Śląski ZPN

Polonia Niewiadom jako Sportowa Placówka Kultury

13/07/2021 10:51

Wśród działaczy uhonorowanych podczas uroczystości obchodów 100-lecia Polonii Niewiadom najwyższą Odznakę Polskiego Związku Piłki Nożnej otrzymał Czesław Wajner.


- Jako członek klubu działam od 1995 roku. W 1997 roku zostałem wybrany do Komisji Rewizyjnej, a w 1998 roku wszedłem do zarządu i jako prezes stałem na czele klubu do 2010 roku – wspomina Czesław Wajner. - Jako zawodnik krótko, bo tylko w czasach szkolnych, grałem w klasie C w Naprzodzie Rydułtowy, ale jako mieszkaniec Niewiadomia, człowiek tu urodzony i wychowany, od zawsze kibicowałem naszej drużynie, a później starałem się jej pomóc jak tylko potrafiłem najlepiej. W 2010 roku przekazałem władzę młodszym i mając propozycję działania w Komisji Rewizyjnej nadal jestem blisko klubu, nadzorując i pomagając tym którzy teraz prowadzą nasz klub. Jednocześnie działam w Podokręgu Rybnik jako weryfikator. Zaczynałem gdy jeszcze Prezesem był świętej pamięci Franciszek Wrana, a teraz współpracujemy z Andrzejem Paulusem.

- Który moment z działalności najbardziej utkwił w pana pamięci?

- Myślę, że to był ten początek, bo w 1997 roku, kiedy wchodziłem do Komisji Rewizyjnej ważyły się losy klubu, który mógł przestać istnieć. Ówczesny zarząd myślał o likwidacji klubu, ale grupa mieszkańców Niewiadomia poprosiła mnie o pomoc i zaczęło się od wizyty w Urzędzie Miasta. Pojechaliśmy do Wydziału Sportu i to był ten pierwszy krok, bo po zmianie zarządu przez rok uporządkowaliśmy wszystkie sprawy i już bez zaległości rok później zaczęliśmy nowy rozdział.

- Z kim Polonia Niewiadom toczyła „święte wojny”?

- Najwięcej emocji budziły mecze z Naprzodem Rydułtowy. To się jeszcze wzięło z tego, że w latach siedemdziesiątych Polonia została „wchłonięta” przez sąsiada i graliśmy jako Naprzód II Rydułtowy. Dlatego później, gdy się odłączyliśmy, każde spotkanie z rydułtowianami to było coś wyjątkowego. Pamiętne były też mecze z Jednością Jejkowice, sąsiednią i zaprzyjaźnioną miejscowością. I choć nie były to boje – jak to się mówi: do ostatniej kropli krwi – ale ciarki po krzyżach przechodziły gdy się patrzyło na walkę na boisku. Ta walka i zaangażowanie zawsze były dla mnie najważniejsze. Dlatego nawet po przegranych meczach dziękowałem zawodnikom za grę. Pamiętam taki okres na początku lat dwutysięcznych, gdy graliśmy w klasie B i choć zespół bardzo dobrze grał to nie potrafił awansować, bo przegrywaliśmy najważniejsze mecze.

- Jaki jest cel sportowy Polonii Niewiadom?

- W historii klubu nasza drużyna ma okres gry w klasie terenowej, ale za czasów mojej działalności najwyżej graliśmy w klasie A, w której gramy obecnie. Mieliśmy jednak także pamiętny występ w ramach Pucharu Polski, bo na nasze boisko przyjechał ROW Rybnik. To było prawdziwe święto i mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś takiego święta doczekamy tym bardziej, że teraz naszym boiskiem możemy się naprawdę pochwalić. Po długich latach starań udało się nam na kopalni Rydułtowy pozyskać środki na remont w ramach szkód górniczych. Od 2008 roku mamy więc murawę, która jest wizytówką klubu. Jeżeli do tego uda się jeszcze poprawić trybuny to wtedy jeszcze bardziej uda się przyciągnąć do klubu naszych mieszkańców, a to jest najważniejsze w działalności klubu. Mamy pięć grup dziecięcych i to jest nasz skarb, ale brakuje nam młodzieży w wieku 17 i 18 lat. Mam więc nadzieję, że z tego naszego narybku, na razie prowadzonemu na boisko za rękę przez rodzica, który chce mieć Lewandowskiego w domu, wyrośnie kolejna grupa naszych wychowanków i będą grać w Polonii, alby wybiją się wyżej. Z Polonii wywodzi się na przykład Grzegorz Drazik, bramkarz I-ligowego GKS-u 1962 Jastrzębie. Mamy też dziewczyny, które złapały piłkarskiego bakcyla i poszły się rozwijać do TS ROW Rybnik. To jest nasze zadanie. Rozruszać dzieci i wyciągnąć z domu rodzica, żeby wszyscy cieszyli się ze sportu, bo uważam, że klub powinien być taką Sportową Placówką Kultury dla mieszkańców.