Śląski ZPN

Nie o takiej „piątce” myśleli kibice Spójni Zebrzydowice planując rundę jesienną

22/11/2020 09:51

Nie na takie zakończenie rundy jesiennej czekali kibice Spójni Zebrzydowice. Piąte miejsce w tabeli klasy okręgowej i porażka 0:5 w pucharowym finale pozostawiły niedosyt.


Drużyna Piotra Szwajlika w rozgrywkach Zina Klasa Okręgowa – Grupa VI Skoczów uplasowała się na 5 miejscu w 18 meczach zdobywając 25 punktów za 7 zwycięstw i 4 remisy oraz ponosząc 7 porażek. To znaczy, że nie zakwalifikowała się do grupy mistrzowskiej. W dodatku w ostatnim tegorocznym meczu zebrzydowiczanie przegrali 0:5 w finale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Skoczów z Kuźnią Ustroń, która w ten sposób wywalczyła prawo dalszej gry w pucharowych szrankach, już na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Pokonanym na osłodę pozostały tylko pamiątkowe medale i worek z piłkami.

- Nie będę ukrywał, że w finale Pucharu Polski zagraliśmy poniżej oczekiwań – mówi Piotr Szwajlik. - Ta szybko stracona bramka ustawił przebieg meczu, bo choć mieliśmy fragment gry, w którym potrafiliśmy się utrzymać przy piłce, to zabrakło sytuacji bramkowych. A później zespół Kuźni nas wypunktował i strzelając kolejne dwie bramki w pierwszej połowie praktycznie już rozstrzygnął losy spotkania. W drugiej połowie było już wiadome, że gra będzie się toczyć dopóki Kuźnia nie strzeli gola. Broniliśmy się długo, ale w końcówce zostaliśmy „dobici”. Jeszcze raz powtórzę, że szkoda tej pierwszej bramki, bo gdybyśmy przetrzymali te pierwsze minuty gry to później z każdą minutą rosła by nerwowość u rywala, który był faworytem, a wtedy może udałoby się nam coś stworzyć. Jednak po takim otwarciu przeciwnikowi grało się łatwiej.

- Jak ocenia pan całą rundę jesienną w waszym wykonaniu?

- Nie został zrealizowany cel jaki sobie postawiliśmy, czyli awans do czwórki. To nas trochę boli, bo wydaje mi się, że personalnie byliśmy do tego przygotowani. W tych ważnych meczach brakło jednak kluczowych zawodników i choć w meczach z drużynami z Wisły czy z Drogomyśla nie byliśmy gorszą drużyną to traciliśmy punkty w końcówkach. Z Błyskawicą u siebie po golu Michała Parchańskiego w 83 minucie prowadziliśmy 3:1, ale zremisowaliśmy 3:3, a z Wiślańskim Stowarzyszeniem Sportowym w 84 minucie straciliśmy bramkę, która dała gościom zwycięstwo 3:2. Wygraliśmy jednak 7 meczów w tej rundzie i to można zapisać na plus.

- Co piłkarskiego czeka was jeszcze w tym roku?

- Oficjalne występy dobiegły już końca, ale dopóki pogoda pozwoli na pewno będziemy się spotykać na roztrenowaniu. Przyjdzie też czas podsumowania rundy, ale na razie nie rozmawiałem jeszcze z zarządem na temat przyszłości więc o decyzjach póki co nie można mówić.