Śląski ZPN

Kamil Glik zaraża pozytywnym myśleniem

29/03/2022 10:22

Mający już na swoim reprezentacyjnym liczniku 91 występów w koszulce z Orłem na piersi Kamil Glik do spotkania ze Szwecją przygotowywał się jak na doświadczonego piłkarza przystało.


- Zacznę od zdrowia i powiem, że – ma przynajmniej taką nadzieję – jest wszystko OK – mówi wychowanek MOSiR-u Jastrzębie-Zdrój. - W przededniu meczu ze Szwecją zrobiłem cały trening z drużyną i w zasadzie jeden-dwa dni miałem lekki problem z mięśniem dwugłowym. Wydaje mi się, że to było tylko przeciążenie. Na moje szczęście nie mam wielkiego doświadczenia akurat z tego rodzaju urazami więc dla mnie była to jakaś nowość, ale czuję się dobrze i wydaje mi się, że będę do dyspozycji drużyny i selekcjonera. Natomiast jeżeli chodzi o psychiczne nastawienie do spotkania, którego stawką jest awans do turnieju finałowego mistrzostw świata to odpowiem chyba w imieniu całego zespołu, że jest to dla nas wszystkich wielkie święto. Takie mecze wywołują tylko i wyłącznie pozytywne emocje. Dla takich występów gra się w reprezentacji i w ogóle gra się w piłkę więc jako drużyna na pewno staramy się trenerowi pomagać na tyle na ile możemy, a selekcjoner oczywiście także nam pomaga, bo jest świetnie zawsze przygotowany do każdego meczu pod względem taktyki. Jednak to my ostatecznie wychodzimy na boisko i to my musimy wykonać naszą pracę.

- Czy świadomość, że jest to mecz, 90 minut ewentualnie z dogrywkę i karnymi, który decyduje nie tylko o wyjeździe na turniej finałowy mistrzostw świata, ale także o tym co będzie w polskiej piłce przez najbliższe dwa lata, powoduje, że psychiczne obciążenia są większe?

- Ani ja, ani – tak myślę, bo rozmawiamy sporo o piłce – bardziej doświadczeni zawodnicy nie wybiegamy myślami w przyszłość. Nie myślimy o tym co będzie za rok czy za dwa, bo to życie pokaże. Dzisiaj nikt się nie zastanawia nad tym co będzie kiedyś tam, tylko każdy skupia się na tym co go czeka tu i teraz. A w tej chwili najważniejszy jest mecz, który dla mnie osobiście jest szansą na spełnienie marzeń. Awansowałem z reprezentacja na mistrzostwa Europy w 2016 i 2020 roku oraz na mistrzostwa świata w 2018 roku więc wywalczenie przepustki do Kataru byłby dla mnie otwarciem drzwi na czwarty z rzędu wielki turniej. Ale to jest ten ciąg dalszy, a przed nami mecze ze Szwecją. Mecz barażowy. Wydarzenie szczególne, bo nikt z nas takiego meczu jeszcze w reprezentacji nie grał. Jest to faktycznie jeden „suchy” mecz, którego wynik zadecyduje. Jednak to jak kto mentalnie podchodzi do tego spotkania jest sprawą indywidualną. Ja mogę mówić za siebie i powtórzę, że podchodzę do niego z radością, bo dla takich spotkań gra się w piłkę i takie mecze wywołuję tylko pozytywne emocje. Staram się nimi zarażać wszystkich kolegów, aby również tak podchodzili do tego barażu.

- Czy świadomość, że ma pan już 34 lata powoduje, że podchodzi pan do meczu ze Szwedami jako spotkania o ostatni występ na mistrzostwach świata?

- Absolutnie nie. Nie myślę o tym. Jeżeli po tym Mundialu w Katarze, na który jestem przekonany, że pojedziemy, będę dalej potrzebny tej reprezentacji, selekcjonerzy będą mnie dalej potrzebowali, to oczywiście dalej będę w niej grał. Bo dlaczego miałby rezygnować z czegoś co mi cały czas sprawia przyjemność. Oczywiście wiem kiedy się urodziłem i zdaję sobie sprawę, że czasu nie oszukamy, bo następne mistrzostwa świata będą za cztery lata, ale nie zaprzątam tym sobie głowy i nie zastawiam się tym co będzie w środę po meczu ze Szwecją. Liczy się wtorek i godzina 20.45 na murawie Stadionu Śląskiego.

- Czy fakt, że w zespole Szwecji gra utytułowany Zlatan Ibrahimović ma dla pana jakieś znaczenie.

- Na pewno Zlatan swoją osobowością na ławce czy na boisku potrafi zrobić różnicę, ale to nie będzie mój debiut w potyczkach z zespołami, w których występował. Mierzyliśmy się przez wiele lata w Serie A gdy grałem w Torino. Ale Szwecja to także inni zawodnicy o czym się przekonaliśmy w ostatnim naszym meczu podczas mistrzostw Europy w Sankt Petersburgu, przegrywając 2:3. Nie znaczy to jednak, że wyjdziemy na murawę Stadionu Śląskiego myśląc o rewanżu za tamtą porażkę. Większość z nas, a ja na pewno, nie rozmyślamy o tamtym spotkaniu. Każdy mecz pisze swoją kolejną nową historię i akurat los tak chciał, że mamy szansę rewanżu i to na naszym boisku w meczu o wielką stawkę. Jestem przekonany, że to my wyjdziemy z tej potyczki obronną ręką i będziemy mogli świętować awans na kolejną dużą imprezę. 

- Kto obok Zlatana Ibrahimovicia wymagać będzie szczególnej opieki w spotkaniu o awans katarski Mundial?

- W Sankt Petersburgu dwa gole strzelił Emil Forsberg, który jest na pewno bardzo ważnym ogniwem szwedzkiej reprezentacji, ale zwycięskiego gola w ostatnich sekundach strzelił po wejściu z ławki rezerwowych Viktor Claesson. Dlatego absolutnie nie koncentrujemy się na jednym zawodniku, bo Szwecja ma naprawdę kilku świetnych, klasowych zawodników i zwracanie uwagi na jednego piłkarza byłoby błędem. Dla nas celem jest zakwalifikowanie się na mistrzostwa świata co w historii polskiej piłki, z całym szacunkiem dla poprzednich pokoleń w drużynie narodowej, znowu takim oczywistym nie było. Na mistrzostwa Europy za często przecież nie jeździliśmy. Na mistrzostwa świata już częściej, a ja w dodatku w 2018 roku na mistrzostwach świata nie byłem w takiej dyspozycji w jakiej bym chciał, bo kontuzja przeszkodziła mi w przygotowaniu się w stu procentach i nie pozwoliła mi  być do dyspozycji selekcjonera od pierwszego meczu. Dlatego chciałbym zagrać od początku do końca, najdłużej jak się da w Mundialu, ale przede wszystkim skupiam się na meczu ze Szwecją.

- Kto obok Zlatana Ibrahimovicia wymagać będzie szczególnej opieki w spotkaniu o awans katarski Mundial?

- W Sankt Petersburgu dwa gole strzelił Emil Forsberg, który jest na pewno bardzo ważnym ogniwem szwedzkiej reprezentacji, ale zwycięskiego gola w ostatnich sekundach strzelił po wejściu z ławki rezerwowych Viktor Claesson. Dlatego absolutnie nie koncentrujemy się na jednym zawodniku, bo Szwecja ma naprawdę kilku świetnych, klasowych zawodników i zwracanie uwagi na jednego piłkarza byłoby błędem. Dla nas celem jest zakwalifikowanie się na mistrzostwa świata co w historii polskiej piłki, z całym szacunkiem dla poprzednich pokoleń w drużynie narodowej, znowu takim oczywistym nie było. Na mistrzostwa Europy za często przecież nie jeździliśmy. Na mistrzostwa świata już częściej, a ja w dodatku w 2018 roku na mistrzostwach świata nie byłem w takiej dyspozycji w jakiej bym chciał, bo kontuzja przeszkodziła mi w przygotowaniu się w stu procentach i nie pozwoliła mi  być do dyspozycji selekcjonera od pierwszego meczu. Dlatego chciałbym zagrać od początku do końca, najdłużej jak się da w Mundialu, ale przede wszystkim skupiam się na meczu ze Szwecją i nie rozdrapujemy ran po ostatniej porażce. Przyjęliśmy z trenerem Czesławem Michniewiczem taką strategię, że nie wracamy do tego spotkania z Sankt Petersburga. Po pierwsze nie są to najlepsze wspomnienia, a po drugie gramy teraz inaczej. Oczywiście po EURO każdy z nas indywidualnie sobie analizował swój występ i wyciągał wnioski. Natomiast mówiąc o taktyce na mecz barażowy koncentrowaliśmy się na ostatnich meczach Szwedów z eliminacji, a szczególnie tym z pierwszej rundy baraży z Czechami, bo to jest nasz punkt wyjścia do spotkania o awans na turniej finałowy mistrzostw świata Katar 2022.