Śląski ZPN

Pawłowiczanom bardzo szkoda pucharowej porażki

17/08/2020 08:50

Zdobywca Pucharu Polski na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej Pniówek 74 Pawłowice był krok od awansu do 1/16 pucharowych rozgrywek na szczeblu centralnym. Do szczęścia zabrakło 4 minut, albo jednej okazji – szczególnie tej niewykorzystanej przez Rafała Adamka w 81 minucie.


- Ciężko po takim meczu sklecić parę mądrych zdań, bo jeszcze emocje buzują – powiedział trener pawłowiczan Grzegorz Łukasik. - Wydawało się, że ten mecz mamy już wygrany, ale przeciwnicy w samej końcówce wyrównali, a w doliczonym czasie gry zapewnili sobie zwycięstwo. Szkoda tego bardzo. Powiedziałem zawodnikom, że zagraliśmy dobrze ostatnie 15 minut pierwszej połowy i pierwsze 30 minut drugiej połowy, ale 45 minut dobrej gry to jest za mało, żeby grać dalej w Pucharze Polski na szczeblu centralnym.

W pawłowickiej szatni po meczu było głośno i nie brakowało mocnych słów szczególnie pod adresem Rafała Adamka. Skrzydłowy, który wypracował pierwszego gola i strzelił drugiego mógł zostać bohaterem dnia, gdyby lepiej sfinalizował ostatnią akcję.

- Pierwszym kluczowym momentem był niewykorzystany przez przeciwnika rzut karny – przypomniał Grzegorz Łukasik. - Gdyby goście, prowadzący już w tym momencie 1:0, strzelili przed przerwą drugą bramkę, to zamknęliby ten mecz. Przestrzelona przez rywala jedenastka pozwoliła nam jednak zejść na przerwę z nadzieją. W przerwie powiedzieliśmy sobie dobitnie jak mamy grać i wyciągnąć konsekwencje z tego czego nam brakowało w pierwszej fazie gry. Efekt był taki, że w 60 minucie prowadziliśmy 2:1, a później mieliśmy jeszcze dwie sytuacje, w tym jedną idealną, żeby postawić pieczęć na awansie. Nie wykorzystaliśmy jednak swoich okazji i to bardzo boli. Po takim meczu musi boleć.

Wszyscy pawłowiczanie żałowali, że Pniówek 74 zakończył pucharową przygodę na pierwszej rundzie Pucharu Polski.

- Po tym meczu jedno słowo ciśnie się na usta – szkoda – dodał Grzegorz Łukasik. - Uważam, że nasz zespół nie jest gorszy od tego, który awansował do 1/16. Stać nas było na zwycięstwo, ale zabrakło kilku minut. Popełniamy za dużo błędów indywidualnych i to ciągle nam daje do myślenia także w kontekście występów w III-lidze, na której się już teraz musimy skoncentrować. Brakuje nam młodzieżowców i jesteśmy świadomi, że w naszym zespole jest to duży deficyt. Trzeba to poprawić i te dwa tygodnie, które zostały do końca okienka transferowego musimy wykorzystać do tego, żeby się wzmocnić, bo ten problem z młodzieżowcami naprawdę nam doskwiera. To, że straciliśmy dwa gole w samej końcówce nie świadczy o tym, że zabrakło nam sił. Myślę, że przy wyniku 2:1 dostaliśmy wiatr w plecy i poszliśmy z akcjami, które mogły się podobać i były skuteczne. Drugą połowę zaczęliśmy naprawdę dobrze, zdominowaliśmy przeciwnika i strzeliliśmy dwie bramki, a mogliśmy strzelić trzecią... Czegoś jednak zabrakło i trudno tak na gorąco powiedzieć czego zabrakło, a jeszcze trudniej się z tym pogodzić. Bardzo mi szkoda.