Śląski ZPN

Prezes Stali Chełm Śląski chce odbudować w klubie piłkę młodzieżową

27/08/2021 09:25

Grzegorz Wyciślok prezesem Stali Chełm Śląski jest od 2014 roku, ale z klubem związany jest od najmłodszych lat.


- Jestem „rodowity chełmiok” - mówi Grzegorz Wyciślok. - Jako dziecko próbowałem grać w Stali, ale moja piłkarska przygoda zakończyła się w wieku juniorskim. Później jednak skończyłem studia na AWF-ie i w 2004 roku wróciłem do klubu już jako trener młodzieży i kierownik drużyny seniorów. Prowadziłem ją także jako trener gdy 10 lat temu po wycofaniu się z rozgrywek w okręgówce zaczynaliśmy wszystko od klasy C. Wywalczyliśmy w pierwszym sezonie awans do klasy B, w której graliśmy trzy sezony, a od pięciu lat jesteśmy w klasie A.

- Jaki cel postawił przed sobą zostając Prezesem?

- Pierwszy cel był sportowy, czyli awansować do klasy A i zadomowić się w niej, ale jednocześnie rozwijać grupy młodzieżowe, żeby było jak najwięcej dzieci w naszym klubie. Niestety ta druga część planu trochę się nam rozsypała, ale teraz znowu, razem z zarządem, próbujemy to wszystko odbudować. Na 7 września zaplanowaliśmy otwarty trening dla dzieci z roczników od 2009 do 2016 i mam nadzieję, że to będzie dzień, w którym reaktywujemy nasze zespoły młodzieżowe, bo w tej chwili oprócz seniorskiej drużyny mamy około 40 dziewczynek i chłopców, a jeszcze niedawno było ich prawie 120. Docelowo chcemy mieć cztery drużyny, które będą uczestniczyły w młodzieżowych rozgrywkach, bo w nich chcemy wychowywać zawodników, którzy kiedyś zasilą pierwszą drużynę.

- Na kogo może pan najbardziej liczyć w realizacji tego celu?

- Cały zarząd jest w to zaangażowany. Skarbnik Darek Parzniewski, Wiceprezes Jerzy Saternus, Sekretarz Paweł Wisiorek, który jest też kapitanem drużyny to są ludzie, z którymi staramy się ciągnąć ten wózek. Trenerem A-klasowej drużyny jest Łukasz Volkert, były zawodnik, który złapał fajny kontakt z chłopakami i walczymy o to, żeby utrzymać się w klasie A i zdajemy sobie sprawę z tego, że czeka nas trudne zadanie, bo mamy problemy z bramkarzami. Czasem trzeba wręcz prosić, żeby przyszli na mecz, szczególnie wyjazdowy, bo u siebie jeszcze jakoś ten zespół udaje się zebrać.

- Czym zajmuje się pan poza prezesowaniem?

- Od 2012 roku jestem kierownikiem Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Chełmie Śląskim więc mogę powiedzieć, że pracę łączę z działalnością, bo biuro mam na stadionie. Życie mam więc związane ze sportem i nawet moje rodzinne myślenie jest nim przesiąknięte, bo syna, który właśnie skończył 6 lat, wozimy na zajęcia gimnastyki sportowej na AWF-ie w Katowicach, żeby zyskał ogólną sprawność i z nią wszedł do gry w piłkę. Salta już próbuje robić i fajnie się rozwija. Na treningi piłkarskie też już chodzi, ale widzę jaka jest motoryka wśród jego rówieśników więc staram się go ukształtować i wyrobić w nim potrzebę ruchu. Widzę jednak, że ciągnie go na boisko. Przez całe wakacje robiliśmy jako GOSiR treningi dla dzieci, które codziennie od 10.00 do 12.00 mogły przychodzić na boisko, gdzie Łukasz Volkert prowadził zajęcia. Nie były one co prawda ściśle piłkarskie, ale najwięcej w nich było właśnie gry w piłkę. Mieliśmy dwie grupy wiekowe od 2010 do 2013 oraz 2014 i młodsi. W każdej było około 20 osób więc niemal 40 dzieci każdego dnia przez całe wakacje spędzało minimum godzinę na boisku. W ten sposób chcemy pobudzić Chełm Śląski do działania i mam nadzieję, że na tej bazie odbudujemy młodzieżową piłkę w naszym klubie.