie ma ludzi niezastąpionych i wydaje mi się, że w październiku będziemy mieli nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ale to już nie jest mój problem. Moim zadaniem jest doprowadzić PZPN w jak najlepszej kondycji do października. W odpowiednim momencie podsumuję to co przez te 8 lat żeśmy zrobili i pewne rzeczy mojemu następcy – obojętnie kto wygra wybory – przekażę, żeby mógł kontynuować i ulepszać to co do tej pory zostało zrobione. Myślę, że na konferencji pokażemy to co było w 2012 roku, kiedy wszedłem do Polskiego Związku Piłki Nożnej i przedstawimy jaką gigantyczną pracę wykonaliśmy wespół z ludźmi, którzy ze mną weszli do związku i codziennie pracują na każdym polu. A ten kto przyjdzie po mnie będzie musiał nadal myśleć o tym jak rozwijać i ulepszać pewne programy. Nie zapominajcie, że te programy, a jest ich z 30, są realizowane przez ludzi. Więc od jakości ludzi zależy poziom realizacji danego programu. Tu są największe rezerwy i na tym musimy się cały czas koncentrować. Natomiast wracając do pytania o następcę nie wiem jeszcze kto będzie startował, ilu będzie kandydatów. Do tej pory określił się tylko Marek Koźmiński i nie wiem czy będą inni kandydaci, czy nie będą. Słyszę wprawdzie różne nazwiska, ale nie mam zamiaru spekulować. Mnie, Zbigniewa Bońka, ten temat absolutnie nie interesuje. Jestem zadowolony, że kondycja prowadzonego przeze mnie Związku jest dobra i taką informacją chciałbym też zakończyć swoją kadencję.

- Czy Stadion Śląski, przygotowujący się do meczu Polska - Ukraina może już liczyć na kolejne występy naszej drużyny narodowej na chorzowskiej murawie?

- Oficjalne mecze reprezentacji Polski możemy rozegrać na trzech-czterech stadionach w Polsce nie licząc Stadionu Narodowego w Warszawie, na którym zgodnie z umową rozgrywać będziemy wszystkie mecze eliminacyjne mistrzostw Europy i świata do 2024 roku. Są jednak jeszcze inne rozgrywki – chociażby Liga Narodów, które mogą być rozgrywane w innych miastach. Obok Stadionu Śląskiego są jeszcze Wrocław, Gdańsk i Poznań. Nie mamy innych możliwości, bo mecze reprezentacji wymagają obiektów na odpowiednim poziomie. 3 marca będzie losowanie i wtedy zobaczymy z kim i w jakich terminach gramy jako gospodarze. Może jeden mecz zagramy w Polsce we wrześniu, jeden w październiku i jeden w listopadzie. Gdy już będziemy mieli terminy podejmiemy decyzje. A ponieważ nasze stosunki ze Stadionem Śląskim są bardzo dobre więc wydaje mi się, że – bez składania żadnych deklaracji, bo one nie są tu potrzebne, a ja nie jestem politykiem, ale prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej – na koniec będzie dobrze.