Po pierwsze jego drużyna zdobyła trofeum i czeka na zakup sprzętu oraz zapewniła sobie prawo gry w rozgrywkach na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej, a drugie to właśnie gol 22-letniego skrzydłowego ustalił wynik spotkania z Pniówkiem-74 Pawłowice na 3:2.
- Co się stało w pierwszej połowie, że przegraliście ją 0:2?
- W pierwszej połowie wyglądało to tak jakbyśmy myślami zostali w szatni – mówi Michał Paluch. - Niby próbowaliśmy grać, ale to Pniówek stwarzał zagrożenie i był skuteczny. Mieliśmy co prawda strzał w słupek, ale w sumie po naszych dwóch głupich błędach, bo najpierw po niepotrzebnej ręce, a następnie po kontrze, goście strzelili dwa gole i schodziliśmy na przerwę niezadowoleni. Tym bardziej, że sobotni mecz ligowy też nie za bardzo nam wyszedł. W szatni padł więc słowa, że musimy zacząć grać tak jak potrafimy i pokazaliśmy, że jesteśmy mocnym zespołem.
- Na początku drugiej połowy obrońca pawłowickiego zespołu został ukarany czerwoną kartką. Czy to był moment zwrotny tego spotkania?
- Można powiedzieć, że to była głupia czerwona kartka. I tak akcja skończyła się strzeleniem gola, bo Sebastian Steblecki wykorzystał karnego więc obrońca Pniówka niepotrzebnie faulował, ale to nam pomogło. Rywale nie mogli już nas pressować dzięki czemu mieliśmy więcej miejsca w środku co dało nam większe możliwości operowania piłką i dzięki temu padła druga i trzecia bramka.
- Co pan po pomyślał w 76 minucie składając się do strzału, który dał zwycięstwo?
- Na boisku wszystko dzieje się szybko więc trudno mówić o zastanawianiu się. Było 2:2. Mieliśmy przewagę i gdy zobaczyłem, że jestem na linii pola karnego i mam miejsce do oddania strzału to stwierdziłem, że uderzę. Nic wielkiego. Piłka odbiła się jeszcze słupka, ale najważniejsze, że wpadła do siatki i możemy się cieszyć ze zdobycia Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Tychy.
- Z jakim celem przystąpiliście do finałowego meczu z III-ligowcem?
- Przystąpiliśmy do tego finału z taką myślą, żeby pokazać przede wszystkim sobie, że ta III liga jest w naszym zasięgu, bo jesteśmy liderem IV ligi i mamy nadzieję, że uda się nam awansować. Cieszymy się więc, że udało się pokazać, że nie odstajemy od trzecioligowców i liczymy, że dalej pójdzie nam jeszcze lepiej.
- Czy waszym zadaniem na rundę wiosenną jest awans do III ligi?
- Po pierwszej kolejce rundy wiosennej, w której 4:1 wygraliśmy z ROW-em 1964 Rybnik jesteśmy na pierwszym miejscu w IV-ligowej tabeli i do tego zdobyliśmy jeszcze ten puchar więc początek tegorocznych rozgrywek możemy uznać za udany. Pamiętamy jednak, że niestety na Śląsku IV-ligowe rozgrywki kończą się barażami o awans do III ligi więc nawet jeżeli zostaniemy mistrzami swojej grupy to jeszcze trzeba się zmierzyć z drugim mistrzem. Ale jesteśmy dobrej myśli i zarówno w pucharach jak i w lidze będziemy grać o to żeby udowodnić swoją wartość.