Śląski ZPN

Lider Odry Marcin Wodecki daje z siebie wszystko

20/06/2021 10:35

O tym, że Marcin Wodecki jest liderem Odry Wodzisław Śląski doskonale wiedzieli nawet rywale, ale i tak 33-letni napastnik, mający na swoim koncie 105 występów w ekstraklasie, poprowadził gospodarzy do zwycięstwa w pierwszym meczu barażowym z Rakowem II Częstochowa.


- Spodziewaliśmy się, że to będzie trudny i ciężki mecz – mówi Marcin Wodecki. - Wiedzieliśmy jak Raków II gra w piłkę i to się potwierdziło, bo cały czas ta piłka hulała. Przeszkadzaliśmy im w tym i choć dążyli do sytuacji bramkowych jakichś stuprocentowych okazji nie wypracowaliśmy i to jest nasz plus. Zdawaliśmy sobie też sprawę, że warunki nie będą sprzyjały utrzymywaniu tempa gry, bo upał dawał się we znaki. Oczywiście każdy miał te same warunki do gry, a to, że w drugiej połowie goście grali na własnej połowie było nam na rękę. Pozwoliliśmy im na to, bo przyjęliśmy taktykę czekania na okazję do kontry. Raków dominował więc w drugiej połowie, ale przetrzymywanie piłki przez nich na swojej połowie nam było na rękę. Pozwoliliśmy więc im na to i szukaliśmy okazji do kontry. Kilka razy wyszliśmy nawet groźnie, ale zabrakło lepszych rozwiązań w fazie finalizacji. Gdybyśmy lepiej się zachowali dogrywając „ostatnią piłkę” to moglibyśmy się nawet pokusić o podwyższenie. Nawet w końcówce pierwszej połowy, gdy Nico Abuladze fajnie wrzucił piłka odbijała się w polu bramkowym i bramkarz musiał wykazać.

- Jak traktujecie jednobramkową zaliczkę?

- Na rewanżowy mecz w Częstochowie wyjdziemy, żeby ją utrzymać. Będziemy grać na sztucznej trawie, która nie jest naszym naturalnym środowiskiem, ale musimy sobie dać rady z wszystkimi przeciwnościami, bo chcemy awansować. Dlatego na pewno przeanalizujemy sobie jeszcze ten mecz, przede wszystkim zregenerujemy się i ruszymy do boju.

- Czy wystarczy sił do gry w takim upale?

- Pierwszy raz tak miałem, że upał mnie zmusił do zejścia z boiska i w 84 minucie poprosiłem o zmianę. Tak jednak jest gdy myśląc o stawce meczu nie kalkuluje się, nie oszczędza się sił i daje się z siebie wszystko. Zawodników Rakowa też zresztą łapały więc to nie jest powód do niepokoju. Zbieramy siły i wybiegniemy na boisko w Częstochowie podbudowani tym, że Raków II wcale nie jest jakiś super mocny, a nasze informacje na temat jego atutów i słabszych stron w pełni się potwierdziły. Teraz jesteśmy bogatsi o bezpośrednie doświadczenia z boiskowej walki, w której strzeliliśmy dwa gole, a straciliśmy jednego. Dobrze, że na tym jednym się skończyło, bo jesteśmy na plusie, a oni mają pod górkę i jeżeli jako pierwsi strzelimy gola w rewanżu to awansujemy. Musimy się we wtorek mądrze ustawić, mądrze grać, a głowa i nogi muszą pomagać.