Śląski ZPN

Z kart Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - 10 tysięcy dolarów "na głowę" podziałało

10/04/2020 12:08
Z kart Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - 10 tysięcy dolarów "na głowę" podziałało Fot. Prywatne Zbiory Jana Wosia

W trzecim rozdziale Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - zatytułowanym "Na europejskim szlaku" - prezentujemy niezapomniane chwile oraz sylwetki bohaterów rozgrywek o europejskie puchary. Dzisiaj czas na przypomnienie występów Odry Wodzisław, której rywali zmobilizowało 10 tysięcy dolarów "na głowę".


Niezwykły dla Odry Wodzisław był rok 1997. Wywalczyła wtedy trzecie miejsce w ekstraklasie, co gwarantowało jej start w Pucharze UEFA. Jednocześnie zgłosiła się wcześniej do Pucharu Intertoto i nie zrezygnowała z gry. Jak wyjaśniali wodzisławscy działacze, już za sam udział klub dostał 15 tysięcy franków szwajcarskich, a do tego doszły jeszcze premie za zdobyte punkty. W Intertoto udało się wygrać jeden mecz – ostatni, ale za to w efektownym stylu, ze znanym przeciwnikiem. Wodzisławianie pokonali Austrię w Wiedniu 5:1.

Barwną przygodą był start w Pucharze UEFA. W pierwszej rundzie kwalifikacyjnej Odra wyeliminowała macedońską Pobedę Prilep. Piłkarze Odry po raz pierwszy zagrali w pucharze UEFA, więc oprawa meczu u siebie była szczególnie uroczysta. Grała orkiestra kopalni „Marcel”. Drużyny zostały przedstawione po polsku, angielsku i francusku.

Gospodarze po raz pierwszy wystąpili w nowych, efektownych strojach, a gości dopingowała 50-osobowa grupa kibiców z Prilepu, ubranych w pasiaste biało-czerwone koszulki. Zwycięstwo 3:0 po golach Jacka Polaka, Sławomira Palucha i Mariusza Nosala przesądziło sprawę. Pobyt w Macedonii w związku z rewanżem trwał niecałe 48 godzin. Odra wynajęła dwa malutkie angielskie samoloty (były tak małe, że drużyna nie zmieściła się w jednym), które wylądowały na lotnisku w Skopje po niecałych trzech godzinach lotu. Najważniejsze jednak, że po golu Krzysztofa Zagórskiego już na początku spotkania pucharowa zaliczka urosła do czterech goli i dwie bramki strzelone w końcówce przez gospodarzy nie miały już znaczenia dla losów rywalizacji.

W kolejnej rundzie rywal był znacznie silniejszy – rosyjski Rotor Wołgograd. Ekipa z byłego Stalingradu była bardzo mocna. Potrafiła wyeliminować z pucharów Manchester United. Jednak Odra na wyjeździe zagrała wspaniale w pierwszej połowie. W przerwie meczu, kiedy 25-tysięczna publika siedziała w milczeniu, nie wierząc, że Odra jest lepsza, zdenerwowany właściciel rosyjskiego klubu Władimir Goriunow wpadł do szatni Rotora. Obrzucił swoich piłkarzy niewybrednymi obelgami, potem trzasnął drzwiami i opuścił stadion.

Postać numer jeden w Wołgogradzie, bardzo bogaty człowiek, właściciel okolicznych kołchozów i autosalonów, a jednocześnie deputowany do rosyjskiej Dumy, za wyeliminowanie Odry obiecał swoim pupilom po 10 tysięcy dolarów „na głowę” i to podziałało. Rosjanie wzięli się do solidnej roboty, a Odra, która przed przerwą miała możliwość rozgromienia Rosjan, po błędach w drugiej połowie przegrała 0:2. W rewanżu w Wodzisławiu padł grad bramek. Odra po znakomitej końcówce pierwszej połowy i golach: Mirosława Stańka, Krzysztofa Zagórskiego i Piotra Brzozy prowadziła już 3:1, ale w drugiej połowie Rosjanie znowu odzyskali skuteczność i ostatecznie wygrali 4:3, eliminując zespół trenera Marcina Bochynka.