Tu także „Orlęta” trenowały od poniedziałku i stąd wyfruną na dzisiejsze starcie o godzinie 20.00 z Wyspiarzami w Bielsku-Białej oraz na poniedziałkową potyczkę z południowymi sąsiadami we Frydku Mistku.
- Przygotowujemy się do tych spotkań z jasnym zadaniem – mówi selekcjoner reprezentacji Polski U20. - Chcemy wygrać. W tej chwili koncentrujemy się na meczu z Anglikami i traktujemy go zero-jedynkowo. Albo wygramy, albo przegramy, z akcentem na słowo „wygramy”. Remisu, a już tym bardziej bezbramkowego wyniku, nie przewidujemy w ogóle. Gra ma być atrakcyjna, ofensywna i otwarta. Tak sobie powiedzieliśmy. To jest mecz towarzyski więc nie niesie ze sobą żadnych obciążeń i sprzyja temu, żeby zaryzykować. Wiadomo, że ryzyko jest mieczem obosiecznym i można się naciąć, ale uważamy, że jeżeli ci chłopcy mają się pokazać, a bardzo chcą, to bez względu z kim stają twarzą w twarz na murawie mają próbować.
Nie znaczy to jednak, że sztab szkoleniowy reprezentacji U20 zapomniał z kim biało-czerwoni zmierzą się dzisiaj na bielskiej murawie.
- Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że naszym rywalem są Anglicy, spośród których wielu gra w Premier League, ale to niczego nie zmienia – zapewnia Miłosz Stępiński. - Nasi zawodnicy chcą się sprawdzić na ich tle i wyciągnąć wnioski z pojedynków jeden na jeden. Filozofią naszej gry ma być duża proaktywność. Czyli jeżeli mamy piłkę to rozgrywamy ją według swojego pomysłu, a wiemy co chcemy realizować, bazując na mobilności i ruchu na wolne pole, bo dobrze to wyglądało w treningu. A gdy piłkę stracimy to będziemy się ją starać jak najszybciej odzyskać, odebrać, popracować w bloku, ale cały czas wykonując pracę biegową, czyli jak to nazywamy – atakować mimo braku posiadania piłki. Tym bardziej, że mamy zawodników, którzy lubią atakować. U wielu z nich charakterystyka gry jest 60 do 40, albo nawet 70 do 30 procent jeżeli chodzi o tendencje ofensywne i defensywne. To było także widać w treningu, bo mają swobodę w operowaniu piłką, cieszą się grając w piłkę i zakładam, że na boisku w Bielsku-Białej też tak to będzie wyglądało, bo chcemy strzelać bramki. Sporo czasu poświęciliśmy jednak także na analizę bronienia, żeby zrównoważyć bieganie. Najważniejsze jednak, że mentalnie jesteśmy mocno-silni i wyjdziemy na murawę po to żeby stworzyć widowisko. Nie ma więc szansy na bezbramkowy wynik. Tym bardziej, że wszyscy będą nas obserwować. Po wyjazdowych meczach: naszej pierwszej drużyny narodowej ze Szkocją oraz naszej bliźniaczej młodzieżówki w eliminacjach Mistrzostw Europy U21 z Izraelem teraz oczy kibiców są zwrócone na nas. Chcemy się więc pokazać z dobrej strony jako zespół, który dopóki starczy mu sił, a mamy ich sporo i możemy też korzystać ze zmian, stara się realizować przyjętą taktykę ofensywną. Liczymy też na wsparcie kibiców. Fajnie gdyby było ich dużo, bo mieliśmy taką sytuację w Rzeszowie, gdzie było prawie 20 tysięcy widzów. Mecz w takich warunkach ma swój wyjątkowy klimat i chłopcy, jeszcze w dodatku z orzełkiem na piersi, chcą grać dla takiej widowni i przy światłach. Dla takich chwil uprawia się piłkę nożną.
Zdjęcia z treningu TUTAJ.
Ten sposób myślenia wpisuje się w przyjętą przez Polski Związek Piłki Nożnej strategię pracy w reprezentacjach młodzieżowych.
- Taka filozofia została przyjęta jeszcze za poprzedniego dyrektora sportowego, a za kadencji aktualnego dyrektora Marcina Dorny oraz wiceprezesa do spraw szkolenia w PZPN-ie Macieja Mateńki została zaakceptowana – przypomina Miłosz Stępiński. - My nie mamy patrzeć bezpośrednio na wynik, choć oczywiście jest on ważny, bo gramy z orzełkiem na piersi i chcemy wygrywać, ale przede wszystkim naszym celem jest selekcja. Mamy dostarczać jak najwięcej zawodników, którzy w tej drużynie zrobią progres i trafią albo do U21, albo będą się piąć w górę w drabince klubowej, a ostatecznie zasilą pierwszy zespół narodowy. Nie jesteśmy jednak kadrą wynikową i nawet nie zaglądamy w tabelę Elite League traktując ją „na sztukę”. Najważniejsze jest to, żeby dać chłopcom szansę pokazania się, żeby trener Maciej Stolarczyk wiedział kto może być do jego dyspozycji na kolejne mecze reprezentacji U21. Wiadomo, że w piłce wszystko dzieje się bardzo dynamicznie. My też mamy tego przykłady, bo w naszej drużynie z powodu problemów zdrowotnych „wypadli” Patryk Peda i Kacper Smorgol, a dołączyli do nas w ostatniej chwili Jakub Bieroński i Jakub Iskra. Zobaczymy jeszcze co będzie z Dominikiem Marczukiem, bo przyjechał do nas z urazem, ale chce grać i zaciska zęby żeby tylko zagrać. Nie chcemy jednak ryzykować, bo zdrowie zawodnika jest najważniejsze, a przecież meczów będzie jeszcze sporo. Nie wykluczam więc, że po meczu z Anglikami jeszcze ktoś może do nas dołączyć. Zawodnik, który jest w odwodzie wie, że może być jeszcze dowołany w perspektywie poniedziałkowego meczu z Czechami więc jeżeli zajdzie taka potrzeba zamelduje się w drużynie, która na mecz w Bielsku-Białej już się jednak nie zmieni.