Śląski ZPN

Prezes Michał Gołąbek stara się poderwać Orła Nakło Śląskie do wysokich lotów

11/09/2020 14:49

Prezes Orła Nakło Śląskie Michał Gołąbek po pokonaniu pierwszej przeszkody w rozgrywkach o „Puchar 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej” stwierdził, że w następnej rundzie liczy na wylosowania Ruchu Chorzów.


Wprawdzie drużyna grająca w bytomskiej klasie A na razie tego przywileju, goszczenia 14-krotnego mistrza Polski, nie dostąpiła, ale można powiedzieć, że marzenie prezesa spełniło się w połowie. Po wyjazdowych zwycięstwach 6:1 z MKS-em Poręba, grającym w sosnowieckiej klasie A oraz 5:3 ze Spartą Zabrze z zabrzańskiej klasy B, podopieczni Tomasza Waca, w ćwierćfinale zaprezentują się bowiem swoim kibicom goszcząc Ruch... Radzionków.

- Rozgrywki o „Puchar 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej” traktujemy bardzo poważnie –powiedział Michał Gołąbek. - To jest dla nas ciekawy sprawdzian. Od samego początku graliśmy w najmocniejszym składzie na jaki nas w dniu meczu było stać. Jednocześnie daliśmy pograć wszystkim i odważnie patrzymy w przyszłość. Jesteśmy w takim momencie, w którym jako klub stajemy na nogi. Z zadłużenia jakie trzeba było spłacić zostało już niewiele i myślę, że jak w tym roku wyjdziemy na prostą to w przyszłym roku pomyślimy o tym, żeby drużyna, która w 2018 roku zakończyła sezon na 10 miejscu, ale z powodu rozwiązania klubu musiała od nowego sezonu startować od klasy B, wróciła do okręgówki. Graliśmy w niej 27 lat bez przerwy i myślę, że tam jest nasze miejsce.

- Jak został pan prezesem Orła?

- Najpierw byłem zawodnikiem... To znaczy jako dziecko trenowałem w grupach młodzieżowych, bo na boisko mam kilka kroków, a ojciec i wujkowie byli działaczami. Jednak tak naprawdę związałem się z klubem 10 lat temu jako kierownik drużyny juniorów, która z trenerem Markiem Grabowskim zdobyła mistrzostwo Podokręgu Bytom. Następnie zostałem skarbnikiem, ale widząc co się dzieje w klubie wycofałem się z pracy w zarządzie na trzy lata, bo nie było mi po drodze z byłym prezesem. A dwa lata temu zarząd, opierający się miejscowych działaczach, powierzył mi rolę prezesa i staramy się iść w dobrym kierunku.  

- Czy Orzeł to drużyna oparta na zawodnikach z Nakła Śląskiego?

- Część drużyny jest z Nakła, a pozostali z Chorzowa i Bytomia. Trener Tomasz Wac, który po wycofaniu drużyny z okręgówki został z nami, wziął się za odbudowanie zespołu. Z tamtego czasu zostało jeszcze z nami czterech zawodników: kapitan Adam Bremer, Denis Taszek, Artur Szolc i Grzesiu Grygny. Do nich doszli miejscowi chłopcy, niektórzy wrócili do klubu, a inni przyszli do klubu, żeby go wesprzeć. Każdego przyjmowaliśmy z otwartymi rękami i wpisywaliśmy do kadry. Takimi symbolami naszego klubu mogą być Dawid Szołtysek i Michał Potysz. Dawid jest wychowankiem i choć grał później w innych klubach, to w 2018 roku wrócił. Jego dzieci też grają u nas klubie, a on prowadzi zespół z rocznika 2011, który na Cider Cup zajął trzecie miejsce, wygrywając między innymi z Ruchem Chorzów. Natomiast Michał Potysz, to sąsiad... naszego boiska. Mieszka obok stadionu i choć wcześniej nie był zawodnikiem, to dwa lata temu, gdy każda para nóg była ważna, został zawodnikiem i pomaga.

- Ile jest obecnie drużyn w waszym klubie?

- Do rozgrywek zgłosiliśmy cztery zespoły – seniorski i trzy młodzieżowe, ale w sumie mamy pięć drużyn, bo trenują także „skrzaty” czyli cztero i pięciolatkowie. Oni jeszcze nie rozgrywają meczów, ale zgłosimy ich na wiosnę. Możemy działać, bo mamy wsparcie Gminy Świerklaniec, która jest właścicielem obiektu, na którym gramy i trenujemy. Staramy się też szukać sponsorów i nie ukrywam, że choć nie mamy takiego strategicznego sponsora to dzięki pomocy tych darczyńców, którzy są z nami, jakoś sobie radzimy, starając się wrócić tam gdzie jest miejsce Orła.