Śląski ZPN

Gdyby Joanna Królczyk była piłkarką grałaby w ataku

17/06/2020 12:35
Joanna Królczyk jest jedyną kobietą w Prezydium Podokręgu Racibórz Joanna Królczyk jest jedyną kobietą w Prezydium Podokręgu Racibórz

Joanna Królczyk to nowa osoba w Prezydium Podokręgu Racibórz. Nie można jednak powiedzieć, że jedyna kobieta w raciborskim zarządzie to „nowa twarz” w gronie piłkarskich działaczy tego regionu.


- Moim klubem jest grający w klasie C LKS Wypoczynek Buków, ale wypoczynek jest tylko w nazwie – mówi przekornie Joanna Królczyk. – Na szczęście nasza rodzina żyje piłką więc mam wsparcie. Syn jako 20-latek awansował z Nadwiślanem Góra do II ligi i zadebiutował w niej. Później Patryk bronił w Olimpii Grudziądz na zapleczu ekstraklasy, a od początku tego sezonu jest w kadrze Piasta Gliwice. Natomiast mąż od 4 lat jest trenerem bramkarzy GKS 1962 Jastrzębie. Obaj dzielą się ze mną nie tylko wiedzą, ale także… wspomagają klub sprzętowo fundując rękawice bramkarskie czy piłki.

- Ilu zawodników trenuje w Wypoczynku?

- W kadrze mamy 23 zawodników, co przy liczbie 240 mieszkańców Bukowa jest wyczynem. Jeden zawodnik jest miejscowy, a pozostali przyjeżdżają do nas, przyciągani… moim urokiem osobistym (śmiech). A mówiąc poważnie nie oferujemy pieniędzy, niczego nie obiecujemy, ale atmosfera w zespole jest znakomita. Mamy znakomitą murawę, o której mówi się, że jest najlepsza w regionie. To jest oczko w głowie prezesa Andrzeja Długosza, a ja dbam o szatnie, o sprzęt i to żeby zawodnicy po meczu mieli co zjeść i dobrze się w swoim towarzystwie czujemy.

- Kto panią wciągnął w piłkarskie środowisko?

- Ojciec, który też działał w naszym klubie i ojca na córkę przeszedł ten piłkarski bakcyl, który zbliżył mnie i męża, a później ja wciągnęłam syna. Zrobiłam nawet kurs trenerski i kiedy nasz trener trzy lata temu zostawił zespół, rezygnując po pierwszej połowie wyjazdowego meczu z LKS Brzezie, weszłam do szatni i zmobilizowałam zawodników do gry. Przegrywaliśmy po 45 minutach 0:6, a moja połówka skończyła się remisem 1:1. Jestem więc w klubie rezerwowym trenerem, ale także skarbnikiem, sprzątaczką, koszę trawę wokół boiska i żadnej pracy w klubie się nie boję… Zawodnicy nazwali mnie dyrektorem do spraw sportowych więc się staram, żebyśmy mogli wykonać zadanie, jakie przed sobą postawiliśmy, czyli awansować do klasy B. Jednak moim celem jest utrzymanie zespołu, co w czasie tego zastoju spowodowanego epidemią wcale nie jest łatwe. Wykorzystaliśmy ten czas na zrobienie remontu, ale najważniejsze, że zawodnicy znowu mogli wrócić do treningów i sparingów.

- Jaką rolę widzi pani dla siebie w nowo wybranym prezydium Podokręgu Racibórz?

- Na pewno będę szczera i trochę się obawiam czy nie będę zbyt szczera, ale taki już mam charakter. Co prawda w piłkę nie grałam tylko okazjonalnie kopałam piłkę, ale gdyby miała być zawodniczką, to na pewno byłabym w ataku. Taką mam naturę. Najlepiej czuje się w sprawach seniorskiej piłki, bo nie mam cierpliwości potrzebnej do działania w piłce dziecięcej i młodzieżowej. A po drugie jestem z gminy Lubomia, w której wójt stworzył MKS Gmina Lubomia, więc młodzież ma swoją klub, z którego sześciu zawodników, z tej najstarszej grupy, chce przyjść do naszej drużyny i grać w C klasie. Myślę, że będą grali, bo to są dobrzy chłopcy i trener Janusz Tomala powinien mieć z nich pożytek. Cieszę się, że chcą przyjść właśnie do naszego klubu.

- Który mecz najbardziej utkwił w pani pamięci?

- Najwięcej zdrowia i nerwów straciłam podczas zimowego sparingu Piasta Gliwice z GKS-em Jastrzębie. W drugiej połowie do bramki za Frantiszka Placha wszedł Patryk i zagrał przeciwko drużynie ojca. Co prawda gliwiczanie wygrali 2:1, ale taki wynik był już po pierwszej połowie więc Patryk zagrał „na zero” i wszyscy się cieszyliśmy. Stresowałam się jednak bardzo, bo chciałam żeby syn wypadł jak najlepiej, ale nie chciałam też żeby drużyna męża została pokonana. Kibicowałam jednak synowi. Jesteśmy rodziną zakochaną w piłce. Mieszkamy w Bukowie, ale w meczowe weekendy krążymy po regionie, bo staramy się być na wszystkich meczach naszych drużyn i wspólnie cieszymy się ze zwycięstw, albo podtrzymujemy na duchu po porażce.