Śląski ZPN

Nietuzinkowy trener z tuzinem złotych medali

17/02/2022 14:29

Po ostatnim gwizdku Młodzieżowych Mistrzostw Polski w futsalu w kategorii U17 trener Rekordu Bielsko-Biała Andrea Bucciol cieszył się głośno wykrzykując „dwunasty”.


W jego kolekcji medali Młodzieżowych Mistrzostw Polski, razem z chorzowskim sukcesem, ma już bowiem dwanaście złotych krążków i cztery brązowe.

- Mam w domu gablotę z medalami i ten „chorzowski” rozpocznie już trzeci rząd – mówi pracujący w Bielsku-Białej od 2010 roku Włoch Andrea Bucciol, który z seniorami Rekordu wywalczył Puchar Polski i dwa brązowe medale, a następnie prowadził reprezentację Polski. - W sumie jest więc ich już szesnaście, a przed nami jeszcze Młodzieżowe Mistrzostwa Polski w kategorii U19 w Bochni. Od 25 lutego czeka mnie więc kolejne wyzwanie.

- Jak pan oceni występ swoich dwunastych złotych podopiecznych na turnieju w Chorzowie?

- Uważam, że w grupie zagraliśmy tak sobie, ale w fazie pucharowej zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze i co najważniejsze na tle rywali prezentujących również bardzo wysoki poziom. Nie mówię, że był to najwyższy poziom mistrzostw, na których prowadziłem zespoły Rekordu, bo... było ich za dużo, żebym wszystkie zapamiętał. Jednak chorzowskie: ćwierćfinał, półfinał i finał kosztowały mnie sporo nerwów, a zawodników bardzo dużo zdrowia. Były naprawdę bardzo ciężkie. Nasz zespół był jednak mocny i właśnie ta siła kolektywu, to, że byliśmy prawdziwą drużynę dało efekty. Przypomnę, że w pierwszym meczu z powodu kontuzji wypadł podstawowy piwot. W fazie pucharowej urazu nabawił się kapitan i nie grał w półfinale, ale ponieważ w półfinale po dwóch żółtych kartkach wypadł nam podstawowy obrońca, kapitan wrócił i udało się to wszystko poukładać. Udało się, bo każdy zawodnik, który wchodził na boisko nie obniżał poziomu zespołu. To świadczy o tym, że mieliśmy fajnych zawodników, walczących wspólnie o jeden cel i zgranych ze sobą oraz tworzących ekipę. Nie było w niej wielkich indywidualności, ale jako kolektyw sięgnęliśmy po złoto.

- Czy w tej drużynie są zawodnicy, którzy w niedalekiej przyszłości będą mogli zasilić szeregi seniorskiej drużyny Rekordu?

- Pamiętajmy, że Rekord to mistrz Polski od kilku lat i do takiego zespołu trudno się przebić, ale na pewno w tym zespole, który sięgnął po złoto wśród 17-latków są ciekawi zawodnicy. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że oni praktycznie dziesięć miesięcy trenują na trawie, a futsal jest dla nich dodatkiem. Dlatego ciężko jest prorokować, czy któryś z tych zawodników zwiąże się z grą na parkiecie. Są tacy, którzy mają umiejętności i predyspozycje, ale duże boisko ich ciągnie. Oni chcą być Lewandowskimi... Przykład Filipa Walusia, który ma już za sobą debiut w III lidze jest dla tych zawodników wyznacznikiem kierunku rozwoju. Tym śladem idą następni, których trener Dariusz Mrózek też przymierza już do swojego zespołu, tak jak Tomek Walaszek. Zresztą połowa tych chłopców trenuje z seniorami grającymi na trawie, ale jeżeli dojdą do wniosku, że swoje marzenia mogą spełnić na parkiecie to będziemy ich prowadzić najwyżej jak się tylko da.

- Jedynym indywidualnie wyróżnionym zawodnikiem w zespole mistrzów okazał się Przemysław Mijas. Jaką futsalową przyszłość wróży pan strzelającemu bramkarzowi?

- On bardzo lubi futsal, ale powiem szczerze, że nie pytałem go czy chce się związać z grą w hali. Wiem, że już kilka razy trenował z naszym zespołem ekstraklasowym i że uczestniczy w treningach bramkarzy. Pojedzie nam Młodzieżowe Mistrzostwa Polski w kategorii U19, bo jest w kadrze młodzieżówki, ale w niej numerem jeden jest Paweł Mura, grający już w ekstraklasie. Przemek może nie ma wielkiego stylu, ale jest bardzo skuteczny. Świadczy o tym fakt, że straciliśmy tylko jedną bramkę, a on sam strzelił trzy więc jest na podwójnym plusie. W ćwierćfinale, gdy rywale wprowadzili piątego zawodnika i zostawili pustą bramkę dwa razy trafiał do niej strzałem ze swojego pola bramkowego. Może nawet ustrzeliłby hat-tricka, ale w końcówce meczu z PSV Łódź ściągnąłem go i wszedł za niego Konrad Adamiecki. Nie zrobiłem tego z tą myślą, żeby nie zawstydził naszych napastników tylko po to, żeby drugi bramkarz też zaznaczył swoją obecność w tym turnieju. Najważniejsze jest dla mnie właśnie to, żeby wszyscy otrzymali swoją szansę pokazania się na boisku.