Śląski ZPN

Z kart Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - Pamiętna dla tyszan, bo jedyna

12/04/2020 09:09
Marian Piechaczek był kapitanem GKS-u Tychy w jego najlepszym okresie Marian Piechaczek był kapitanem GKS-u Tychy w jego najlepszym okresie

W trzecim rozdziale Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - zatytułowanym "Na europejskim szlaku" - prezentujemy niezapomniane chwile oraz sylwetki bohaterów rozgrywek o europejskie puchary. Kończymy go przypomnieniem występów GKS-u Tychy, pamiętnych, bo jedynych.


Europejska przygoda GKS-u Tychy jest szczególnie pamiętna, bo tyszanie zagrali w europejskich pucharach jeden raz, jesienią 1977 roku. Jeszcze trzy lata wcześniej mało kto by w to uwierzył, gdyż drużyna cieszył się wtedy dopiero z awansu do II ligi.

Jednak w 1977 roku GKS w sensacyjny sposób zdobył wicemistrzostwo Polski, co do dziś stanowi największy sukces zespołu. Za to osiągnięcie piłkarze dostali do wyboru talon i po konsultacjach z rodziną mogli dostać radziecki kolorowy telewizor albo polską pralkę automatyczną. Sportową nagrodą za wicemistrzostwo było natomiast tournee po Stanach Zjednoczonych (dla Polaków szczytem marzeń był wtedy wyjazd nad Balaton) oraz start w Pucharze UEFA.

Tychy wylosowały słynny 1. FC Köln z niemieckimi gwiazdami w składzie – młodym bramkarzem Haraldem Schumacherem (zadebiutował w reprezentacji RFN dwa lata później), doświadczonym obrońcą Wolfgangiem Weberem (wicemistrzem świata z 1966 roku), inteligentnym pomocnikiem Wolfgangiem Overathem (mistrzem świata z 1974 roku) oraz napastnikiem Dieterem Muellerem (królem strzelców mistrzostw Europy w 1976 roku).

Tyszanie odpadli honorowo po porażce 0:2 na wyjeździe i remisie 1:1 na Stadionie Śląskim. W pierwszym meczu Overatha przypilnował pomocnik Henryk Janikowski, a obrońca Marian Piechaczek wygrywał pojedynki główkowe z Muellerem. Sędzia podyktował dla gospodarzy dwa karne w ciągu trzech minut. Jednego wykorzystali, drugiego nie.

Wydawało się, że rewanż odbędzie się w Tychach, ale działacze uznali, że obiekt będzie za mały. Marzyli o 50 tysiącach kibiców na Stadionie Śląskim, ostatecznie przyszło najwyżej 20 tysięcy. Tamta decyzja do dziś budzi kontrowersje w Tychach. Żałują nawet piłkarze, przekonani, że na własnym boisku byliby groźniejsi.

GKS prowadził w Chorzowie przez godzinę po golu Romana Ogazy, największej gwiazdy tyskiego zespołu. Jednak goście, którzy mieli zarezerwowany lot powrotny niedługo po meczu, nie pozwolili tyszanom spełnić marzeń o dogrywce. Kwadrans przed końcem wyrównał Mueller i stało się jasne, że GKS nie strzeli w tym czasie aż trzech potrzebnych do awansu bramek. „Ten występ będzie dla nich nagrodą za odwagę i solidną pracę, w efekcie powinien procentować w następnych latach” – pisał „Sport”.

Niestety nie był. W następnym sezonie GKS spadł z ekstraklasy, a później znacznie niżej i choć się podniósł to do Europy nie wrócił do dziś. Jednak mecze z 1. FC Köln odcisnęły się tak wyraźnym piętnem w historii klubu, że kiedy otwierano piękny nowy stadion – na mecz otwarcia zaproszono właśnie ten klub. Bez wątpienia było to najważniejsze piłkarskie wydarzenie na Śląsku w 2015 roku. Pierwszego gola na nowym tyskim stadionie strzelił Japończyk Kazuki Nagasawa. Po meczu udało się go namówić by oddał swoją koszulkę, która stała się cennym eksponatem otworzonej na stadionie Tyskiej Galerii Sportu.