Śląski ZPN

Falstart MKS-u Lędziny na inaugurację rundy wiosennej w okręgówce

24/04/2021 19:37

Inauguracja rundy wiosennej w grupie mistrzowskiej rozgrywek Zina Klasa Okręgowa – Grupa V przyniosła niespodziankę. Najlepszy zespół rundy jesiennej MKS Lędziny przegrał na swoim boisku z LKS-em Bestwina 1:2.


W ciekawej i wyrównanej pierwszej połowie nie padła żadna bramka, za to w 55 minucie Adrian Mirowski popisał się trafieniem „stadiony świata”. Zawodnik gości huknął z rzutu wolnego z 30 metra pod poprzeczkę i Mariusz Kuchta był bezradny.

Po stracie gola gospodarze ruszyli do ataku i wypracowali kilka okazji strzeleckich, ale sposób na Kacpra Midouszewskiego znalazł dopiero w 83 minucie Kamil Ingram, który po dośrodkowaniu Mateusza Śliwy z rzutu rożnego wyskoczył najwyżej i główkując z 5 metra doprowadził do wyrównania.

Podbudowani trafieniem lędzinianie ruszyli chcieli pójść za ciosem i... nadziali się na zabójczą kontrę. Bramkarz bestwinian w doliczonym czasie gry dalekim wykopem uruchomił bowiem Dawida Gleindka, który w pojedynku jeden na jeden z Krzysztofem Józefusem wywalczył rzut karny i sam zamienił go na bramkę dającą drużynie Sławomira Szymali 3 punkty.

- Obawiałem się tego meczu, bo przygotowania zaczęliśmy we wtorek i w dodatku miałem wąską kadrę – mówi Sławomir Szymala. - Na ławce usiadło tylko pięciu rezerwowych, z których trzej to byli juniorzy z rocznika 2004. O ile jesienią to my graliśmy piłką i szukaliśmy rozwiązań w ataku pozycyjnym to tym razem musieliśmy się nastawić na defensywę i cierpieliśmy biegając za piłką. Rywal był piłkarsko lepszy, ale w piłce liczy się to co wpada do bramki. W naszej stał Mioduszewski i bronił pewnie, szczególnie przy stałych fragmentach gry i z akcji też się nie dał zaskoczyć więc na przerwę schodziliśmy przy bezbramkowym remisie. Cały zespół jeszcze bardziej się zmobilizował i drugą połowę zagrał jeszcze lepiej. Organizacja gra i cechy wolicjonalne to były nasze atuty, a do tego Mirowski z wolnego huknął tak jak trzeba wykorzystując fakt, że bramkarz rywali nie był zbyt wysoki. Co prawda w końcówce daliśmy się zepchnąć i po rogu lędzinianie wyrównali, ale ostatnie słowo należało do nas. Midouszewski dalekim wykopem po przechwycie rozpoczął akcję i zaliczył asystę, bo Gleindek w pojedynku z obrońcą rywali wywalczył rzut karny, za faul na 15 metrze i celnie strzelił z „wapna”. Wróciliśmy więc do domu zadowoleni, ale ze świadomością, że z samej gry nie możemy być do końca zadowoleni. Z każdym meczem powinno być jednak lepiej... 

MKS Lędziny – LKS Bestwina 1:2 (0:0)
0:1 – Mirowski 55 min-wolny, 1:1 – Ingram 83 min-głową, 1:2 – Gleindek 90+2-karny.
Sędziował Bogdan Drobot (Siemianowice Śląskie).
MKS: Kuchta – Statkiewicz, M. Nagi, Piekielny (50. Gnojczewski), Józefus – Ingram, Zygma, Śliwa, Wójcik (65. Olszowski) – Kostrzewa (78. Nowrocki), Rzepa. Trener Adrian Napierała.
LKS: Midouszewski – Gołąb, M. Gacek, Makowski, Mirowski (65. D. Gacek) – Wentland, Droździk, Patroń, Gleindek, Skęczek (70. M. Wójtowicz) – Wilczek (80. Włoszek). Trener Sławomir Szymala.
Żółte kartki: Zygma, Józefus – Midouszewski, M. Gacek, Makowski, Droździk, Gleindek, Wilczek.