- Jak wspomina pan turniej w Olsztynie koło Częstochowy?
- Jak to bywa w turniejach pierwsze spotkania odgrywają niejednokrotnie kluczową rolę dla późniejszych rozstrzygnięć. Tak też było tym razem – mówi Grzegorz Zurek. - Nasz półfinałowy rywal, czyli zespół Skry Częstochowa od pierwszych minut spotkania półfinałowego wysoko zawiesił poprzeczkę. Zagraliśmy jednak bardzo uważnie i już w pierwszej połowie pokazaliśmy na co nas stać strzelając dwa gole. Druga połowa to podobny obraz gry i kiedy wydawało się, że kolejne bramki to kwestia czasu wkradła się lekka dekoncentracja, która sprawiła, że rywale wyrównali, ale – co bardzo buduje – odpowiedzieliśmy na nie jak należy. Bardzo istotnym dla nas aspektem jest to jak chłopcy radzą sobie w trudnej sytuacji. Wiemy, że ciąży na nas duża odpowiedzialność ponieważ nie wychowujemy ich tylko na piłkarzy, ale także na ludzi i bardzo cieszy każdy taki moment kiedy widać, że potrafią stawić czoła problemom. W takich momentach duże znaczenie ma też międzynarodowe doświadczenie tych chłopaków, zdobyte w rywalizacji z renomowanymi europejskimi klubami. Obserwowaliśmy to śledząc jak nasi zawodnicy grali w swoich pierwszych starciach z zagranicznymi rówieśnikami, a jak podchodzili do następnych spotkań, nawet grając z takimi firmami jak Juventus Turyn czy Inter Mediolan.
- Czy po zdobycie Pucharu Prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej mówicie o kolejnym trofeum, czyli Pucharze Prezesa PZPN?
- Piłka nożna opiera się na rywalizacji, tym bardziej jeśli mówimy o rozgrywkach finałowych które każda drużyna w nich biorąca udział chce wygrać. Chłopcy wykonali kawał dobrej i ciężkiej pracy, za co zasłużenie zdobyli pierwsze miejsce, jednakże to w niczym nie zmienia naszego podejścia w procesie treningowym. Jak można było zauważyć obserwując ich grę nie mają nawyków halowych takich jak np. przyjęcia piłki podeszwą. Nie opracowaliśmy żadnych schematów typowych dla rozgrywek w hali. Owszem, w obecnym okresie zimowym wplatamy w mikrocykl treningowy jednostkę treningową na hali, aczkolwiek cały nasz proces treningowy ukierunkowany jest co naturalne, na duże boiska. Dlatego dzień po turnieju w Olsztynie zagraliśmy sparing z Wisłą Kraków. Mamy 20-osobową grupę więc głównie był to mecz dla tych, którzy w olsztyńskiej hali nie mieli okazji wystąpić, ale gdy zapytaliśmy tych którzy grali w sobotę, kto chce zagrać w niedzielę... to zgłosili się wszyscy. To też świadczy o nastawieniu chłopców. Daliśmy jednak pograć w większym wymiarze tym, którzy nie pojechali do Olsztyna, doceniając także ich wkład w to, że tworzą drużynę. Ta rywalizacja w zespole pozwala podnosić umiejętności, a nam daje możliwość wyboru dziesiątki, która reprezentuje cały zespół.
- Czy wyjazd na turniej do Warszawy zmienił wasze plany na najbliższe dni?
- Jedyne to to, iż mieliśmy w terminie turnieju finałowego w planie sparing z Koroną Kielce, która też awansowała do warszawskiego finału więc zamiast w Kielcach spotkamy się w Warszawie. Trenujemy jednak w swoim normalnym rytmie. Na pewno cieszy, że wszyscy zawodnicy są zdrowi i mamy do dyspozycji w treningu cały zespół. Jeśli mówimy o poziomie zaangażowania chłopaków, trzeba przyznać jest na wysokim poziomie. Na bieżąco to monitorujemy i wiemy na ile danego zawodnika stać. Co za tym idzie jesteśmy przekonani, że każdy daje z siebie wszystko, aczkolwiek zawsze może być lepiej. I taki jest też nasz cel na turniej w Warszawie.