Śląski ZPN

Raków wrócił do Częstochowy i zbliżył się do europejskich pucharów

23/04/2021 20:51

To był historyczny mecz. Raków wrócił do Częstochowy i wygrywając 2:0 ze Śląskiem Wrocław zbliżył się do europejskich pucharów na wyciągnięcie ręki.


W roku jubileuszu 100-lecia klubu pod Jasną Górą dzieje się bardzo dużo dobrego. Zacznijmy od tego, że drużyna Marka Papszuna, po ostatnim meczu w sezonie 2018/2019, czyli po wywalczeniu awansu do ekstraklasy musiała się wyprowadzić ze swojego obiektu, bo ten nie spełniał wymogów licencyjnych rozgrywek krajowej elity. Dokładnie od 18 maja 2019 roku zawodnicy czerwono-niebieskich czekali więc na mecz u siebie i doczekali się. Wprawdzie na razie stoi tylko jedna trybuna, a na trzy pozostałe czekają wylane już fundamenty, ale murawa jest już idealna i zaplecze także uznano za spełniające wymogi ekstraklasy. Komisja Licencyjna PZPN wydała więc jednorazową zgodę na rozegranie meczu w Częstochowie, zgadzając się z argumentami klubu, który stwierdził, że mecz na będącym w trakcie modernizacji obiekcie – i tak bez udziału kibiców – pozwoli zebrać doświadczenia i opracować rozwiązania niezbędne do jak najlepszego dostosowania stadionu, który ma zostać oficjalnie otwarty w lipcu.

Po 19 meczach rozegranych w Bełchatowie w sezonie 2019/2020 oraz 13 w obecnych rozgrywkach Raków znowu zawitał więc na stadion przy ulicy Limanowskiego 83, gdzie ostatni mecz na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Raków rozegrał 6 czerwca 1998 roku. Wtedy to po porażce 0:2 z Pogonią Szczecin Częstochowa pożegnała się z ekstraklasą niemal na 23 lata.

Na tym jednak kończy się wątek „archiwalny”. Natomiast teraźniejszość wygląda tak, że trener Marek Papszun, który 18 kwietnia świętował piątą rocznicę pracy w Rakowie, poprowadził swoją drużynę do 14 zwycięstwa w tym sezonie, bo częstochowianie na swojej murawie okazali się lepsi od zespołu wychowanka Rakowa Jacka Magiery, prowadzącego od miesiąca Śląsk Wrocław.

O wyniku zadecydowały dwie akcje. Pierwsza miała miejsce w 48 minucie, kiedy to Fran Tudor przejął piłkę na połowie przeciwnika i solową akcją prawym skrzydłem wdarł się w pole karne, a następnie spod linii końcowej zagrał do Vladislavsa Gutkovsiksa. Łotysz wycofał pikę z 10 metra do wbiegającego w pole karne wprowadzonego do gry po przerwie Davida Tijanicia, a Słoweniec strzałem z 14 metra zdobył pierwszą bramkę na nowej murawie.

Na drugie trafienie trzeba było poczekać do 85 minuty, ale należy dodać, że było ono konsekwencją wyraźnej przewagi uzyskanej przez gospodarzy, grających od 73 minuty z przewagą jednego zawodnika. Uciekający obrońcom Jakub Arak został bowiem na 17 metrze sfaulowany przez Konrada Poprawę i sędzia sięgnął po czerwoną kartkę. Broniący się w osłabieniu wrocławianie nie dali rady powstrzymać Marcina Cebuli, któremu Ivi Lopez zagrał piłkę w pole karne, a wychowanek Pogoni Staszów nie dał się zatrzymać Łukaszowi Bejgerowi i uderzeniem z narożnika pola bramkowego pokonał Michała Szromika.

Ten rezultat sprawił, że Raków, mający na koncie 10 ligowych meczów bez porażki oraz piąte kolejne zwycięstwo na koncie, umocnił się na podium ekstraklasy i na cztery mecze przed końcem ligowego sezonu oraz finałem Pucharu Polski, w którym częstochowianie 2 maja zmierzą się w Lublinie z I-ligową Arką Gdynia, czerwono-niebiescy praktycznie mogą świętować awans do europejskich pucharów!

Raków Częstochowa – Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)
1:0 – Tijanić 48 min, 2:0 – Cebula 85 min.
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).
RAKÓW: Holec – Piątkowski, Niewulis, Arsenić – Tudor, Sapała (46. Tijanić), Lederman (63. Schwarz), Kun – Wdowiak (71. Ivi Lopez), Gutkovskis (71. Arak), Cebula (87. Malinowski). Trener Marek Papszun.
ŚLĄSK: Szromnik – Bejger, Poprawa, Puerto – Janasik, Lewkot (60. Makowski), Mączyński, Stiglec (68. Zylla) – Pich (81. Pawłowski), Piasecki (60. Exposito), Praszelik (60. Sobota). Trener Jacek Magiera.
Żółte kartki: Lederman, Piątkowski – Piasecki, Puerto. Czerwona kartka Poprawa (73 min, faul).