Śląski ZPN

Futsaliści Piasta Gliwice w karnych pogrzebali swoje szanse na zdobycie Pucharu Polski

3/05/2021 21:24

Choć w rewanżowym meczu finału Pucharu Polski w Futsalu Piast Gliwice miał wiele atutów w swoich rękach to ostatecznie – po rzutach karnych – musiał uznać wyższość zespołu Red Dragns Pniewy.


Przypomnijmy, że po pierwszej połowie spotkania w Pniewach gliwiczanie prowadzili 3:0, ale rywale po przerwie odrobili straty. Wynik 3:3 wydawał się jednak dobrym punktem wyjścia do ostatecznego rozstrzygnięcia rywalizacji na swoim parkiecie. Oprócz atutu własnej hali „niebiesko-czerwoni” mieli jeszcze bonus w postaci szerokiej kadry, z której Orlando Duarte sformował trzy czwórki. Mógł więc narzucić borykającym się z problemami zdrowotnymi rywalom swoje warunki, ale ta szuka się nie udało.

Gra zaczęła się od szybkich dwóch fauli miejscowych, którzy powoli wchodzili w swój rytm gry. Gdy rozpoczęła się 14 minuta wydawało się, że już wszystko jest na właściwych torach, bo po podaniu Sandrinho Bugański uciekł przeciwnikom lewym skrzydłem, a następnie zagrał idealnie przed bramkę i Dasaiev z najbliższej odległości dopełnił formalności, pakując piłkę do pustej bramki.

Po stracie gola trener przyjezdnych poprosił czas, a chwilę później zrobił to samo Orlando Duarte i zbytnio uspokojeni gliwiczanie zapomnieli, że w drużynie przeciwników jest Kostecki. A snajper pniewian przyjął na 8 metrze zagraną od bramkarz piłkę, odwrócił się i mimo asysty Bugajskiego strzelił płasko w długi róg ustalając wynik pierwszej połowy.

Po przerwie, podczas której Przewodniczący Komisji Futsalu i Piłki Plażowej Adam Kaźmierczak wręczył nagrody za tytuł króla strzelców Dominikowi Środzie z Gwiazdy Ruda Śląska, walka rozgorzał więc od nowa, ale gra już nie przebiegała pod dyktando Piasta. Kostecki raz za razem siał popłoch w szeregach obronnych rywali i w 28 minucie zapewnił swojej drużynie prowadzenie. Wyprowadzający piłkę Czech przegrał na 10 metrze starcie z Tchumburidze, który natychmiast podał do snajpera „Czerwonych Smoków”, a ten z 7 metra między nogami Bogdziewicza posłał futsalówkę do siatki.

Tym razem radość pniewian trwała bardzo krótko, bo po 17 sekundach Wilk w podbramkowym zamieszaniu, dobitką strzału Rabieja, trafił z 5 metra do pustej bramki i znowu bliżej zdobycia Pucharu Polski był Piast. A kiedy jeszcze w 36 minucie, Hoły za faul na Mrowcu, został ukarany drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, wydawało się, że gliwiczanie są na prostej drodze do historycznego sukcesu. Grali bowiem 2 minuty z przewagą jednego zawodnika, ale zamiast zdobyć to stracili gola! Okazje niewykorzystane przez Sandrinho, który trafił piłką w słupek i Amantesa, którego strzał z metra obronił bramkarz, zemściły się w 38 minucie. Tchumburidze odebrał piłkę na swojej połowie Amantesowi i ruszył do ataku skupiając na sobie uwagę wszystkich gospodarzy, którzy nie sądzili, że osłabiony rywal może ruszyć do szturmu. A kiedy zorientowali się, że prawą stroną boiska biegnie Błaszyk było już za późno na zablokowanie kontry, którą zawodnik pniewian sfinalizował, uderzając z 8 metra w okienko krótkiego rogu.

Przegrywający 2:3 gliwiczanie zdecydowali się na grę z lotnym bramkarzem i gdy tylko Sandrinho założył bramkarski trykot od razu Piast doprowadził do remisu, który oznaczał dogrywkę. Zapewnił ją Ixamed, który po zagraniu Dasaiewa strzałem z 5 metra ulokował piłkę pod poprzeczką.

W dogrywce, w której przez obydwie 5-minutowe połowy Piast grał z lotnym bramkarzem wynik się nie zmienił, choć w 44 minucie Dasaiev był bardzo blisko szczęścia, bo piłka po jego strzale odbiła się wewnętrznej części poprzeczki i trafiając jeszcze w słupek wyszła w pole. O tym kto zdobędzie puchar po 50 minutach gry musiały więc zadecydować rzuty karne.

W pierwszej serii trafili zarówno Sandrinho jak i Kostecki, ale w drugiej strzał kapitana gliwiczan Franza obronił Błaszczyk, a Błaszyk pokonał Bogdziewicza. W trzeciej kolejce znowu Amantes i Tchumburidze okazali się skuteczni, ale w czwartej Dasaiev spudłował, a wprowadzony do bramki Piasta Widuch nie zdołał skutecznie interweniować po uderzeniu Stankowiaka i tak zakończyła się walka o Puchar Polski, który pojechał do Pniew, a w Gliwicach zostały "jedynie" medale za udział, puchar pocieszenia i czek na 10 tysięcy złotych, którym nie da się jednak otrzeć łez pokonanych.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.

Piast Gliwice – Red Dragons Pniewy 3:3 (1:1) w karnych 2:4
1:0 – Dasaiev (13:03), 1:1 – Kostecki (14:50), 1:2 – Kostecki (27:08), 2:2 – Wilk (27:25), 2:3 – Błaszyk (37:23-w osłabieniu), 3:3 – Ixemad (38:10).
Karne: 1:0 – Sandrinho, 1:1 – Kostecki, Franz (Błaszczyk obronił), 1:2 – Błaszyk, 2:2 – Amantes, 2:3 – Tchumburidze, Dasaive (obok), 2:4 – Stankowiak.
Sędziowali Robert Podlecki i Tomasz Frąk.
PIAST: Bogdziewicz (Widuch); Amantes, Sandrinho, Solecki, Mrowiec – Bugajski, Ixemad, Dasaiev, Franz – Wilk, Rabiej, Czech, Szyszko. Trener Orlando Durate.
RED DRAGONS: Błaszczyk; Tchumburidze, Stankowiak, Skrzypek, Kostecki – M. Roj, Gładyszewski, Hoły, Błaszyk. Miałkas. Trener Łukasz Frajtag.
Żółte kartki: Hoły, Tchumbaridze, Frajtag. Czerwona kartka Hoły (35:46, za drugą żółtą).