Śląski ZPN

Tomasz Spałek znalazł klucz i Gwarek Ornontowice otworzył listę pucharowiczów

20/10/2021 10:38

Pierwszy w tym sezonie finał rozgrywek o Puchar Polski na szczeblu Podokręgu za nami, ale echa potyczki zamykającej rozgrywki Jatta Pucharu Polski Podokręgu Zabrze Gwarek Ornontowice – Górnik II Zabrze ciągle słychać.


- Wygraliśmy dzięki zaangażowaniu całej drużyny – mówi trener IV-ligowców z Ornontowic Łukasz Biliński. - Stanowiliśmy zespół. Byliśmy zdeterminowani. Troszkę, w porównaniu z ostatnim meczem, zmieniliśmy skład i ci zawodnicy, którzy ostatnio mniej grali wzięli na swoje barki ciężar tego spotkania i podnieśli go. Mieliśmy wprawdzie w trakcie meczu kilka dobrych szans na strzelenie gola, ale przez 90 minut nikt nie zdobył bramki więc wszystko rozstrzygnęło się w rzutach karnych, które są loterią. Nasz 20-latek Tomek Spałek spisał się jednak w nich znakomicie i dwa razy obronił strzały przeciwników. Co ciekawe, podczas poniedziałkowego treningu ćwiczyliśmy karne i nota bene Tomek praktycznie żadnego strzału nie obronił. Skuteczny okazał się za to w najważniejszym momencie i z tego trzeba się cieszyć.

Radość ze zwycięstwa zmąciła skomplikowana kontuzja Mateusza Racyńskiego, który z wielomiejscowym złamaniem ręki został zabrany z boiska przez karetkę pogotowia, a następnego dnia przeszedł operację.

- Na pewno ten puchar dedykujemy „Rakowi” - dodaje trener Gwarka. - Mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia, bo potrzebujemy go, nawet jeżeli na razie nie na boisku to przynajmniej w szatni. Przed naszym zespołem jeszcze jesienią cztery kolejki i walczymy w nich o bardzo potrzebne nam punkty. Zajmujemy w tej chwili dziewiąte miejsce w tabeli i chcemy się podnieść. Wierzę, że podbudowani tym historycznym, pierwszym w dziejach klubu zwycięstwem w finale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu, będziemy skutecznie finiszować także w lidze.

Z nadzieją na udane zakończenie rundy jesiennej czeka także Tomasz Spałek, którego interwencje w pierwszej i czwartej serii rzutów karnych okazały się kluczem do zwycięstwa z Górnikiem II Zabrze.

- Karne to naprawdę loteria – twierdzi bramkarz Gwarka. - Dzień przed finałem trenowaliśmy jedenastki i na 20 strzałów może dwa obroniłem. W finale też dwie interwencje wyszły i po czterech kolejkach zostaliśmy zwycięzcami, bo koledzy strzelali bezbłędnie. Patrzyłem na ułożenie nogi zawodnika strzelającego i to był klucz. Próbowałem też swoim ruchem zmylić strzelca i udało się. Nie można jednak powiedzieć, że udało się nam zdobyć to trofeum. W ciągu meczu zabrzanie mieli przewagę, ale nic z niej nie wynikało, a my, szczególnie w pierwszej połowie, mieliśmy naprawdę dobre okazje strzeleckie. Lepsze niż Górnik. Zakładałem, że to będzie pracowity dla mnie mecz, ale z wyjątkiem jednego groźnego strzału na początku drugiej połowy nie miałem okazji do interwencji. Potrafiliśmy utrzymać przeciwnika daleko od naszej bramki i walczyć z nim w środku pola. Szkoda tylko, że tak pechowo ten mecz zakończył się dla Mateusza Raczyńskiego. Ten puchar jest dla niego.