- Grało się bardzo fajnie – mówi snajper drużyny z Żor Gabriel Wiszowaty. - Poziom był bardzo dobry i nie sądziłem, że możemy ten turniej wygrać. Najważniejsze jest to, że graliśmy jako drużyna i to był klucz do sukcesu. Dla kolegów i z kolegami warto się starać. Cieszę się, że udało mi się zdobyć dla nas pierwszą i ostatnią bramkę w turnieju, a w sumie strzeliłem trzy gole, bo w ten sposób jako zespół sięgnęliśmy po sukces jakiego jeszcze nie mieliśmy. To ostatnie trafienie było chyba najważniejsze. Przymierzyłem z rzutu wolnego i wpadło. Radość jest naprawdę wielka, bo jadąc do Lublińca bardzo się stresowaliśmy i nikt nawet nie pomyślał, że możemy sięgnąć po pierwsze miejsce.
- Jak się zaczęła twoja przygoda z piłką?
- Zacząłem w 2016 roku, czyli około 6 lat temu, bo wtedy trafiłem do MKS-u Żory i mogę powiedzieć, że w Lublińcu sięgnęliśmy z drużyną po moje najważniejsze do tej pory zwycięstwo.
- Kto jest twoim piłkarskim wzorem?
- Mohamed Salah grający w Liverpoolu i Robert Lewandowski też. Na pewno różnią się włosami. Egipcjanin ma bardzo dobry drybling, a nasz najlepszy napastnik imponuje skutecznością. Patrząc na nich widzę jak dużo muszę się jeszcze uczyć i trenować. Gram na pozycji środkowego napastnika i marzę o tym żeby zostać piłkarzem.
- Czy wiesz, że z MKS-u Żory w piłkarski świat, a raczej na razie w piłkarską Polskę poszli już zawodnicy?
- Tak. W reprezentacji Polski juniorów grali Patryk Gogół i Jerzy Tomal, którego młodszy brat Karol gra w naszej drużynie. Obaj zaczynali w naszym klubie, a teraz Patryk gra już w II lidze w rezerwach Lecha Poznań, a Jurek jest wypożyczony z Lecha do Arki Gdynia i ma już za sobą debiut w I lidze. Obaj są z rocznika 2003, a więc tylko 6 lat starsi ode mnie i pokazują, że zaczynając w Żorach też można się pokazać i rozwinąć tylko trzeba pracować.
- Kto jest twoim najwierniejszym kibicem?
- Moja mama Sylwia. Nie była w Lublińcu, ale dzięki transmisji w internecie oglądała na żywo nasze występy i wspierała nas duchowo. Ten medal i puchar to także jej zasługa.