Pierwsze minuty spotkania na sztucznej murawie bocznego boiska Stadionu Miejskiego w Tychach wskazywały na to, że gospodarze chcą zaskoczyć rywali. Mocny napór przyniósł jednak tylko minimalnie niecelny strzał Krzysztofa Machowskiego z dystansu natomiast odpowiedź gości była piorunująca. Po rozegranym rzucie rożnym, dośrodkowana z lewego skrzydła przez Tomasza Dzidę piłka dotarła w pole bramkowe tyszan, gdzie najsprytniejszy okazał się Wojciech Padło i pokonał Adriana Odyjewskiego.
Co istotne nie był to wyjątek od reguły tylko sposób na lidera, który częściej i dłużej był w posiadaniu piłki, dłużej przebywał na połowie rywala, ale czechowiczanie potrafili dojść do pozycji strzeleckiej i szukali okazji do podwyższenia prowadzenia. Ta sztuka nie udała się wprawdzie w 15. minucie Adamowi Matuszowi, którego uderzenie z 14. metra bramkarz tyszan obronił, ale 3 minuty później było już 2:0 dla MRKS-u. Tym razem w polu karnym, stojący tyłem do bramki Kamil Jonkisz wycofał piłkę do Tomasza Dzidy, a ten huknął z 16. metra w dolny róg bramki.
Po stracie drugiego gola tyszanie szybko wrócili jednak do gry, bo solowa akcja Sebastiana Stebleckiego w polu karnym przeciwników zakończyła się strzałem, który blokujący Wojciech Padło zatrzymał z ręką i sędzia wskazał na „wapno”, mający za sobą 84 występ w ekstraklasie napastnik GKS-u Tychy dokończył dzieła.
Kontaktowy gol sprawił, że miejscowi próbowali iść za ciosem, ale Miłosz Szczyrba obronił uderzenia: Aleksandra Biegańskiego w 33 minucie i Michała Palucha w 35 minucie oraz główkę Łukasza Kopczyka w 43 minucie więc na przerwę przyjezdni schodzili prowadząc 2:1.
Po zmianie stron i aż czterech roszadach dokonanych przez Jarosława Zadylaka powtórzyła się sytuacja z początku meczu. Wprawdzie tyszanie atakowali, ale już w 48. minucie Kamil Jonkisz znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Zakończył jednak swoją szarże niecelnym strzałem. Uregulowanie celownika zajęło mu kwadrans z ogonkiem, bo w 65. minucie swoją solową akcję zakończył płaskim uderzeniem z 17. metra i Adrian Odyjewski nie sięgnął piłki.
Tyszanie na bramkową okazję czekali do 80. minuty. Wtedy to w podbramkowym zamieszaniu po rzucie wolnym zmierzającą do bramki piłkę wybił sprzed linii Damian Zajączkowski. Chwilę później, po rzucie rożnym wykonanym przez Marcela Stefaniaka, w kolejnym podbramkowym zamieszaniu Wojciech Padło interweniował tak niefortunnie, że skierował piłkę do własnej bramki. W ten sposób, ten który otworzył listę strzelców wpisany został na nią także jako ostatni.
Do końca spotkania bowiem tyszanie nie potrafili już skonstruować bramkowej akcji. Nawet gdy w 89 minucie drugą żółtą kartką został ukarany kapitan czechowiczan Damian Zajączkowski i GKS Tychy grał z przewagą jednego zawodnika Miłosz Szczyrba nie miał okazji do interwencji. Obrazowała to także ostatnia akcja meczu, w której Łukasz Kopczyk mający dużo miejsca i czasu w polu karnym rywali zdecydował się na szybki strzał i spudłował.
Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.
GKS II Tychy – MRKS Czechowice-Dziedzice 2:3 (1:2)
0:1 – Padło 5 min, 0:2 – Dzida 18 min, 1:2 – Steblecki 23 min-karny, 1:3 – Jonkisz 65 min, 2:3 – Padło 80 min-samobójcza.
Sędziował Mateusz Piszczelok (Katowice).
GKS: Odyjewski – Rutkowski (46. Stefaniak), Zarębski (54. Bielusiak), Kopczyk, Pipia – Janiak (46. Dzięgielewski), Machowski (46. Borzęcki), Krężelok, Biegański – Steblecki (64. Orliński), Paluch (46. Ploch). Trener Jarosław Zadylak.
MRKS: Szczyrba – Zajączkowski, Kubica, Padło, Lorenc – Jonda (63. Mizera), Matusz, Kozioł, Zubrzycki (84. Mizia) – Dzida (66. Czernek, 90. Przemyk), Jonkisz. Trener Wojciech Białek.
Żółte kartki: Stefaniak – Zajączkowski, Padło, Jonda, Mizera. Czerwona kartka Zajączkowski (89, druga żółta).