Śląski ZPN

Mistrzowskie przymiarki – Cyklon Rogoźnik

19/02/2021 13:00

Rozpoczynając zimowy cykl pod nazwą „Mistrzowskie przymiarki” odwiedziliśmy drużynę Cyklonu Rogoźnik. Podopieczni Mateusza Mańdoka jesienią sięgnęli po pierwsze miejsce w tabeli grupy IV rozgrywek Zina Klasa Okręgowa – Podokręg Sosnowiec nie zaznając ani jednej porażki.


Pierwszy na wieczornym treningu na boisku w Miechowicach zameldował się mający za sobą 81 występów w ekstraklasie Krzysztof Markowski.

- Nasz bilans 11 zwycięstw i 7 remisów nie mówi wszystkiego o naszej grze jesienią – mówi 41-letni piłkarz. - Z niektórych meczów można było wprawdzie wyciągnąć więcej, ale też niektóre wygrane czy remisy zostały przez nas wywalczone w końcówkach, co potwierdza stare piłkarskie powiedzenie, że suma szczęścia musi się równać zero. Trudno wybrać jeden najlepszy mecz, ale chyba najlepiej zagraliśmy w Brudzowicach, gdzie na ciężkim terenie wygraliśmy 2:1. Nie liczę tych spotkań z zespołami z dołów tabeli, wygrywanych w hokejowych rozmiarach, bo prawdziwą satysfakcję zawsze dają wygrane z rywalem, który stawia zacięty opór. Takim był stawiany przed sezonem w roli faworyta zespół Tęczy Błędów i w pierwszej kolejce na naszym boisku prowadził już 2:0. Sebastian Dudek strzelił wtedy w 58 minucie kontaktowego gola, a ja w 7 minucie doliczonego czasu gry, w ostatniej akcji meczu, doprowadziłem do remisu. W rewanżu u nich natomiast to my prowadziliśmy po golu naszego najskuteczniejszego zawodnika Andrzeja Wściubiaka i rywalom w końcówce udało się wyrównać po stałym fragmencie gry. Z perspektywy całej rundy był to najcięższy przeciwnik.       

Patrząc na skład Cyklonu Rogoźnik można zauważyć, że drużyna została zbudowana od fundamentów, a filarem klubu jest Tomasz Demidow, prezes i sponsor w jednej osobie. Nic więc dziwnego, że mimo mrozu i późnej pory, bo czwartkowe zajęcia na boisku w Miechowicach rozpoczęły się o 19.30, szef bacznym okiem obserwował co dzieje się na murawie.

- Nasze pierwsze miejsce nie jest dziełem przypadku tylko pracy trenera Mateusza Mańdoka i zaangażowania zawodników – uważa prezes Cyklonu. - Skoro tacy zawodnicy jak Sebastian Dudek, który ma w swoim dorobku mistrzostwo kraju i Puchar Polski, chcą grać u nas to możemy się tylko cieszyć. Zimą mamy co prawda spore ruchy kadrowe, bo kilku zawodników odeszło, ale skoro dołączył do nas 22-letni Fabian Klama, mający za sobą występy w I lidze, to świadczy o tym, że staramy się jeszcze wzmocnić. Dopinamy też kolejne transfery, żebyśmy wiosną byli jeszcze mocniejsi.

Z drużyny odeszli: kapitan Łukasz Nowak, Sebastian Gielza, Sebastian Sarzała, Matusz Miska, a bramkarz Marcin Rybka już jesienią nie zawsze był do dyspozycji trenera i miejsce między słupkami zajmował... trener bramkarzy 50-letni Marcel Różanka, znany też jako perkusista i kompozytor zespołu muzycznego Oberschlessien. Nic więc dziwnego, że w drużynie „wszystko gra”, a na „Abrahama” 1 lutego dbający o atmosferę w szatni „folkowiec” dostał specjalne białe buty dla zawodników futbolu amerykańskiego.

- Gdy dwa i pół roku temu przychodziłem do Cyklonu pomysł o zbudowaniu silnej drużyny dopiero kiełkował – wyjaśnia trener Mateusz Mańdok. - Pół roku później dołączył do nas prezes Tomasz Demidow i wtedy pojawiła się nasza wspólna wizja budowania zespołu, którą z rundy na rundę wprowadzamy w życie. Stopniowo robimy krok do przodu, zarówno sportowo jak i organizacyjnie. Cel, tak samo pewnie jak każdy trener, który wiosną poprowadzi drużynę w grupie mistrzowskiej, mam jeden. Myślę o awansie i choć nie mówimy o tym buńczucznie to mając ambitnych zawodników i ambitnych ludzi w zarządzie chcemy namieszać. Wspólnie pozytywnie nakręcamy się na to, żeby powalczyć o IV ligę. Nie odczułem jednak presji, że musimy awansować, ale zobaczymy jak to będzie w rundzie wiosennej. Oby ta nasza seria spotkań bez porażki trwała jak najdłużej, ale musimy już bardziej myśleć o zwycięstwach, bo remisy to będzie za mało. Z tą myślą pracowaliśmy zimą, ale tak jak większość klubów naszego pokroju, musieliśmy działać w „partyzantce” – jak ja to nazywam. Musieliśmy kombinować, żeby trenować i grać sparingi. A kiedy już można było oficjalnie rozpocząć zajęcia do doszły te zimowe warunki atmosferyczne i musieliśmy szukać miejsc, w których można trenować. Dlatego we wtorek byliśmy w Sosnowcu na Stadionie Ludowym pod balonem, a czwartkowy trening zaplanowaliśmy w Miechowicach, natomiast sobotni sparing zagramy o 9.00 z Sarmacją w Będzinie. Z tygodnia na tydzień trzeba planować mikrocykl, żebyśmy trzy razy w tygodniu mogli przeprowadzić zajęcia i czwarty raz spotkać się na sparingu. Zaczęliśmy od trzech gier treningowych, których wyniki były drugorzędne, a pierwszy prawdziwy sparing rozegraliśmy w poprzedni piątek z III-ligowym LKS-em Goczałkowice i wyglądało to przyzwoicie, bo po pierwszej połowie prowadziliśmy 1:0 i choć ostatecznie przegraliśmy 1:3, tracą ostatnie gole w samej końcówce, to jednak był to pozytywny kop dla chłopaków. Porównując kadrę, którą mamy teraz ktoś może powiedzieć, że się osłabiliśmy, bo ilościowo mamy mniej piłkarzy. Jesienią miałem – jak na tę klasę rozgrywkową – kapitalną sytuację, bo w kadrze było 23 zawodników. W dodatku ich jakość, jak na poziom naszej ligi, była bardzo wysoka. Przed każdym meczem miałem nieprzespane noce, bo myślałem kogo nie wziąć do meczowej osiemnastki, a wiedziałem, że dla tych których odstawię to będzie cios poniżej pasa, bo u nas nie grali, a w niejednej drużynie mieliby miejsce nawet w pierwszej jedenastce. Dlatego wiosną będzie nas mniej. Gielza i Sarzała trenują w Sparcie Katowice więc spotkamy się wiosną jako rywale, Nowak przeprowadził się do Bierunia i stamtąd bliżej mu do Victorii Jaworzno, a Miska trenuje w Sarnowie. Doszedł do nas natomiast Klama i jego transfer z Warty Zawiercie jest sfinalizowany, a pozostałe są w trakcie dogadywania i być może jeden-dwóch piłkarzy jeszcze do nas dołączy. Kadra zamknie się w 18-19-osobowym składzie, ale jakości na pewno nam nie ubędzie.

Trener Mateusz Mańdok podkreśla, że statystyki liczby meczów, rozegranych minut i strzelonych bramek i asyst potwierdzają, że siłą Cyklonu jest... drużyna.

- Nawet gdy w anonimowej ankiecie wybieraliśmy sobie zawodnika rundy to część piłkarzy napisało, że nie wyznaczą jednej osoby, bo siła tkwi w zespole – potwierdza trener. - Oczywiście gdy się ma w zespole mistrza Polski i zdobywcę Pucharu Polski Sebastiana Dudka trudno nie powiedzieć, że tacy ludzie jak on, czy Krzysiek Markowski i Sebastian Gielza to są profesjonaliści przez duże „P”. To widać właśnie po tym, że są częścią tej drużyny. Służą pomocą młodszym zawodnikom i są autorytetami. Ale ich osobowość i sposób bycia konsolidował zespół.

Wywołany do tablicy Sebastian Dudek na zajęcia w Miechowicach dojechał z kolegami z Sosnowca i razem z kolegami wybiegał na trening.

- Do Cyklonu trafiłem ze względu na Krzysia Markowskiego – przyznaje Sebastian Dudek. - Razem graliśmy w Zagłębiu, a ponieważ zostałem w Sosnowcu, gdzie dzieci chodzą do szkoły więc mieszkam „pod ręką”, a chęci do gry ciągle nie brakuje. Nasz zespół nie jest stworzony tylko z młodzieży, bo jest kilku starszych piłkarzy, których ja szanuję, a oni szanują mnie. Młodsi koledzy też się do nas dostosowują i jest fajny układ. Nie widzę siebie tu jakoś specjalnie w roli nauczyciela, ale raczej sobie sprawić przyjemność, którą daje gra, a co będzie to czas pokaże, bo ciężko wybiegać w przyszłość. Po pierwsze trudno prorokować w tej sytuacji jaką mamy w kraju, a po drugie jest wiele zespołów, które będą w grupie mistrzowskiej i startować będą po mistrzostwo. A my podchodzimy do tego spokojnie. Wiadomo, że z meczu na mecz wszystko się będzie krystalizować. Z przyjemnością więc wybiegam na trening żeby się poruszać i na boisko, żeby cieszyć się grą, bo ciągnie mnie na boisko, na którym się chcę poruszać głównie dla zdrowia i przyjemności.

Zdjęcia z treningu można oglądać TUTAJ.